Dziennikarz działu „Kościół”
Teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”. Zainteresowania: sztuki plastyczne, turystyka (zwłaszcza rowerowa). Motto: „Jestem tendencyjny – popieram Jezusa”.
Jego obszar specjalizacji to kwestie moralne i teologiczne, komentowanie w optyce chrześcijańskiej spraw wzbudzających kontrowersje, zwłaszcza na obszarze państwo-Kościół, wychowanie dzieci i młodzieży, etyka seksualna. Autor nazywa to teologią stosowaną.
Kontakt:
franciszek.kucharczak@gosc.pl
Więcej artykułów Franciszka Kucharczaka
PiS zmusza rodziców do posyłania dzieci do szkół w wieku 7 lat. Tak więc nie pozostawia rodzicom wyboru. Mówienie o wyborze rodziców to manipulacja. Tym bardziej, że rząd obciął dofinansowanie na domowe kształcenie.
@gebowicz, wyjasnij mi, w jaki to niby sposob PiS zmusza rodzicow do posylania dzieci do szkoly w wieku 7 lat, bo obawiam sie, ze nie potrafisz czytac ze zrozumieniem. W ustawie jest wyrazny zapis, ze to rodzice zadecyduja, w jakim wieku (6 czy 7 lat) ich dziecko rozpocznie nauke w szkole.
Najważniejsza kwestia jest taka, że jeśli jest wybór, to powinny być pierwsze klasy dla 6-latków i pierwsze klasy dla 7-latków. 6 latki nie powinny być w pierwszej klasie z 7-latkami. Ja dobrze wiem, jak wygląda nauka młodszych ze starszymi.
"Dzieci, które odbędą roczne przygotowanie przedszkolne, będą mogły iść już jako 6-latki" - a czy wiesz, że np ustawa nie przewiduje przygotowania przedszkolnego dla 5 latków? I nie chodzi o bycie w przedszkolu ale o przerobienie programu 'zerowki' przez 5 latka. To są dodatkowe środki finansowe na przedszkola, miejsce, ludzie a tego nie ma.
Ten wybór jest czysto fikcyjny i ta reforma tak została pomyślana.
"a czy wiesz, że np ustawa nie przewiduje przygotowania przedszkolnego dla 5 latków? " - tego zdania z Twojej wypowiedzi zupelnie nie rozumiem... Przygotowanie przedszkolne to po prostu bycie w przedszkolu, które realizuje podstawę programową. Tyle.
Ale przede wszystkim obowiązek rocznego przygotowania przedszkolnego, o którym mowa jest w ustawie to nie obowiązek po prostu bycia w przedszkolu przez rok ale obowiązek przerobienia programu 'zerówki' bo dziecko przed pójściem do szkoły będzie musiało posiadać określone umiejętności. Piszesz, że pracujesz w przedszkolu to zapewne rozumiesz tą różnicę. Jak sama zauważasz, nie będzie takich 'zerówkowych' grup dla 5latków, więc gdzie takie dzieci będą zdobywać te umiejętności? Teraz zdobywają je w obowiązkowej 'zerówce'.
Jednym słowem ten 'wybór' czysta propagandowa fikcja!
"Zgodnie z nowelizacją w miejsce obowiązku przedszkolnego dla pięciolatków wprowadzone zostaje prawo dzieci pięcioletnich do wychowania przedszkolnego. Utrzymane zostaje też prawo do wychowania przedszkolnego dla dzieci czteroletnich. Prawo do wychowania przedszkolnego oznacza, że samorząd musi je zapewnić dziecku, jeśli o to wystąpią rodzice. W ustawie pozostawiony został zapis, zgodnie z którym dzieci trzyletnie prawo do wychowania przedszkolnego otrzymają od 1 września 2017 r."
Piszesz: Ale przede wszystkim obowiązek rocznego przygotowania przedszkolnego, o którym mowa jest w ustawie to nie obowiązek po prostu bycia w przedszkolu przez rok ale obowiązek przerobienia programu 'zerówki' bo dziecko przed pójściem do szkoły będzie musiało posiadać określone umiejętności.
