Gra w euro

Wprowadzenie euro będzie dla Polski korzystne. Korzystne jest nawet określenie konkretnej daty, o ile będzie ona wynikiem kompromisu. Niestety, nie zanosi się na to.

Choć o wprowadzeniu europejskiej waluty mówiło się w Polsce od wielu lat, tak naprawdę temat pojawił się dopiero kilka tygodni temu. W czasie Forum Ekonomicznego w Krynicy, w połowie września br., ku zaskoczeniu wielu premier Donald Tusk oświadczył, że rząd będzie dążył do wejścia Polski do strefy euro w 2011 roku. W odpowiedzi nieco wzmocniła się złotówka, a w prasie rozpoczęła się dyskusja. Naiwnością byłoby sądzić, że sprawa nie zostanie wykorzystana politycznie. Poszczególne partie muszą się od siebie różnić, a więc i sprawa wprowadzenia euro spolaryzowała nieco scenę polityczną. PO jest za, PiS jest przeciw. PSL i SLD – za, a nawet przeciw („jak najszybciej, o ile na dobrych warunkach”).

Droga na kryzys
Gdyby nie obecny kryzys finansowy, cała dyskusja na temat wprowadzenia w Polsce euro z łamów prasy szybko przeniosłaby się do gabinetów ekonomistów. Ale pojawił się kryzys i temat na czołówki wrócił. Rząd chce podać konkretne terminy przyjmowania euro, bo uważa, że to zwiększy naszą (Polski) wiarygodność w oczach ekonomistów. I stąd pojawiła się tzw. mapa drogowa. Co, jak, kiedy oraz w jakiej kolejności. Co harmonogram ma wspólnego z kryzysem na światowych rynkach? Politycy i część ekspertów twierdzą, że przyjmując euro, dajemy jasny sygnał, że sprawę traktujemy poważnie. Choć od lat mówiąc o euro, zastanawiamy się raczej „kiedy”, a nie „czy”, przyjęcie harmonogramu ma nas umacniać. Ma przekonać inwestorów, by ze swoimi pieniędzmi wracali na naszą giełdę, i tym samym złagodzić skutki krachu. Do przyjęcia konkretnych terminów namawiał prezydenta Kaczyńskiego rząd w czasie zakończonej kilka dni temu rady gabinetowej.

Minister finansów Jacek Rostowski mówił, że dobrym rozwiązaniem byłaby deklaracja wejścia do strefy euro. Oczywiście jej siła byłaby większa, gdyby podpisał się pod nią nie tylko rząd, ale także partie opozycyjne i prezydent. Co do PiS – sprawa jest jasna. Nie ma na to szans. Partia Jarosława Kaczyńskiego uważa, że z euro nie ma się co spieszyć. Co z prezydentem? Jego opinia zaraz po skończonej radzie gabinetowej, a nawet następnego dnia, nie była aż tak jednoznaczna. Pojawiały się nawet informacje, że prezydent jest skłonny plan rządu poprzeć. Z czasem prezydent swoje stanowisko usztywniał. Czy przekonał go brat Jarosław Kaczyński?

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Tomasz Rożek