Czy istnieje ścisła granica pomiędzy brudem i czystością? Szpetotą i stylem? Depresyjną szarością i jasną kolorystyką? Czy obok siebie mogą funkcjonować dwa skrajnie różne światy? Tak, mogą. Tak jest w moskiewskim metrze.
Granicą są ruchome schody. Są ich setki. Każde pilnowane przez jednego pracownika (siedzącego w charakterystycznej szklanej budce). Długie i strome prowadzą w nieznane. Ruszają w świecie brudnym, ponurym i w jakiś sposób dołującym. Prowadzą pod ziemię, do świata czystego, jasnego i kolorowego. Stacje moskiewskiego metra nijak nie pasują do miasta, pod którym leżą. Są jak pałace w świecie beznadziei. Pałace, do których każdy może wejść, by poczuć się jak król. O to chyba budowniczym chodziło.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek