Warszawa: 69. rocznica powstania w getcie

Przedstawiciele organizacji zrzeszających Żydów w Polsce, a także m.in. prezydent Warszawy i mieszkańcy miasta złożyli w czwartek kwiaty przy Bunkrze Anielewicza i pomniku Umschlagplatz. Był to element obchodów 69. rocznicy wybuchu powstania w getcie.

Przed II wojną światową Żydzi stanowili jedną trzecią mieszkańców Warszawy - przypomniała w rozmowie z PAP prezydent miasta Hanna Gronkiewicz-Waltz. "Pamięć o tych, którzy zginęli w postaniu musi pozostać na zawsze" - powiedziała.

"Musimy pamiętać o tej tragedii, aby nigdy się nie powtórzyła" - podkreślił z kolei, mówiąc o Holokauście, rabin Szalom Ber Stambler, przewodniczący wspólnoty Chabad Lubawicz Polska.

Czwartkową uroczystość zorganizowały wspólnie Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów w Polsce, Stowarzyszenie Żydów Kombatantów i Poszkodowanych w II Wojnie Światowej oraz Teatr Żydowski im. Estery Rachel i Idy Kamińskich.

Oprócz przedstawicieli organizatorów, wzięli w niej udział także m.in.: wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski, pełnomocnik premiera ds. dialogu międzynarodowego Władysław Bartoszewski, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Sławomir Rybicki, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego Paweł Śpiewak, a także mieszkańcy Warszawy - w sumie kilkaset osób.

Oddali oni w milczeniu hołd powstańcom z getta i złożyli kwiaty, najpierw przy Bunkrze Anielewicza przy ul. Miłej, następnie przy pomniku Umschlagplatz. Modlitwę Kadisz za zmarłych odmówił naczelny rabin Polski Michael Schudrich.

Mordechaj Anielewicz był komendantem Żydowskiej Organizacji Bojowej i dowódcą powstania w getcie warszawskim, które wybuchło 19 kwietnia 1943 r. Po blisko trzech tygodniach walk, w oblężonym przez hitlerowców bunkrze przy ul. Miłej, Anielewicz razem z członkami sztabu popełnił samobójstwo. Obecnie w miejscu bunkra znajduje się pomnik, tzw. Kopiec Anielewicza.

Pomnik Umschlagplatz znajduje się z kolei przy zbiegu ulic Stawki i Dzikiej, w pobliżu nieistniejącej już rampy kolejowej, z której hitlerowcy wywieźli do Treblinki ponad 300 tys. Żydów z getta warszawskiego.

Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz wyraziła satysfakcję, że w uroczystości upamiętniającej kolejną rocznicę powstania w getcie wzięło udział wielu młodych ludzi. "Dobrze, że z roku na rok oddać hołd powstańcom przychodzi coraz więcej młodzieży. Gdy umrą ci, którzy przeżyli II wojnę, pamięć pozostanie" - mówiła w rozmowie z PAP Gronkiewicz-Waltz.

Rabin Szalom Ber Stambler również wskazywał na obowiązek zachowania pamięci. "Musimy przypominać sobie i światu, że tutaj zdarzyło się coś bardzo niedobrego" - powiedział o Holokauście. "Nie wystarczy przyjść na uroczystość i złożyć kwiaty. Nie wolno zapominać o rzeczach ważnych. Trzeba uczyć młodzież historii" - podkreślił w rozmowie z PAP.

O tych, którzy walczyli i zginęli w getcie rabin Stambler powiedział: "Ci ludzie, którzy w zamyśle hitlerowców mieli stać się numerami, mieli powody, by stracić nadzieję, jednak jej nie stracili. Śmierć w walce o własną tożsamość to już jest zwycięstwo" - mówił rabin.

Przewodniczący Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce Artur Hofman podkreślał, że 19 kwietnia to dla społeczności Żydów polskich dzień bardzo ważny. "To dzień pamięci o tych, którzy przeciwstawili się zbrodniczej machinie faszyzmu. Dzień zadumy, a jednocześnie dumy - z tego, że tych młodych ludzi stać było na czyn zbrojny" - powiedział PAP Hofman.

Wśród osób, które przyszły w czwartek na ulicę Miłą, by oddać hołd powstańcom byli dwaj starsi panowie ze Stanów Zjednoczonych, Benito i Abram. "Mieszkamy w Miami. Obaj urodziliśmy się na Kubie, a pięćdziesiąt lat temu wyjechaliśmy z Kuby do USA. W Polsce, w Ostrowi Mazowieckiej, żyli nasi przodkowie. Przyjechaliśmy do Polski, by dowiedzieć się czegoś więcej o nich. Zamierzamy pojechać także do Krakowa" - opowiadał PAP Abram.

Benito powiedział, że udział w uroczystości przed Bunkrem Anielewicza był dla niego "ogromnie silnym przeżyciem". "Płakałem w jej trakcie" - przyznał.

Wśród młodszych uczestników uroczystości była Magdalena, pochodząca z Gliwic, a mieszkająca w Warszawie. "Na rocznice wybuchu powstania w getcie przyjeżdżałam do Warszawy już kiedy byłam w liceum, z całą klasą, gdy żył jeszcze Marek Edelman. Spotykaliśmy się z nim. Teraz na uroczystościach rocznicowych jest znacznie więcej młodych niż kilka lat temu, co bardzo cieszy" - opowiadała PAP.

"Marek Edelman mówił, że najważniejsze jest życie oraz walka o to, by to życie było godne. To właśnie stanowiło cel powstańców w getcie" - powiedziała Magdalena.

Jak wielu innych uczestników uroczystości, przyniosła bukiet żółtych żonkili, ulubionych kwiatów Edelmana, które on sam co roku 19 kwietnia składał pod pomnikiem powstańców.

 

« 1 »