Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Facet w czerni

Samotny, cierpiący, znużony życiem mężczyzna z czarną gitarą w ręce siedzi w fotelu i śpiewa: Boże, błagam, pomóż mi! Aż nie chce się wierzyć, że ten kowboj sprzedał w Stanach więcej płyt niż Beatlesi.

Widziałeś teledysk Casha „Hurt”? – podniecał się kolega. Nie widziałem. Nigdy nie przepadałem za country. Gdy słyszałem radosne dźwięki rodem z Dzikiego Zachodu, przechodziłem na drugą stronę ulicy. Nie przekonywał mnie Johnny Cash, śpiewający o kowboju, który powinien zostawić swą spluwę w domu. A jednak... Nagranymi tuż przed śmiercią piosenkami amerykański idol rzucił mnie na kolana. Wcześniej sam na nie upadł

Potrafię tylko ranić
Oglądam teledysk. Samotny, zmęczony mężczyzna opowiada: zraniłem się, by sprawdzić, czy jeszcze coś czuję. Porażająca piosenka. W ustach zniszczonego przez chorobę człowieka robi o wiele większe wrażenie niż w oryginalnym wykonaniu industrialnego guru Trenta Reznora z Nine Inch Nails. Popularny „Facet w czerni” (Man in black), uwielbiany za oceanem (sprzedał więcej płyt niż Beatlesi), mówi wprost: wszystko jest pyłem, brudem, moi najbliżsi przyjaciele odeszli.

Jak w kalejdoskopie przesuwają się kadry z jego gwiazdorskiej drogi: migawki ze szczęśliwego życia małżeńskiego, brawurowe występy, pełne sale koncertowe. Co pozostało? Pustka, zakurzone statuetki, połamane nagrody. Na fotelu siedzi stary, zmęczony, płaczący człowiek. Ostatnie kadry teledysku pokazują rozpiętego na krzyżu ociekającego krwią skazańca. To Jezus z Nazaretu, przez ostatnie lata najlepszy przyjaciel amerykańskiego idola. Cash śpiewał o Nim wprost:

Padłem na kolana
Rozmawiając z człowiekiem z Galilei
Mówił do mnie głosem pełnym słodyczy
Wydawało mi się nawet,
że słyszę szuranie anielskich stóp
Zawołał mnie po imieniu,
a moje serce zamarło
A On powiedział: John, idź,
pełnij moją wolę
(God’s Gonna Cut You Down)

Poszedł. Był wędrowcem. Przeszedł długą bolesną drogę. 71-letni muzyk pogodził się ze światem. Pokazał, że nawet bolesne doświadczenia: śmierć brata, nieudane pierwsze małżeństwo, alkohol i narkotyki nie potrafiły go zniszczyć. Po długiej wędrówce odnalazł światło. Pogodził się z Bogiem. W ostatnich wywiadach mówił nawet o sobie jako o pieśniarzu religijnym, a w piosenki wplatał biblijne cytaty. Był przyjacielem znanego ewangelizatora Billy’ego Grahama. Lider U2 Bono, zafascynowany duchową drogą mistrza country, napisał dla niego piosenkę: „Wanderer”. Wieńczyła pełną rozgoryczenia płytę Irlandczyków „Zooropa”. Była jak jasny, pełen nadziei przebłysk. – Jestem wędrowcem – śpiewał Cash.

Już wcześniej, jako zdeklarowany chrześcijanin, nagrał kilka płyt w stylu gospel. W 1973 ukazał się krążek „The Gospel Road” o życiu Jezusa Chrystusa. Cash napisał też dwie duchowe biografie: swoją („Man in Black”) i... świętego Pawła („Man in White”).

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Jakimowicz

Dziennikarz działu „Kościół”

Absolwent wydziału prawa na Uniwersytecie Śląskim. Po studiach pracował jako korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej i redaktor Wydawnictwa Księgarnia św. Jacka. Od roku 2004 dziennikarz działu „Kościół” w tygodniku „Gość Niedzielny”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem. Wywiady z tymi znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznają się do wiary katolickiej, stały się rychło bestsellerem. Wydał też m.in.: „Dziennik pisany mocą”, „Pełne zanurzenie”, „Antywirus”, „Wyjście awaryjne”, „Pan Bóg? Uwielbiam!”, „Jak poruszyć niebo? 44 konkretne wskazówki”. Jego obszar specjalizacji to religia oraz muzyka. Jest ekspertem w dziedzinie muzycznej sceny chrześcijan.

Czytaj artykuły Marcina Jakimowicza