W czasach, gdy wielodzietna rodzina bardzo często postrzegana jest jako synonim patologii, głodu, smrodu i ubóstwa, niełatwo podjąć trud rodzicielstwa.
Dziś, gdy wielodzietna rodzina bardzo często postrzegana jest jako synonim patologii, głodu, smrodu i ubóstwa, niełatwo podjąć trud rodzicielstwa. W czasach naszych dziadków czy rodziców normą było mieć kilkoro dzieci. Z troską patrzono na tych, którzy tylko jedną pociechę mieli, bo pewnie Bóg więcej nie dał... Dziś sytuacja się odwróciła. Zdziwione spojrzenia kierują się ku wielodzietnym. To głupota czy heroizm? – pytają ludzie. A może to „tylko” wiara? Wiara, że w życiu nasze zdanie nie musi być zawsze najważniejsze. Bóg ma tu też coś do powiedzenia (str. IV–V).
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Mirosław Jarosz