Turyści odwiedzający Egipt po rewolucji mogą czuć się bezpiecznie - zapewnił gubernator Południowego Synaju Mohamed Abdel Fadil Szusza. Dostępne są już wycieczki m.in. do Kairu, Luxoru, a także spływy Nilem, nad spokojem zwiedzających czuwają policjanci.
"Wszystkie wycieczki, które musiały zostać zawieszone na czas rewolucji, są już dostępne. Turyści mogą ponownie zwiedzać Kair, którego Plac Tahrir stał się dodatkową atrakcją oprócz piramid, ponadto organizowane są wyjazdy do Luxoru, Aleksandrii, czy spływy Nilem" - poinformował w tym tygodniu gubernator Szusza.
Wyjaśnił, że z Szarm el-Szejk zwiedzający mogą się udać m.in. do Klasztoru św. Katarzyny, przejść Białym Kanionem, czy też pojechać się na wycieczkę objazdową do Izraela.
"Wszystkie wycieczki są zabezpieczane przez policję turystyczną. Zwiedzający są bardzo chronieni, podróżują albo z policjantem w autokarze, albo są przez nich konwojowani. Więcej też mamy punktów kontrolnych" - zapewnił gubernator. Dodał, że są plany, aby zaangażować większą liczbę Beduinów do ochrony turystów podczas safari.
Niestety, Polacy nie mogą liczyć na zniżki w hotelach. Według gubernatora, dopóki sytuacja się nie unormuje, hotelarzy nie stać na oferowanie znacznych upustów cenowych. W hotelach i sklepach nie ma problemów z żywnością.
Wyjaśnił, że Synaj, to jedno z najważniejszych miejsc turystycznych w Egipcie. Znajduje się tu osiem miast, które żyją z turystyki: "plażowej" lub religijnej. W ubiegłym roku Synaj odwiedziło ok. 5 mln ludzi.
"Szarm el-Szejk, które znajduje się na półwyspie, było i jest bardzo spokojną i bezpieczną miejscowością. Jedna trzecia odwiedzających Egipt zatrzymuje się właśnie tutaj. Utrzymujemy się z turystyki, dlatego bardzo nam na tym zależy, aby odwiedzający nas czuli się bezpiecznie" - podkreślił gubernator. Dodał, że w trakcie rewolucji w Szarm el-Szejk nie odbywały się zamieszki.
"Popieraliśmy protestujących, ale +sercem+. Nie mogliśmy protestować sami, bo to dla nas oznaczałoby, że turyści przestaliby do nas przyjeżdżać i czuć się tu bezpiecznie. W konsekwencji ludzie nie mieliby pracy" - powiedział.
Według danych przekazanych przez gubernatora, najwięcej do Szarm el-Szejk przyjeżdża Rosjan, oprócz nich oraz licznych Polaków, wypoczywać przyjeżdżają także Anglicy, Niemcy, Francuzi.
W Szarm el-Szejk, miejscowości położonej na półwyspie Synaj nad Morzem Czerwonym mieszka ok. 45 tys. ludzi. Wszyscy utrzymują się z turystyki.