Monika prosi: przyjdź na biało

Panie, a tu co? – zaczepiła mnie staruszka dźwigająca pod pachą chryzantemy. – Pogrzeb – odparłem. – Pogrzeb??? – zdumiała się kobiecina. I jeszcze raz ciekawie zerknęła na klaszczący tłum.

Sobotni wieczór. Na klatce schodowej słyszę chichot nastolatek. Stoją pod drzwiami, przebrane za demony i czarownice. No tak, Halloween… Dzwonią domofonem i dzwonią, ale nikt im nie otwiera… Rzucają „mięsem” i ruszają do następnej klatki. Po przyjściu do domu odpalam komputer. Odczytuję maila: „Wczoraj o 20.38 odeszła do Miłości Monika Brzoza. Mamy nową polską świętą! Dziś wysłuchaliśmy ostatniej woli Moniki. Prosi Was o to, byście byli ubrani na biało. Rodzice proszą o nieskładanie kondolencji”. Dwa oblicza śmierci. Bezradny chichot Halloween i biel szat idących za Barankiem.

Proszę usiąść na fotelu. Ona nie dożyje rana
Kim była kobieta, którą internauci okrzyknęli „nową polską świętą”? Uśmiechniętą, pełną zapału blondynką. Przyjaciele pod kościołem świętego Jakuba na warszawskim placu Narutowicza wspominają jej nieprawdopodobny entuzjazm, spontaniczność, błysk w oku. Modliła się w wielu wspólnotach, organizowała uliczne ewangelizacje. Grała wówczas na flecie poprzecznym. W czasie juwenaliów biegała po akademikach, by zdumionym studentom opowiadać o miłości nie z tej ziemi. Podchodziła do młodych gniewnych na Przystanku Woodstock. Niestrudzenie stukała w klawiaturę na stworzonym przez siebie portalu www.jezus.waw.pl. – Mocno związana ze wspólnotą Oikos, a potem Szkołą Nowej Ewangelizacji Oikos 2.04, zawsze była do dyspozycji; chyba że akurat ewangelizowała w innym miejscu – wspominają przyjaciele.

– Pełna życia i pasji. Nigdy nie przestawała się śmiać i nigdy nie przestawała… mówić. Można tak pisać i pisać. Ale to nie jest tekst z cyklu „życie i twórczość”. To raczej – kradnąc tytuł Jackowi Podsiadle – „Życie a zwłaszcza śmierć Moniki Brzozy”. Umierała długo. To nie było „Alleluja i do przodu”. Początkowo ta rozpędzona, energiczna dziewczyna na wiadomość o chorobie zareagowała buntem. 27 kwietnia ubiegłego roku po pierwszym ataku choroby Monika zapadła w śpiączkę. W Niedzielę Miłosierdzia poczuła mocny ból żołądka. Wrzody – pomyślała. Trafiła na stół operacyjny. – Ta dziewczyna ma w żołądku dwa litry ropy! – przerazili się lekarze. Po operacji Monika trafiła na OIOM. Zapadła w śpiączkę. Lekarz powiedział Michałowi, jej przyjacielowi: „Proszę usiąść spokojnie na fotelu. Ona nie dożyje rana”.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Jakimowicz