To był chyba najdziwniejszy sezon piłkarski w historii Polski. Były emocje do końca na nowych, pięknych stadionach, a zarazem niski poziom sportowy i finansowa klapa. A w tle polityka.
Mistrzem Polski został Śląsk Wrocław. Po raz drugi w historii, po raz pierwszy od 35 lat. Wygrał „rzutem na taśmę”, bo do ostatniej kolejki szansę na tytuł miały aż cztery zespoły. Takiej sytuacji nie pamiętają najstarsi górale. Emocje były ogromne, ale wynikały one z bardzo słabej postawy faworytów. Każdy mógł praktycznie wygrać z każdym. Śląsk tryumfował, bo miał znakomitą jesień i niezłą końcówkę wiosny. To wystarczyło, by Wrocław został najszczęśliwszym miastem w Polsce. Była feta na rynku, chóralne śpiewy, race, szampan i odkryty autobus, który przywiózł drużynę. W takich chwilach zapomina się o kłopotach, których mistrzowi nie brakuje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Piotr Legutko