Odsiew na zasiew

Kto spotkał Chrystusa w Kościele, znajduje Go w każdym kościele.

Proboszcz dużej miejskiej parafii powiedział mi niedawno, że choć dzisiaj ubyło uczestników Mszy, to znaczna większość obecnych przystępuje do Komunii.

Rzeczywiście, to zjawisko jest chyba powszechne. Inaczej było przed laty, gdy do stołu Pańskiego przystępowali stosunkowo nieliczni spośród uczestników liturgii. Zapewne zmiana jest owocem wielu czynników, ale mój znajomy zwrócił uwagę na jeszcze jedno zjawisko. – Kasa się zgadza – powiedział. Wyjaśnił, że mimo zmniejszenia się liczby wiernych na Mszach, finanse parafii pozostają na stałym poziomie.

– Myślisz, że ci, którzy teraz chodzą, dają więcej? – zapytałem.

– Nie. Myślę, że ci, którzy nie dawali, przestali chodzić do kościoła – stwierdził.

Coś w tym jest. Jesteśmy chyba świadkami swoistego odsiewu: ludzie, którzy w kościele modlili się o to, żeby się jak najszybciej skończyło – i to była jedyna forma modlitwy, jaką praktykowali – teraz przestali chodzić. Z prostego powodu: gdy ustąpiły przyczyny społeczne, czyli np. wpływ rodziny czy sąsiadów, nie zostało już nic. Bo nie było motywacji wiary. Natomiast ci, którzy tę motywację mają, na ogół zachowują ją do śmierci. Bo wiara, chwalić Boga, tak łatwo nie znika. Kiedy ktoś odkrył Chrystusa w Kościele, to nawet najgorszy ksiądz nie zdoła go do Niego zniechęcić. Dla takiej osoby ofiarność „na tacę” nie jest wspieraniem klerofaszyzmu i dotowaniem pedofilii – jest jednym z wielu aktów miłości do Chrystusa. Ci, którzy „dają na Kościół”, na ogół dobrze rozumieją, że nie robią łaski księdzu czy diecezji. To oni doświadczają łaski, bo dając coś od siebie, stają się uczestnikami błogosławieństwa, które otrzymuje „radosny dawca”. Takie dawanie jest po prostu ewangeliczne i ewangelicznie procentuje. Jest aktem wiary i zaufania Bogu – nie proboszczowi. Bardzo więc możliwe, że jest właśnie tak: do kościoła chodzą ci, którzy spotkali Chrystusa – głowę Kościoła. Jak przyjmowali Komunię, tak nadal przyjmują, i jak dawali na tacę, tak dają i teraz. Śmiem twierdzić, że tych ludzi nie wyrzucą z Kościoła żadne skandale, bo oni są tam dla Tego, który gładzi grzechy świata, a nie dla tych, co je popełniają.

Oczywiście lepiej, żeby nikt nie opuszczał Kościoła, ale zdaje się, że syn marnotrawny nigdy by nie zauważył, kim jest jego ojciec, gdyby go nie porzucił. Gdy spadł do poziomu świńskiego koryta, ocalenie przyniosły mu skrucha i decyzja powrotu, a nade wszystko ojcowskie miłosierdzie.

Bóg szanuje ludzką wolność – pozwala ludziom odchodzić, więc my też powinniśmy. Ale On na nich czeka – więc my też powinniśmy.


KRÓTKO:

Euroznawczyni

Ktoś w serwisie X zgłosił postulat zakazu spowiadania dzieci. Zdaniem użytkownika taka spowiedź to „nieuprawniona i szkodliwa ingerencja w intymność dziecka, na dodatek całkowicie pozbawiona kontroli”. Europoseł KO Danuta Huebner tak to skomentowała: „Dziecko nabiera też zaufania do tego przebranego pana, co ułatwia później podobnie przyodzianym panom krzywdzić dzieci”. W odpowiedzi wielu komentatorów przypomniało Huebner jej przynależność do PZPR, wskazując, że kieruje się nabytą wtedy mentalnością. Warto zauważyć, że włodarze PRL nie odważyli się czegoś podobnego nawet zasugerować. A zatem – jest rozwój.

Winne rodzinne

Magdalena Środa w GW ubolewa, że jesteśmy „obywatelsko pasywni”, co widać m.in. po frekwencji wyborczej. Wychowanie rodzinne jej zdaniem nie uczy postaw prospołecznych. „Nie znam domu, w którym rodzice mówią dzieciom: pamiętaj, żeby zawsze płacić podatki, pamiętaj, by być aktywnym społecznie, by angażować się obywatelsko etc.”. I to prawda: pani etyk nie zna takich domów. Nie zna też Kościoła, skoro twierdzi, że on „nie uczy niczego oprócz modlitwy i posłuszeństwa zakazom”. I pyta: „jak więc młody człowiek ma budować wspólnotę, zacieśniać więzy społecznego zaufania, wzmacniać kapitał społeczny i zaangażowanie obywatelskie?”. Może tak, jak to robi „dobrze wychowana” młodzież na Zachodzie – paląc auta i grabiąc sklepy?

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.