Osiemdziesięciu pracowników Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie zostało w poniedziałek rano ewakuowanych z pracy w gmachu policji po tym, jak kobieta przyniosła na dyżurkę granat - poinformował PAP rzecznik prasowy tej jednostki Krzysztof Wasyńczuk.
Wasyńczuk dodał, że wszystko wskazuje na to, że granat nie jest atrapą.
"Prawdopodobnie jest to granat przeciwpiechotny typu F1" - dodał rzecznik policji i poinformował, że do Olsztyna ściągnięto saperów z Ostródy, którzy zajmą się granatem.
Wasyńczuk powiedział PAP, że granat przyniosła na komendę kobieta mieszkająca pod Lidzbarkiem Warmińskim. "Z naszych dotychczasowych ustaleń wynika, że kobieta przyjechała do pracy autobusem, a gdy w pracy pokazała kolegom granat, ci natychmiast odesłali ją na policję. Zachowanie tej pani było strasznie nieodpowiedzialne, nie chcę nawet myśleć, co by się mogło stać w tym autobusie, czy zakładzie pracy" - powiedział Wasyńczuk.
Zdaniem Wasyńczyka saperzy będą pracować w komendzie policji przy ul. Partyzantów w Olsztynie ok. godziny. Potem kobieta, która przyniosła granat będzie przesłuchana. Funkcjonariusze chcą m.in. wyjaśnić, skąd miała granat.
Pracownicy komendy wrócą do pracy gdy pozwolą na to saperzy.