Myślisz, że z dziećmi przed zerówką nic się w przedszkolu nie robi? A potem w rok uczy się je wszystkiego? Bzdura. Znam czterolatki, które są w stanie prawidłowo wykonać test gotowości szkolnej, jeśli chodzi o umiejętności (co nie znaczy, że są dojrzałe do szkoły emocjonalnie, a to podstawa). Umiejętności manualne, matematyczne czy językowe kształtuje się od 3-latków, jeśli dzieci są zdolniejsze to i bez formalnej "zerówki" dają radę.
To o czym piszesz jest czystym powrotem do czasu sprzed reformy, bo wcześniej jeśli bardzo Ci zależało też mogłaś posłać dziecko do szkoły wcześniej. Teraz po tych zmianach aby wysłać dziecko do szkoły w wieku 6 lat musisz wykazać się dużą determinacją, musisz w wieku 5 lat wiedzieć, że Twoje dziecko będzie za rok gotowe na szkołę aby zapewnić mu wcześniej przedszkole, itd. To jest wybór? Ilu rodziców jest tak zdeterminowanych i tak przewidujacych? Nie wspomnę o kolejnym okresie bałaganu w szkołach o przedszkolach, które na nowo nas czeka.
To dobrze, że nowy rząd dał "wolną rękę" rodzicom w tej sprawie. Ja też myślę, że wczesne posyłanie może mieć też związek z tą edukacją seksualną wg. neomarksizmu. To świadectwo Ani Golędzinowskiej, że była molestowana czy historia Piotra i Jacka z grupy Wyrwani z Niewoli o narkotykach, molestowaniu, seksie homoseksualnym czy artykuł Zdrada Michaela naprawdę robią niesamowite wrażenie! Najbardziej wstrząsnęło mną świadectwo Salego, aktora homoseksualnego który urodził się w stolicy przemysłu pornograficznego, gdy przyszedł na świat jego matka miała 12 lat! 6 razy zgwałcony! W wieku 16 lat wciągnięty przez członka rodziny w przemysł pornograficzny!!! Wykorzystywany przez 50 kobiet przez 2 lata, Przez 9 lat grał w homoseksualnych, transseksualnych, biseksualnych i heteroseksualnych produkcjach, a także byłem striptizerem i „panem do towarzystwa” zarówno dla męskich i żeńskich klientów. Pisał: >Ja sam na planie odbywałem stosunki z ponad 14 heteroseksualnymi aktorami. < Doszły do tego narkotyki. Po swoim wyzwoleniu napisał: >Dziękuję Bogu za fundację The Pink Cross, za ich miłość, wsparcie i modlitwy. Pragnę także podziękować organizacji Victory Outreach SFV za ich miłość, wsparcie i modlitwy, a także za to, że Ci ludzie nie dawali za wygraną pomimo mojej zatwardziałości. ... a także dzięki pomocy Boga i Jego Syna: Jezusa Chrystusa.< Jak opowiedziałem tę historię innym to tylko za "głowę się łapali z żalu." :'-((( Już wiem, że w swoim życiu nie przeczytam nie zobaczę bardziej drastycznego doświadczenia. Nigdy nie płaczę po świadectwach ale po tym świadectwie naprawdę miałem mokre oczy. Modlę najgoręcej jak tylko potrafię za takich ludzi o takich przeżyciach. Bogu dziękuję, że papież Franciszek ogłosił Rok Miłosierdzia! Proszę zobaczyć, takie dziecko a już w swoim życiu ma takie gigantycznie ciężkie, przykre doświadczenia jakie dorośli nawet w swoim życiu nie mają. Dobrze to powiedział taki były słynny misjonarz: >nawrócić człowieka z afrykańskiego buszu to pestka ale nawrócić człowieka z Zachodniego Świata, który kiedyś był chrześcijaninem to, to jest po prostu wręcz nie możliwe.< Taka fundacja jak Pink Cross czy organizacja Victory Outreach SFV rzeczywiście reprezentują Chrześcijaństwo XXI wieku!!! Ps. Przepraszam, że znowu się rozpisałem ale musiałem to wyrzucić z siebie.
>> Jeśli mogę to chcę tu podać ten filmik ilustrujący tylko bardzo, bardzo nikłej wersji zjawiska z tych kategorii wspomnianych wcześniej.
Shoot Me! London 01
link:
https://www.youtube.com/watch?v=41k1-_6g_f8
Wielki" szacun" za konsekwencję.
Znowu PiS udaje, że rozwiązuje problem a robi to bez zrozumienia, konsultacji społecznych i na odwal się. Problemem edukacji nie jest to czy do szkoły idą 6 czy 7 latki ani to czy są gimnazja. Problemem jest np karta nauczyciela, która blokuje dobre zmiany w szkole. Z jakiegoś powodu ktoś kiedyś uznał, że stabilność pracy nauczyciela jest ważniejsza od jakości kształcenia naszych dzieci. To są prawdziwe problemy a nie jakieś tematy zastępcze. Ale teraz już jest pozamiatane, pseudoreforma edukacji juz za nami i teraz będzie tylko pięknie. Tylko szkoda, że władza bardziej zwraca uwagę na propagandę niż na dobro nas i naszych dzieci.
Nikt też nie zajął się sprawą bardzo wybitnych i uzdolnionych dzieci, które potrafią rozwiązywać skomplikowane zadania, które robią studenci (profesorowie). Inaczej mówiąc - nie dano możliwości takim dzieciom pójść od razu na studia, z pominięciem niższych szkół, w których będą się tylko nudzić i tracić cenny czas.
Fakty są takie, że PiS WŁAŚNIE SKASOWAŁO WYBÓR czy posyłamy dzieci do szkoły w wieku 6 czy 7 lat. Teraz każdy kto uważał, że jego dziecko powinno do szkoły pójść później robił to. Po wizycie w poradni bez większych problemów dostawał taką możliwość i ok 20% rodziców z tego skutecznie skorzystało i ja znam takich rodziców.
Teraz będzie tak, że dziecko można posłać wcześniej do szkoły jeśli odbędzie roczne przygotowanie przedszkolne. Ale po pierwsze nie będzie obowiązku przedszkolnego dla 5latków a po drugie, nie będzie grup 5 latków dla których będzie prowadzony program 'zerówki'. Więc przepis ten jest fikcją. Owszem jest możliwość uzyskania pozytywnej opinii z poradni ale wtedy dziecko musi wykazać się określonymi umiejętnościami. Ponieważ nie będzie ich zdobywać w przedszkolu oznacza to, że rodzice po powrocie z pracy będą musieli sami z dzieckiem przerabiać program 'zerówki' - ja osobiście wolę ten czas z dzieckiem jednak spędzić inaczej.
Co dalej? Jeśli ktoś wykaże się już taką determinacją, wówczas okazuje się, że jego 6latek trafi do klasy, gdzie zdecydowana większość to są dzieci starsze bo tak bardzo zdeterminowanych rodziców było jednak niewielu. Większość uznała, że nawet jeśli wolałaby posłać dziecko wcześniej do szkoły to jest to tak trudne, że woli święty spokój.
I naprawdę czym innym jest posłanie 7 latka do klasy zdominowanej przez 6 latków niż na odwrót. Jeśli ktoś posyłał ostatnio dzieci do szkoły to doskonale to rozumie i nie pisze o "wolnym wyborze rodziców". Teraz w szkołach nikt już nie będzie tworzył klas specjalnie dla 6 latków. Więc po tym wszystkim i tak rodzice stwierdzą, że może jednak lepiej będzie się wstrzymać o ten rok. Jednym słowem ten wybór, o którym teraz mówi rząd to czysta fikcja. Ale propagandowo dobrze się sprzedaje.
"To teraz będą mieli okazję przekonać się, jakie to tłumy sześciolatków ruszą do szkół we wrześniu" - oczywiście, że nie będzie dużo takich sześciolatków, bo rząd zadbał o to aby nie było ich dużo. Przecież w przeciwnym wypadku okazałoby się, że rząd nie ma racji a przecież rację ma zawsze!
Ja całą reformę związaną z 6latkami kilkukrotnie 'przećwiczyłam' na własnej skórze i na własnych dzieciach. Wiem ile krzywdy do tej pory wywołały działania Państwa Elbanowskich i ile niepotrzebnego zamieszania w szkole, wśród rodziców, wśród nauczycieli wywołały ich działania. Co ciekawe, Państwo Elbanowscy, gdy zaczynali swój protest nie mieli dzieci w szkole, więc do końca nie wiedzieli i nadal nie wiedzą o czym mówią. Wielokrotnie rozmawiałam z rodzicami, którzy byli bardzo przez to zagubieni w momencie posyłania swoich dzieci do szkoły. Później okazywało się, że żadne z tych rodziców nie żałowało tego, że jego dziecko poszło wcześniej do szkoły.
