Nowy numer 13/2024 Archiwum

Cwaniacy i wystrychnięci

W naszym społeczeństwie panuje swoisty kult cwaniactwa. Cwaniactwo akceptuje się u nas powszechnie, cwaniaki imponują nam, cwaniactwem się chlubimy

Napisano w gazecie o nowym handlowym przeboju polskich giełd i targowisk: magnesach neodymowych. Ich atrakcyjność polega na tym, że zakłócają pracę przyrządów pomiarowych – wodomierzy, liczników elektrycznych i gazowych: przykłada się taki krążek do licznika i wskazówki przestają się obracać. Popyt – donosi gazeta – jest ogromny. Bo i oszczędności niemałe. Tyle że pobieranie wody czy prądu poza licznikiem to kradzież. Jakoś ani sprzedający, ani kupujący nie krępują się, szacowni – wydawałoby się – ludzie kupują bez zażenowania narzędzie ordynarnej kradzieży! I wygląda na to, że dobrze się z tym czują. Cieszą się, że oszukali. Zadziałali na szkodę nie jakiegoś tam kapitalisty (co w mniemaniu wielu byłoby usprawiedliwione!), lecz na szkodę innych, uczciwych ludzi, przeważnie sąsiadów – bo przedsiębiorstwa dostarczające wodę rozliczają się ze spółdzielniami, a te różnicą między wskaźnikami liczników a faktycznym poborem obciążają po równo wszystkich lokatorów. Uczciwy płaci za cwaniaka!

Nie pisałbym o tym, gdyby nie swoisty kult cwaniactwa w naszym społeczeństwie. Cwaniactwo to według słowników umiejętność radzenia sobie nawet czyimś kosztem. Cwaniactwo akceptuje się u nas powszechnie, cwaniaki imponują nam, cwaniactwem się chlubimy. Zupełnie na serio wygłoszono przecież opinię, że właśnie na cwaniactwie polega przewaga naszych rodaków nad innymi, nudnymi, „frajerskimi” narodami, cwaniactwo to wyraz inteligencji! Wszak wciąż śmiało głosi się maksymę: śmierć frajerom! Przeciwieństwem frajera jest – wiemy to z literatury, ale nie tylko – morowy drań. Wiadomo, drań to łajdak, kanalia, niegodziwiec – ale kiedy jest morowy, to tylko podziwiać. Bo potrafi wystrychnąć na dudka, czyli oszukać. Czasem opowiada się o takim z lekką przyganą, ale zawsze z podziwem.

Dlatego akceptuje się u nas jeżdżenie na gapę, kłusownictwo, paserstwo, przemyt, brak skrupułów... Już dzieciaki „kombinują”, uczniowie „ściągają”, a pomysłowość dorosłych bywa nastawiona na to, by drugiego okpić i oszwabić. Ale to samo społeczeństwo narzeka, jak to źle się dzieje w naszym kraju. Niejeden z wodo- czy prądokradów biadoli, że uczciwie zarobić nie można. Czy aby nie między innymi i dlatego, że jeden knuje, jak tu drugiego przechytrzyć? Że tak snadnie żyje się kosztem innych – choćby sąsiadów albo kolegów z pracy? Że – wreszcie – brak elementarnego poczucia solidarności, owego przekonania, że wszyscy płyniemy w tej samej łodzi? Im więcej chytrości i przebiegłości, tym drożej żyje się wszystkim.
Pamiętam, jak proboszcz pierwszej mojej placówki duszpasterskiej, wprowadzając mnie, powiedział między innymi: jeśli jeden się obija, inni muszą robić za niego. Miałem to szczęście, że trafiłem na kolegów, nie na cwaniaków.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy