Nowy numer 13/2024 Archiwum

Starosądecki kaznodzieja

To jedna z najważniejszych książek religijnych ostatnich miesięcy, może lat. Dzięki niej ks. Józef Tischner znów do nas przemówił.

Dobrze się stało, że „Znak” wydał tę książkę w okresie wielkanocnym. Bo to trochę tak, jakby sam ks. Józef Tischner powrócił na chwilę do nas z zaświatów i stanął na ambonie. Jego słowa ocalone zostały dzięki ludzkiej zapobiegliwości, wdzięczności i magnetofonowej taśmie. „Wiara ze słuchania” to zbiór niepublikowanych 73 kazań, które ks. Tischner wygłosił w kościele sióstr klarysek w Starym Sączu w latach 1980–1992. Od 1970 roku w tym mieście mieszkali jego rodzice. Kiedy ich odwiedzał, odprawiał Msze u klary-sek, stał się przyjacielem klasztoru. Najwięcej zachowało się kazań świątecznych: bożonarodzeniowych i wielkanocnych.

Zwyczajne homilie
Jak pisze w posłowiu Wojciech Bonowicz, ks. Tischner głosi homilie „zwykłym językiem do zwykłych ludzi”. To prawda, na ambonie nie grzmi, nie nudzi, ale wyjaśnia, zaprasza, pomaga zrozumieć Boże prawdy. Zatrzymuje się często przy jednym słowie czy zdaniu, które rozważa od różnych stron. Ewangelię tłumaczy na życie prosto i głęboko. Znane fragmenty zaczynają nagle przemawiać z nową siłą. Nad tymi kazaniami unosi się franciszkański duch. Odkrywamy mniej znaną twarz ks. Tischnera – poznajemy go jako duszpasterza. Jedno z kazań poświęcone jest np. udziałowi wiernych w liturgii. Kaznodzieja przestrzega przed spóźnianiem się, tłumaczy znaczenie postaw.

Zauważa, że ludzie chętniej stoją w kościele bliżej wyjścia niż ołtarza. „Sami odpowiedzcie sobie na pytanie, czy to jest zdrowy odruch. Czy to jest odruch naszej wiary. Czy w tym odruchu ucieczki od ołtarza jest jakaś chęć głębszej modlitwy, czy może jest coś, czego sami nie rozumiemy?” – pyta ks. Tischner. Zwraca uwagę, jednak w taki sposób, by nikogo nie obrazić, ale zachęcić, by pobudzić do współodpowiedzialności za sposób przeżywania Eucharystii. Katoliccy intelektualiści mają czasem tendencję do spojrzenia na polską ludową religijność z poczuciem lekceważenia, graniczącą z pogardą. Nie znajdziemy u Tischnera śladu tej charakterystycznej nuty „pouczenia z wysokości”. Oczywiście starosądecki kaznodzieja dąży do pogłębienia religijności swoich słuchaczy, ale czyni to ze znakomitym duszpasterskim wyczuciem, z ogromnym szacunkiem dla prostych ludzi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy