Nowy numer 13/2024 Archiwum

Sojusz z Sojuzem

Ktoś w USA mocno wierzy, że z Rosją można zawrzeć jakąś wiążącą umowę. I szykuje ofertę dla Moskwy: nową strefę buforową złożoną z państw, które mają nigdy nie znaleźć się w NATO.

Gdy w polityce międzynarodowej widoczne jest rosnące napięcie, a mocarstwa szykują się do wojny – lub sprawiają takie wrażenie – to zazwyczaj oznacza dwie możliwości: albo rzeczywiście szykują się do wojny, albo do zawarcia jakiejś umowy. W tym drugim przypadku napięcie i wojenne przygotowania są elementem strategii negocjacyjnej – prężenie muskułów ma na celu wypracowanie dla siebie jak najlepszej pozycji, by ugrać jak najwięcej. Jeśli kogoś jeszcze zastanawia zbieg okoliczności, jakim jest z jednej strony przygotowanie do największych od „zimnej wojny” manewrów rosyjskich u granic NATO i rosnące napięcie wokół Korei Północnej z drugiej strony, to można go interpretować również w tych dwóch kategoriach: albo jako rzeczywiste przygotowanie do czegoś, o czym wolimy nie myśleć, albo właśnie jako testowanie możliwości negocjacyjnych partnera-przeciwnika.

W tym drugim przypadku wygląda na to, że w Stanach Zjednoczonych wpływowe środowiska mają gotową ofertę dla Rosji: strefę buforową złożoną z państw, które mają być neutralne, a Zachód ma zagwarantować, że nigdy nie znajdą się w NATO. Otwarcie taki program ogłosił Brookings, jeden z poważniejszych ośrodków politycznych w Stanach. Swój raport autorzy zatytułowali nawet dosłownie „Poza NATO: Nowy kształt bezpieczeństwa dla Europy Wschodniej”. Dość skomplikowany wywód sprowadza się do wyrażonej wprost propozycji: niech państwa takie, jak Finlandia i Szwecja z jednej strony oraz Ukraina, Białoruś i Mołdawia z drugiej, a także Gruzja, Armenia i Azerbejdżan i ostatecznie również Cypr i Serbia pozostaną na zawsze państwami neutralnymi, tworząc strefę buforową między Rosją a Zachodem.

Skojarzeń z historii – nawet jeśli nie 1:1 – nasuwa się oczywiście wiele. W takim handlowaniu z Rosją widoczna jest ciągle ta sama naiwność: wiara, że Rosja może być gwarantem czegokolwiek, a zwłaszcza pokoju. Autorzy piszą zresztą wprost, że ten nowy porządek bezpieczeństwa zakłada, że „Rosja, tak jak NATO, zaangażuje się, by pomóc podnieść bezpieczeństwo Ukrainy, Gruzji i Mołdawii i innych krajów regionu”. Tak może pisać albo ktoś, kto o Rosji pojęcia nie ma, albo ktoś, kto Rosję dobrze zna, ale na potrzeby „umowy handlowej” musi opracować „teoretyczne podstawy partnerstwa”. Trzeba przyznać, że mocno teoretyczne.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina

Zastępca redaktora naczelnego

W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.

Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny