Redaktor serwisu internetowego gosc.pl
Dziennikarz, teolog. Uwielbia góry w każdej postaci, szczególnie zaś Tatry w zimowej szacie. Interesuje się historią, teologią, literaturą fantastyczną i średniowieczną oraz muzyką filmową. W wolnych chwilach tropi ślady Bilba Bagginsa w Beskidach i Tatrach. Jego obszar specjalizacji to teologia, historia, tematyka górska.
Kontakt:
wojciech.teister@gosc.pl
Więcej artykułów Wojciecha Teistera
Tak działają zwolennicy obecnego status quo, dla których polityczny kompromis liczy się bardziej niż 1000 dzieci rocznie zabijanych w Polsce w mocy prawa.
Co więcej, w mojej skromnej opinii każdy zwolennik obecnego kompromisu ma krew tych niewinnych, podejrzanych o bycie chorymi dzieci na swoich rękach.
Takie argumenty pojawiają się zawsze, gdy brak jest odwagi zająć konkretne jasne i czytelne stanowisko. Każda aborcja zawsze jest złem, wielkim złem. I to trzeba odważnie umieć głosić, a nie kluczyć aby kogoś nie urazić.
Przecież dziś prawnie chronimy nienarodzone dzieci za wyjątkiem tych podejrzewanych o bycie chorymi, tych narodzonych z gwałtu i tych skazanych na śmierć bo (rzekomo) zagrażają zdrowiu i życiu matki.
Pytanie co w Twoim wypadku przemawia za tymi wyjątkami?
Dla mnie żaden z tych wyjątków prawnych nie ma żadnego logicznego usprawiedliwienia.
Czy dziś ktoś chce zmieniać ten stan rzeczy?
I masz racje, jak kobieta będzie chciała zabić dziecko to je zabije. Bez względu czy chodzi o nienarodzone, narodzone, chore czy zdrowe. Tyle tylko ze nikt o zdrowych zmysłach nie neguje konieczności ochrony dziecka narodzonego, nawet jak byłoby nieuleczalnie chore.
Natomiast co do reszty czyli co zrobić po aborcji, to oczywiście trzeba pomóc. I to się już dziś dzieje. Nie jest tak, ze przeciwnicy aborcji są żądni krwi matek które dokonały aborcji. Wręcz odwrotnie - oni doskonale wiedzą czym dla kobiety, matki jest aborcja. I to też jest powód, aby zakazać prawnie tych dziś obowiązujących wyjątków.
Bo faktycznie matka po usłyszeniu diagnozy może posłuchać tzw. wskazań lekarskich i dokonać aborcji. Tyle tylko że to nie lekarz, ale matka później ponosi konsekwencje aborcji. Lekarz przecież umyje ręce mówiąc że to była jej decyzja. Tak jak często umywają ręce "ojcowie" dzieci czy najbliższa rodzina.
Stąd oczywistością jest, ze oprócz ochrony dziecka zmiana ustawy ochroni także matki tych chorych dzieci.
A co do reszty - przed 1993 rokiem, czyli przed wprowadzeniem zakazu były podobne głosy, ale dziś ileś tam dzieci udało się dzieci ustawie zakazującej aborcji uratować. Problemem stał się radykalny wzrost aborcji eugenicznych i co gorsza nikt nie jest w stanie realnie odpowiedzieć dlaczego tak się dzieje, choc postęp w medycynie w tym w ratowaniu życia dzieci chorych jest przecież ogromny.
Tu w mojej ocenie prawodawca musi ingerować i wyłączyć te przesłankę do aborcji.
Teraz mamy rok 2017 i zupełnie inny projekt (bez pomysłu karania kobiet).
Choć fakt, że o. Paweł powinien znać Tomasza na pamięć.... I raczej się z nim zgadzać.
Poza tym w demokracji prawo stanowią obywatele rękami wybranych przez siebie polityków. Więc nie musi być referendum.
Prawo ma być stanowione zgodnie z nadrzędnymi zasadami.
Np. Konstytucja USA zabrania uchwalania ustaw sprzecznych z wolnością wyznania (podaję taki przykład, gdyż nakaz bezstronności władz w sprawach wyznania w polskiej Konstytucji pozostaje na papierze).
Poza tym państwo zobowiązane jest dostosowywać swe przepisy do umów międzynarodowych, których jest stroną.
Takich jak
- Konwencje Międzynarodowej Organizacji Pracy
- Konwencja Praw Człowieka i Podstawowych Wolności (1950) Rady Europy (nie mylić z Unią)
- Międzynarodowe Pakty Praw ONZ (1966)
- Konwencje Czerwonego Krzyża o prawach wojny (1949)
i wiele innych.
Zmierzam do tego, że niektórym nie dogodzisz. Demokracja nie jest idealnym systemem, ale nie da się każdej wątpliwości rozstrzygać na poziomie referendalnym. Wiele spraw jest "palących" i bardzo ważnych - nie twierdzę, że ta taka nie jest, ale jest "jedną ze spraw" najwyższej wagi. Mówię tu o porządku społecznym - dla nas, katolików, pewnie jest to sprawą najważniejszą, ale dawno przestaliśmy stanowić istotną większość - na co wskazuje Twoje zdanie o "większości, która chce zachowania obecnego stanu prawnego". Już choćby z tego powodu nie kwalifikuje się do referendum.
Jest jeszcze czynnik społeczny - nadmiar referendów spowodowałby rychły problem z frekwencją - w każdym kolejnym brałoby udział mniej osób i szybko doszlibyśmy do etapu, w którym referendum stałoby się "demokracją przedstawicielską" - tylko sto razy droższą niż oryginał.
- zacznijmy od definicji "celebryty" - choćby z Wikipedii - nie ma w niej nic pejoratywnego, zaś patrząc na częstotliwość aktywności o. Gużyńskiego w mediach, użycie tego określenia wobec jego osoby jest w mojej opinii jak najbardziej zgodne z prawdą,
- jeśli więc to jest prawda (i to nie ujmująca nic danej osobie), to skąd Pana/Pani "larum"??? - czytający Pana/Pani słowa pewnie sami będą próbować tego dociekać... ale idźmy dalej,
- najkrótsza definicja "pychy", to: uznanie prawdy o sobie... to może porównajmy:
- w którym z tych dwóch powyższych wpisów autor zwraca się do innych i pisze o innych wielką (powszechnie przyjęta w naszym języku forma grzecznościowa), a w którym małą literą?
- jeśli chodzi o użyte określenia osób, to w jednym z postów zauważam słowo "Celebryta" (o jego neutralności emocjonalnej już wspomniałem), zaś w drugim poście widzę: "jadowity katolik" oraz "osoba żarta od środka taką pychą"... niech czytający znów sami to porównają,
- co do "odnoszenia się" do innych: w jednym z wpisów widzę podziękowania autorowi artykułu oraz troskę o Prawdę (to słowo pisane z wielkiej litery przez osobę duchowną rozumiem jako odniesienie do Chrystusa, który sam tak mówi o sobie w Ewangelii) i dotknięcie w jakiś (niesprecyzowany) sposób "toku myślenia" o. Gużyńskiego, zaś w drugim wpisie widzę jawny atak na jedną osobę, połączony z moralizowaniem (wysyłanie do spowiedzi) i dodatkowo podważaniem kompetencji zawodowych tejże (uwagi o spowiednictwie)...
- może więc nie warto oskarżać innych, np. o PYCHĘ, bo przy okazji pisania takich oskarżeń czytający czasem mogą przypadkiem odkryć trochę prawdy... o nas ;)
Pozdrawiam najserdeczniej
A dziecko?
po pierwsze pełna ochrona życia poczętego w Polsce już obowiązuje od 1993, a próba legalizacji aborcji w 1996 spotkała się ze słusznym zastrzeżeniem TK
po drugie dziś chcemy wyłączyć z obowiązującej ustawy jedna z trzech przesłanek szczególnych dopuszczających aborcje.
po trzecie debata o tym toczy sic co najmniej od 2006 roku, wiec dziś opowiadanie się za debatą to typowe umywanie rąk
po czwarte jasne i czytelne jest stanowisko Kościoła w Polsce.
Dziś więc przyszedł czas na proste "tak,tak,nie,nie"
A usłyszymy takie słowa podczas kazań na Jasnej Górze z okazji kolejnych pielgrzymek ONR-u czy kiboli?
A usłyszymy takie słowa podczas kolejnej audycji w Radiu Maryja?
Nie!!!!!
Biskup Pieronek był i jest człowiekiem mądrym i wielkim, ale też był i jest nikim w strukturze KK.?
Zarówno Biskup Pieronek i jak i Ojciec Rydzyk to bardzo zbliżeni do siebie kapłani.
Mówimy o o. Gużyńskim...
NA PODSTAWIE OFICJALNYCH DANYCH RZĄDOWYCH, Z KLINIK, ORGANIZACJI ZAJMUJĄCYCH SIĘ POMOCĄ W DOSTĘPIE DO ABORCJI , A NAWET NA PODSTAWIE ROZMÓW Z KIEROWCAMI Z PRYWATNYCH SZPITALI USTALIŁAM LICZBĘ ABORCJI ZAGRANICZNYCH POLEK - MINIMUM 34 TYS. PRZYJMUJĘ MARGINES BŁĘDU- LICZBA ABORCJI ZAGRANICZNYCH POLEK WAHA SIĘ OD 34-38 TYS. ROCZNIE. SZCZEGÓŁY W TEKŚCIE.
Przytoczona statystyka wyraźnie pokazuje, jak utopijne jest myślenie obrońców życia, że zakaz aborcji równa się brak aborcji w życiu realnym. Polki usuwają ciążę i nie są pro-life. Anty-choice albo kłamią i manipulują danymi albo pomiędzy deklaracjami, światopoglądem, religijnością a faktycznym działaniem w konkretnej sytuacji życiowej jest przepaść. Aby ograniczyć liczbę aborcji trzeba wprowadzić prawdziwą edukację seksualną , refundować choć w części antykoncepcję, przywrócić sprzedaż bez recepty całego asortymentu antykoncepcji awaryjnej oraz udostępnić wizyty u ginekologa bez zgody rodziców dla nastolatek (15-18 lat). Dość opowiadania bzdur o władzy rodziców nad dzieckiem i o prawie rodziców do wychowania zgodnie ze swoją religią. Prawo młodego człowieka do wizyty u ginekologa/ urologa, prawo do własnego ciała , zdrowia reprodukcyjnego jest ważniejsze od widzi mi się religijnych rodziców. Poglądy nastolatka mogą być różne od modelu świata rodziców, a rodzice nie zawsze muszą wiedzieć o szczegółach życia nastolatka. Do zmniejszenia liczby aborcji konieczna jest również walka z klauzulą sumienia na wypisywanie antykoncepcji. Skandalem jest, że minister zdrowia w radiu ogłasza, że nie wypisałby antykoncepcji awaryjnej ofierze gwałtu, bo sumienie mu nie pozwala. Trzeba powiedzieć to wprost- lekarz, który z powodu swojej wiary odmawia wypisania antykoncepcji lub/ i starszy śmiertelnym działaniem antykoncepcji bierze na swoje sumienie aborcję. Czy to jest zgodne z jego sumieniem? Na to pytanie sam musi odpowiedzieć. Obecna ustawa antyaborcyjna to fikcja, która powoduje jedynie brak kontroli nad zabiegami aborcji . Nikogo nie chroni, nie odzwierciedla problemu. Jest dowodem hipokryzji władzy, usłużnej postawy wobec kościoła. Niczym więcej. izakrzyczkowska.blogspot.com/.../temat-tabu...
O ograniczaniu władzy rodzicielskiej tym bardziej nie warto nawet dyskutować. A zwolennikom zmiany prawa wystarczy zadać proste pytanie "kto ma się zająć niepełnoletnią matką i jej dzieckiem" aby wykazać hipokryzje ich myślenia.
Seks nie jest ani obowiązkowy, ani konieczny do życia. Jeżeli ktoś współżyje, to znaczy ze godzi się na płodzenie dzieci. Jedyna edukacja, która powinna być obowiązkowa, to pokazanie ze seks bardzo często równa się dziecko,.
Postulat refundacji antykoncepcji pokazuje też tzw. wrażliwość lewicową na potrzeby ludzi faktycznie chorych, którym chce się zabrać dofinansowanie do leków, aby dać prawo do nieskrępowanego dzieckiem uprawiania seksu ludziom młodym, którzy spokojnie mogą iść d pracy i zarobić na swoje fanaberii.
Tak jest zawsze tutaj pisane, gdy brakuje argumentów. Cóż więcej można dodać...
Seks nie jest ani chorobą, ani przymusem. Jak ktoś współżyje to niech ponosi tego konsekwencje.
Każdy seks może skończyć się ciąża, nawet ten tzw. "bezpieczny". Wciskanie że jest inaczej jest aborcji. I każdy propagator antykoncepcji, bezpiecznego seksu jest winien aborcji.
Bajdurzenie że antykoncepcja obniża aborcje to tak jakby opowiadać papierosy z dobrym filtrem nie powodują nowotworów płuc.
Wyobraź sobie ze wiem, ale wiem też że ciąża nie jest chorobą. I wiem, ze albo idzie się po lek na konkretne schorzenie, albo am się fanaberie uprawiania seksu z antykoncepcją.
"Rodzice nie wiedzą o współżyciu dzieci, a w Polsce nastolatki nie mają prawa nawet do wizyty u ginekologa bez wiedzy rodziców. "
Nie wiedzą dopóki dzieci nie wpadną w kłopoty. A później ci sami co domagają się ograniczenia prawa rodziców chcą aby to rodzice ponosili konsekwencja działań swych małoletnich dzieci. To jest hipokryzja.
"Dziś współżycie rozpoczynają 14 latki, a 13 -latki oferują seks oralny przypadkowym mężczyznom za piwo"
No i ... gdzie są ich rodzice?
Od kiedy TK to leczenie?
A dyskusja dotyczyła refundacji antykoncepcji jakby co.
"Antykoncepcję wypisuje ginekolog." -
Rozumiem, że idziesz prywatnie i płacisz za wizytę ze swoich pieniędzy. Inaczej pójście po receptę na antykoncepcje zabiera środki potrzebna na leczenie ciężko chorych kobiet (aby nie uciekać od ginekologii)
Trudno zrozumieć proste odejmowanie?
To może inaczej lekarz otrzymuje zgodnie z umową W zł za wizyty pacjentek. Powiedzmy A wykorzystają kobiety przychodzące po receptą na ich fanaberie (antykoncepcje) Ile zostanie pieniędzy na wizyty faktycznie chorych kobiet?
odp. zostanie W-A zł. Bo A zostało bezpowrotnie zmarnowane.
Niemcy
Estonia
Chorwacja
Dania
Finlandia
Litwa
Łotwa
Malta
Portugalia
Szwecja
Węgry
Włochy
"Prawo do antykoncepcji to równość społeczna. Kobieta i mężczyzna mają prawo do spontanicznego seksu."
Jakieś bzdury... Ale widać braki w podstawowej edukacji.
Jeśli nie rozumiesz czym jest lek leczący konkretna chorobę, a czym jest przeciwdziałanie ciąży to współczuję. A ze lekarz musi przepisać, bo hormony oddziaływają na zdrowie kobiety, a nie dlatego ze przepisuje lek leczący kobietę. Ale to zbyt trudne...
I antykoncepcja nie jest żadna profilaktyką, bo ciąża nie jest choroba, no chyba ze uważasz inaczej...
"Wyobraż sobie TomaszL że ludzie chcą i mogą uprawiać seks dla przyjemności i podtrzymania więzi z małżonkiem - nie tylko po to żeby mieć dzieci. I ludzie chcą i mogą planować kiedy i ile będą mieć dzieci. Do tego służy antykoncepcja"
No i co z tego ma wynikać? Refundacja antykoncepcji?
"większość Polakow uważa, że lepiej, aby ciężko chore dzieci się nie urodziły, niż miały żyć w cierpieniu, podłączone do maszyn"
Poważnie? A jak dziecko się urodzi ciężko chore to ta sama większość będzie postulowała jego zabicie, aby nie cierpiało podłączone do maszyn. Jeżeli jednak jest inaczej i ta sama większość jest zwolennikami aborcji eugenicznej i ratowania wcześniaków to jedynie pokazuje że ta większość jest obłudnikami.
Bo przecież nikt dziś nawet nie dopuszcza myśli, ze można by zabijać narodzone ciężko chore dzieci.
.
Aborcja w Polsce jest generalnie zakazana i karalna, co wynika z zapisów kodeksu karnego. Dopuszczalne są jednak 3 wyjątki ujęte w ustawie z 1993 roku, kiedy lekarz może dokonać przerwania ciąży i nie ponosi za to odpowiedzialności karnej. Moim zdaniem to jest optymalne rozwiązanie. Z jednej strony nie zmusza nikogo, zwłaszcza katolika do dokonania aborcji, nawet w sytuacji zagrożenia życia matki. Z drugiej pozwala kobiecie w tych 3 trudnych moralnie przypadkach, decydować i nie zmusza jej bezlitosnym prawem do postawy heroicznej i rodzenia, np. w przypadku ciąży z gwałtu, albo ciężkiego uszkodzenia płodu.
Biskupi chcą teraz ten kompromis złamać i apelują, aby prawo chroniące życie od poczęcia, zmuszało do rodzenia wszystkie kobiety, także w tych 3 dramatycznych sytuacjach, w których dotychczas same decydowały. Uważam, że naruszenie tego kompromisu byłoby błędem. Jestem ojcem 5 dzieci i z aborcją moja rodzina nigdy nie miała kłopotu. Jestem za ochroną życia, ale mój osobisty pogląd nie może stanowić prawa powszechnie obowiązującego wszystkie kobiety. Dlatego uważam dotychczasowe prawo za optymalne.
BerettaMolla, włoska lekarka została wyniesiona na ołtarze tylko dlatego, że to ona zadecydowała, że w chwili dramatycznego wyboru, poświęca w akcie miłości swoje życie, za życie swojego dziecka. Nie wolno heroizmu wymuszać prawem. Tu wybór należy do każdego z nas.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.