Eksperci: Były dwie eksplozje w Smoleńsku

Przedstawiciel rodzin ofiar, eksperci z zespołu Antoniego Macierewicza i politycy wyjaśniają w Brukseli, dlaczego doszło do katastrofy smoleńskiej.

Wysłuchanie zorganizowała grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, a zwłaszcza Prawo i Sprawiedliwość. To drugie takie wysłuchanie w Brukseli. Profesor Ryszard Legutko dowodził, że od ostatniego wiele się zmieniło, a wątpliwości nie tylko nie zostały rozwiane, ale narastają - relacjonuje portal wpolityce.pl

Antoni Macierewicz przypomniał o wielu zaniedbaniach - zarówno ze strony rosyjskiej, jak również polskiej. Przekonywał, że rząd Donalda Tuska popełnił skandaliczny błąd, oddając śledztwo w ręce Rosjan. Przypomniał także, że ministrowie tego rządu zrezygnowali z pomocy UE i NATO.

Z kolei dr Kazimierz Nowaczyk z Uniwersytetu w Maryland mówił o technicznych uwarunkowaniach katastrofy. Zaprezentował zdjęcia satelitarne z miejsca katastrofy z 11 i 12 kwietnia. Jak mówił, z tych fotografii wynika, że statecznik poziomy został przeniesiony o 20 metrów. Zwrócił również uwagę, że ani polska ani rosyjska komisja nie uwzględniły ostatniego zapisu systemu TAWS. Wynika z niego, że samolot tuż przed uderzeniem w ziemię był zupełnie w innym miejscu, niż ustaliły to komisje. Powołał się on również na opinię australijskich specjalistów od badania katastrof lotniczych i pokazał, jak według niego mogły wyglądać wydarzenia z 10 kwietnia:

"Na zdjęciach z miejsca katastrofy widać odwrócony tył kadłuba – bez siedzeń, bez części bagażowej – podczas gdy przednia część – z kokpitem - nie jest odwrócona do góry nogami. Główną przyczyną były dwie eksplozje, które nastąpiły krótko przed lądowaniem. Wywołało to bardzo poważne szkody, rozerwanie skrzydła na dwie części, nastąpiły głębokie uszkodzenia kadłuba i jego rozbicie na części" - cytuje wpolityce.pl.

Jak relacjonuje PAP, dr Kazimierz Nowaczyk dowodził, że samolot nie mógł skręcić w lewo w kierunku brzozy, o którą miał się rozbić. "Takie przechylenie się wpłynęłoby na zmianę kierunku (...). Badanie samolotu przez MAK (Międzypaństwowy Komitet Lotniczy-PAP) i inne instytucje opisuje przechylenie w lewo, które jest niezgodne z właściwościami technicznymi i aerodynamicznymi tego rodzaju samolotu" - powiedział Nowaczyk.

Jego zdaniem możliwą przyczyną katastrofy był wybuch na pokładzie krótko przed lądowaniem.

Prof. Marek Czachor z Katedry Fizyki Teoretycznej i Informatyki Kwantowej Wydziału Fizyki Technicznej i Matematyki Stosowanej Politechniki Gdańskiej stwierdził, że wygląd kadłuba wskazuje na wybuch, który "wywinął" go na zewnątrz. W inny sposób nie mogłoby dojść do takich odkształceń - przekonywał ekspert.

Kolejnym ekspertem, który wygłosił w Brukseli swoją opinię o tragedii prezydenckiego tupolewa był prof. Wiesław Binienda z Uniwersytetu w Akron. Przypominał on wyniki przeprowadzonych przez siebie badań. Dowodził, że skrzydło samolotu nie mogło oderwać się na skutek zderzenia z brzozą.

Jak relacjonuje PAP, Antoni Macierewicz podczas wysłuchania dowodził, że prezentowane ekspertyzy dowodzą, iż "do katastrofy doszło w powietrzu na skutek świadomego działania osób trzecich".

Marta Kaczyńska zaapelowała do dziennikarzy, by zainteresowali się przyczynami katastrofy. Mówiła, że "nigdy się nie podda" w tej sprawie.

Martin Callanan, szef konserwatywnej frakcji EKR podkreślił, że w sprawie jest wiele niewiadomych i międzynarodowe śledztwo by "nie zaszkodziło", choć dowody do tej pory w dużej mierze są już zniszczone.

Inny Brytyjczyk z frakcji EKR Charles Tannock powiedział, że liczne błędy we wnioskach Rosjan mogą torować drogę teoriom spiskowym. Zaznaczył, iż demokratycznie wybrany PE może zająć się tą kwestią i doprowadzić do międzynarodowego śledztwa.

« 1 »

jad/wpolityce.pl