Nowy numer 13/2024 Archiwum

Jestem matką w żałobie

– Do dziś mi żal, że w szpitalu nikt nie zapytał, czy chciałabym zobaczyć moją ledwie urodzoną zmarłą córeczkę – mówi Aleksandra Kłos-Skrzypczak, mama 4-letniego Karolka i trojga dzieci w niebie. – Nikt nie nazwał jej dzieckiem. Nie powiedział, że to był poród, a ja jestem matką.

Po ostatnim poronieniu z minuty na minutę stawałam się niewidzialna dla mijających mnie ludzi, którzy wcześniej zwracali uwagę na mój brzuch – opowiada Aleksandra Kłos-Skrzypczak. – Byłam w ciąży bliźniaczej, więc rzucałam się w oczy. Ustępowano mi miejsca, przepuszczano w drzwiach. Tak samo nagle lekarze uznali, że już nie jestem matką. Byłam nią, kiedy zaczęło się we mnie życie, ale w ich opinii przestałam nią być, kiedy dziecko zmarło w moim łonie. A przecież to nie zmieni tego, że nadal mam jeszcze oprócz Karolka troje dzieci. Karolek mówi, że jego siostry i brat prosto z brzuszka mamy poszli do nieba. Dla niego bezdyskusyjnie są obecni. Pokazuje im swoje zabawki i opowiada, co mu się przydarzyło. Zdjęcia córeczek wykonane na aparacie USG będę oglądać do końca życia. Mimo że minęło kilka dobrych miesięcy od ich śmierci, codziennie chodzę na cmentarz. Zależy mi na pamięci o nich i pragnę szacunku dla tych moich małych zmarłych. Kiedy musiałam gdzieś wyjechać, zamiast mnie na ich grób poszła moja mama, żeby ani przez moment nikt o nich nie zapomniał. Nie jestem w tym doświadczeniu sama – według krajowych statystyk około 40 tys. kobiet rocznie przez poronienie traci swoje dzieci.

Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy