Nie sądzę, by komukolwiek przyszło do głowy, że przeglądają Instagram, scrollują TikTok albo czytają Facebook, choć wszystkie trzy, siedząc nad stawem we wrocławskim japońskim ogrodzie, wpatrzone były w ekrany smartfonów.
Nie można było mieć wątpliwości, że się modlą, korzystając z brewiarza w wersji online. Trzy młode siostry zakonne, wpisane w majowy tłum podczas przedłużonego weekendu, wmieszane w radosnych turystów, wyciszone pośród wybuchów śmiechu i pokrzykiwania dzieci. Niesamowity obraz. Krótka chwila refleksji podsuwa mi wniosek, że to doskonała ilustracja istoty życia konsekrowanego: zanurzenie w tłumy radosnych turystów na tej ziemi, którzy nie mają pojęcia, że są tu zaledwie turystami. Bez uciekania ze świata, z prawidłowym jednak wobec niego dystansem. Z modlitwą na ustach i w myślach, z takim samym odbiciem w tafli wody jak wszyscy inni, którzy modlić się nie potrafią. Zwracali na nie uwagę, zdawały się egzotyczne w tej porcji profanum, której nawet aura japońskiej ikigai, idei równowagi i harmonii, nie była w stanie przekształcić w coś choć trochę podobnego do sacrum. Te trzy nazaretanki potrafiły.
Pokuszę się o bardzo odważną opinię: mówić o życiu konsekrowanym w kategoriach świata to trochę tak, jak opisać intymną więź łączącą matkę z nowo narodzonym dzieckiem językiem mechaniki czy chemii. Można, ale nie ma to najmniejszego sensu, bo nieadekwatny język wypaczy, nie odda całości, większość zafałszuje. Zapewne dlatego każdy kolejny film o świętym mistyku (vide: święta Matka Teresa z Kalkuty), który przeżywa noc ciemną i „traci” wiarę, także nie ma sensu, o ile nie odda prawdy o tym, że wiara to nie są emocje, a noc ciemna to zjawisko normalne. „Była niewierząca”, rzucone jako oskarżenie, mogłoby w tym kontekście oznaczać, że była cyniczna, i de facto wielu już twórcom zależało na tym, żeby taki jej wizerunek utrwalić. Tym, którzy wiedzą więcej, nie zadowalają się pozorami, a kłamstwem się brzydzą, nie wolno o tym milczeć. Ani o tym, że życie konsekrowane, choć dla większości może być niezrozumiałe, jest światu, nie tylko Kościołowi, potrzebne jak tlen.
Życie konsekrowane jest tematem bieżącego numeru „Gościa” z oczywistej przyczyny: 2 lutego od wielu już lat właśnie życiu konsekrowanemu jest w Kościele poświęcony. O tym, jak rozeznać powołanie i czy można stracić łaskę, gdy wybierzemy inną drogę, mówi o. Sławomir Badyna, benedyktyn z Biskupowa („To proste!” – s. 19–21). Bogumił Łoziński analizuje książkę napisaną przez dwóch amerykańskich dominikanów „Życie ofiarowane”, skierowaną szczególnie do osób, które rozeznają swoje powołanie („Odkryć i rozwijać” – s. 17–18). To ważne, bo oba teksty pojawiają się w sąsiedztwie analizy spadku liczebności zakonów w Polsce (s. 21). Kryzys wartości i autorytetów, w połączeniu z coraz powszechniejszą mentalnością unikania decyzji wiążących na całe życie, ma w tym swój udział. Tym bardziej potrzebujemy właściwej promocji (nie boję się tych słów) życia konsekrowanego, bo temu światu, nie tylko Kościołowi, mogłoby bez niego zabraknąć tlenu.
ks. Adam Pawlaszczyk Redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”, wicedyrektor Instytutu Gość Media. Święcenia kapłańskie przyjął w 1998 r. W latach 1998-2005 pracował w duszpasterstwie parafialnym, po czym podjął posługę w Sądzie Metropolitalnym w Katowicach. W latach 2012-2014 był kanclerzem Kurii Metropolitalnej w Katowicach. Od 1.02.2014 r. pełnił funkcję oficjała Sądu Metropolitalnego. W 2010 r. obronił pracę doktorską na Wydziale Prawa Kanonicznego UKSW w Warszawie i uzyskał stopień naukowy doktora nauk prawnych w zakresie prawa kanonicznego.