Nowy numer 13/2024 Archiwum

Nie przestrasz się w kinie

Świat widzimy trójwymiarowo, niestety, kino i telewizja pokazują go dwuwymiarowo. Tak przynajmniej było do niedawna.

Kluczem do postrzegania głębi w obrazach jest… stereografia, czyli przekazywanie różnych obrazów do każdego z oczu. Jak to zrobić ? Wystarczy założyć odpowiednie, kolorowe okulary. Patrząc przez nie, doznaje się wrażenia głębi. Dlaczego tak się dzieje? Obrazy widziane przez lewe oko i prawe nałożone są na siebie. Bez specjalnych okularów wyglądają jak kiepsko wydrukowane. Jak gdyby przesunięte. To działanie z premedytacją. Najczęściej to kombinacja obrazów w kolorze czerwonym i zielonym. Do oka przysłoniętego szkiełkiem w zielonym kolorze nie dociera to, co wyświetlone jest na zielono. Tak samo jak oko zasłonięte czerwonym szkiełkiem nie widzi niczego, co jest w tej samej barwie. W efekcie założenie dwukolorowych okularów powoduje, że każde oko widzi coś trochę innego. Jeżeli to rozmycie ob-razów zrobione jest umiejętnie, albo inaczej, jeżeli różnice pomiędzy tym, co widzi lewe i prawe oko są odpowiednio dobrane, nasz mózg komponuje z nich obraz trójwymiarowy.

Choć powyższy „przepis na trójwymiar” brzmi prosto, wymaga dosyć dużego wysiłku. Po pierwsze w kinach, w których wyświetla się przestrzenne filmy, wymagane są specjalne – ważące kilkaset kilogramów – projektory. Nawet taśma filmowa jest inna, bo musi „pomieścić” osobno obrazy dla lewego i prawego oka (które na ekranie są nałożone na siebie). Poza tym w kinie trójwymiarowym musi być zainstalowany specjalny, powlekany srebrem ekran i bardziej pionowo zaprojektowana widownia. Taśma, na której zarejestrowany jest obraz, stosunkowo szybko się zużywa. Każda kolejna projekcja ma ciut gorszą jakość. I rzecz najważniejsza. Najwyraźniej efekt trójwymiarowości widzą tylko ci widzowie, którzy siedzą w odpowiednich miejscach. Na ekran trzeba patrzyć pod odpowiednim kątem. Im dalej od optymalnego, tym mniej widoczny jest efekt głębi.

Jak nietrudno się domyślić, choć technologia filmów w 3D, szczególnie jeżeli chodzi o obrazy przyrodnicze, zyskała dużą popularność, z powodu ogromnych kosztów inwestycji oraz dużych gabarytów urządzeń wyświetlających, nie sposób sobie wyobrazić domowego kina trójwymiarowego. Od całkiem niedawna istnieje jednak rozwiązanie. Cyfrowe kino 3D. Co różni filmy analogowe od tych cyfrowych? W zasadzie wszystko. Projektory są dużo tańsze i znacznie mniejsze. Nie ma też specjalnych wymagań co do samego ekranu. Trójwymiarowy film cyfrowy ma nieporównywalnie wyższą jakość. Można go oglądać pod każdym kątem (także poruszając się), i to wielokrotnie, bo cyfrowa kopia (plik komputerowy) nie starzeje się wraz z ilością wyświetleń. W przeciwieństwie do obrazu analogowego, obraz cyfrowy można oglądać znacznie dłużej, bo nie męczą się przy tym oczy. Jak tutaj powstaje wrażenie trójwymiarowości ? Są dwie metody. Pierwsza zwana jest techniką naprzemiennej sekwencji klatek.

Standardowy film w kinie wyświetlany jest z prędkością 24 klatek na sekundę. Cyfrowe projektory 3D potrafią wyświetlać nawet 70 klatek na sekundę. Zwykle wyświetlają jednak 48, dokładnie dwa razy więcej niż w „zwykłym” kinie. W skrócie co druga klatka jest przeznaczona dla lewego oka, a co druga dla prawego. Skąd prawe czy lewe oko wie, kiedy ma patrzeć ? Nie wie, wiedzą to odpowiednio zaprojektowane okulary. Tym razem ich szkiełka nie są kolorowe, ale potrafią bardzo szybko „przesłaniać” raz jedno oko, raz drugie. W drugiej technice kluczowe są tzw. oku-lary pasywne. – Są tak zaprojektowane, że rozszczepiają falę świetlną i tylko część z niej wpada do każdego z oczu. Inna część do lewego, inna do prawego – powiedziała „Gościowi” Iwona Buchcic z biura prasowego sieci kin Helios, w których można oglądać w „cyfrowym trójwymiarze” koncert grupy U2

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Tomasz Rożek

Kierownik działu „Nauka”

Doktor fizyki, dziennikarz naukowy. Nad doktoratem pracował w instytucie Forschungszentrum w Jülich. Uznany za najlepszego popularyzatora nauki wśród dziennikarzy w 2008 roku (przez PAP i Ministerstwo Nauki). Autor naukowych felietonów radiowych, a także koncepcji i scenariusza programu „Kawiarnia Naukowa” w TVP Kultura oraz jego prowadzący. Założyciel Stowarzyszenia Śląska Kawiarnia Naukowa. Współpracował z dziennikami, tygodnikami i miesięcznikami ogólnopolskimi, jak „Focus”, „Wiedza i Życie”, „National National Geographic”, „Wprost”, „Przekrój”, „Gazeta Wyborcza”, „Życie”, „Dziennik Zachodni”, „Rzeczpospolita”. Od marca 2016 do grudnia 2018 prowadził telewizyjny program „Sonda 2”. Jest autorem książek popularno-naukowych: „Nauka − po prostu. Wywiady z wybitnymi”, „Nauka – to lubię. Od ziarnka piasku do gwiazd”, „Kosmos”, „Człowiek”. Prowadzi również popularno-naukowego vbloga „Nauka. To lubię”. Jego obszar specjalizacji to nauki ścisłe (szczególnie fizyka, w tym fizyka jądrowa), nowoczesne technologie, zmiany klimatyczne.

Kontakt:
tomasz.rozek@gosc.pl
Więcej artykułów Tomasza Rożka