Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Przed Barankiem

„Prowadzę fascynująco normalne życie. A Ty?”.

Moją uwagę przyciągnął ostatnio duży billboard ze zdjęciem młodego mężczyzny i powyższym zdaniem. To część kampanii reklamowej najnowszej dumy mojego miasta: Galerii Katowickiej. W ramach czerwcowej akcji „Uśmiechnij się na wakacje” fotografowano mieszkańców Śląska. 10 osób wybrano na „twarze” kampanii. „Marzenia zamieniam w cele”; „Kiedyś zwiedzę cały świat”; „Mam tyle lat, na ile się czuję” – padają billboardowe deklaracje. I to pytanie: „A Ty?”.

Hasło o fascynująco normalnym życiu padło na podatny grunt. W dobrym momencie. Właśnie przeżywałam swój mały Tabor – po ważnej spowiedzi, kilku wyjątkowych spotkaniach i odkrywaniu słowa Bożego, które prowadzi i karmi każdego dnia na nowo i zaskakująco. Szczęśliwa jako żona, mama i babcia, zadowolona z pracy i przyjaciół. Bezproblemowa? Bynajmniej. Ale może właśnie dlatego to moje życie, chwilami skomplikowane i po ludzku dołujące, jest dokładnie takie: fascynująco normalne.

Temat powrócił podczas Eucharystii w uroczystość Wszystkich Świętych. W homilii ksiądz powiedział, że wykaz błogosławieństw przypomnianych w Ewangelii – to „normalność wierzących”. A nawet więcej – ich świętość. Wcześniej myślałam, że „ci przyodziani w białe szaty” z Apokalipsy, którzy „przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty, i we krwi Baranka je wybielili” – to tylko męczennicy, a przynajmniej wyznawcy. Święci „ogłoszeni”. Tymczasem ksiądz – znów o „normalności”: to my, kiedy klękamy u kratek konfesjonału i przyjmujemy dar Bożego Miłosierdzia.

Wracam myślą do twarzy „zwykłych Ślązaków” z billboardów – ludzi, którzy żyją obok mnie i dzielą się tym, co dla nich ważne. I myślę o osobach mi najbliższych, o przyjaciołach, o tych, których spotykam w kościele, z którymi pracuję, których znam z widzenia. Twarze. Marzenia. Radości. I cierpienia – te nie do ukrycia i te niewidoczne; niesione z męstwem, a czasem z rezygnacją. Fascynująco normalna świętość zwykłych ludzi. Tych, którzy już odeszli, i tych, którzy odejdą „kiedyś” – a wśród nich ja – wezwani w najlepszym, jak ufamy, momencie. To moje dzisiejsze credo: Wierzę, że te wszystkie twarze zobaczę „przed tronem i przed Barankiem”. A właściwie już je widzę.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy