Zwolniono 12 z 21 osób, zatrzymanych w piątek przed i na pikiecie, zorganizowanej przez nieuznawany przez władze w Mińsku Związek Polaków na Białorusi (ZPB) w obronie polskiej szkoły w Grodnie - powiedziała PAP prezes ZPB Andżelika Orechwo.
"Został zwolniony pan (Mieczysław) Jaśkiewicz (wiceprezes ZPB) i osiem innych osób. Te osiem osób ma w poniedziałek stanąć przed sądem. Natomiast Mieczysław Jaśkiewicz został zatrzymany i zwolniony bez wytłumaczenia" - powiedziała PAP Orechwo.
Wcześniej zwolniono dziennikarza związanego z telewizją Biełsat Jana Romana i prezesa oddziału ZPB w Wiercieliszkach Giennadija Pickę, zatrzymanych jeszcze przed rozpoczęciem pikiety. Na wolności jest także prezes Rady Naczelnej ZPB Andrzej Poczobut, który przez kilka godzin był przetrzymywany w inspektoracie wykonywania wyroków.
Orechwo również Poczobuta wliczyła do zatrzymanych, chociaż wyjaśnił on PAP, że faktycznie nie został zatrzymany, tylko wezwano go do podlegającego MSW inspektoratu wykonywania wyroków jeszcze przed rozpoczęciem pikiety. Poczobut, który w lipcu 2011 roku został skazany na trzy lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata za zniesławienie prezydenta Alaksandra Łukaszenki, powiedział, że zgodnie ze swoim statusem musi się stawiać na wezwania do inspektoratu.
Pikieta, zorganizowana przez ZPB przeciwko wprowadzeniu klas rosyjskojęzycznych do polskiej szkoły średniej w Grodnie, odbywała się przy urzędzie obwodowym bez zgody władz.
"Pikieta została szybko rozpędzona przez milicję. Ludzi zabierano do autokarów, wynoszono (trzymając) za ręce i za nogi, rwano ubranie. Było sporo osób starszych, w wieku 60-70 lat" - powiedziała Orechwo.
Orechwo na początku maja informowała, że władze Grodna podjęły decyzję o ulokowaniu w polskiej szkole nr 36 klas rosyjskojęzycznych ze szkoły nr 27 w tej samej dzielnicy. Podkreślała, że byłby to "pierwszy krok ku likwidacji szkoły".
Szef wydziału oświaty urzędu dzielnicowego w Grodnie Siarhiej Łamieka uzasadniał w rozmowie z PAP ulokowanie klas rosyjskojęzycznych w polskiej szkole znacznym wzrostem liczby klas w szkole nr 27, które już nie mieszczą się we własnym budynku.
"Dlatego pomyśleliśmy o ewentualności ulokowania dwóch klas pierwszych w innej placówce edukacyjnej" - powiedział. Jak zapewnił, byłoby to rozwiązanie tymczasowe, które ma odciążyć szkołę nr 27 do czasu wybudowania nowej szkoły w dzielnicy. Podkreślił, że kwestia zmiany statusu szkoły z polskim językiem nauczania "nie była, nie jest i nie będzie podnoszona".
Klas rosyjskojęzycznych nie można w szkole umieścić bez zgody właściciela budynku, czyli uznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi, który jeszcze nie podjął decyzji w tej sprawie.
Orechwo powiedziała PAP, że nieuznawany przez władze ZPB obawia się, że jeżeli decyzja nie zostanie podjęta i ogłoszona teraz, to może dojść do próby wprowadzenia klas "po cichu".
"Oficjalny ZPB zapowiada cały czas, że podejmie decyzję na swojej Radzie. Ale mamy już koniec roku szkolnego. Wszyscy liczą pewnie na to, że sprawa ucichnie, a na jesieni dzieci przyjdą do szkoły i zobaczą, że są też klasy rosyjskojęzyczne" - powiedziała.