A teraz PiS przyłącza się do tego nośnego społecznie tematu, gdzie najmądrzejsi są właśnie Ci, którzy, tak jak Pan Kucharczak "wiedzą lepiej".
Następnym razem zarówno Pana Kucharczaka jak i redakcję Gościa proszę o to, żeby zanim napisali i opublikowali taki materiał, skonfrontowali go z ludźmi, którzy są na pierwszej linii frontu. Nie ze względu na poprawność polityczną ale na czysto ludzką przyzwoitość i szacunek do ludzi, o których się pisze.
Przecież jako ojciec doskonale Pan wie, że problem 6 latków jest najmniejszym problemem polskiej edukacji. Niestety o wielu innych, znacznie ważniejszych ani rząd ani Pan nic nie mówi. I teraz skoro reforma edukacji już się odbyła to zapewne nadal nic się nie zmieni. Elektorat zadowolony a rodzice nadal muszą walczyć sami o lepszą szkołę.
Rozumiem Pana zarzuty wobec tego w jaki sposób wychowuje się nasze dzieci w szkole ale co mają do tego 6 latki? Zamiast tego nic np. nie wspomina Pan o tym, że rząd właśnie ograniczył możliwość samodzielnego edukowania dzieci przez rodziców, którzy chcieliby wychowywać dzieci właśnie w duchu o jakim sam Pan marzy. Czy to cynizm, ignorancja czy po prostu filozofia, że cokolwiek nie zrobi obecna władza to jest to najlepsze na świecie?
Do Pana należy to co zrobi Pan z tym głosem. Obawiam się jednak, że dla Pana to tylko "jazgot" bo tak chyba Pan określa głos osób, które nie podzielają poglądów Pana i Pana ulubionej partii.
Jeśli jednak okaże się, że jednak Pan doświadczył na własnej skórze, to @Sfrustrowana i tak lepiej wie, czego Pan jeszcze nie wie.
Oprócze tego, że @Sfrustrowana pozżerała wszelką wiedzę na temat edukacji, to jeszcze zżera ją pycha.
Sfrustrowana piszesz takie głupoty, że się nie chce wierzyć, że tak myślisz. Po kolei...
Teraz każdy kto uważał, że jego dziecko powinno do szkoły pójść później robił to. Po wizycie w poradni bez większych problemów dostawał taką możliwość
I tu się mylisz. Poradnie wykonywały to czego oczekiwał od nich rząd. Gdy dzieci z rocznika 2008 miały iść do szkoły ( pierwsza połowa urodzonych do czerwca 2008 obowiązkowo, druga urodzona od czerwca do grudnia 2008 dowolnie) bardzo trudno było uzyskać odroczenie. Był nakaz aby dzieci nie odraczać.
Rodzice których było na to stać poradzili sobie od 300 do 500 zł w prywatnych poradniach.
Na spotkaniach z przedstawicielami Kuratorium wyraźnie nakazywano , że prywatne poglądy dyrektorów szkół i nauczycieli ( na temat wczesniejszego posyłania 6-latków) nikogo nie interesują. Są urzednikami państwowymi i mają realizować politykę państwa.Moja koleżanka dyrektorka zespołu szkół, mająca prywatnie dziecko w wieku 6 lat powiedziała , że poczuła się jak za komuny. Nie liczy się dobro dziecka, najważniejsza jest polityka bo Unia, bo grube miliony poszły na szkolenia, bo rząd tak zadecydował.
Kolejna bzdura:. " Teraz będzie tak, że dziecko można posłać wcześniej do szkoły jeśli odbędzie roczne przygotowanie przedszkolnie nie będzie obowiązku przedszkolnego dla 5latków a po drugie, nie będzie grup 5 latków dla których będzie prowadzony program 'zerówki"
Wydaje mi się, że twoje argunenty wynikają po prostu z niechęci do PiSu. Uwież mi, że do tej pory w programie zerówki (po reformie) nie wolno było dzieci uczyć liter i broń Boże pisać liter. Można było tylko pokazać obraz litery w jakimś słowie i tyle.Wielu nauczycieli i dobrze, łamało te zasady.W domu rodzic nie ma takich ograniczeń. Dlatego wiele dzieci przychodzi do przedszkola ( nawet 4 latków) z doskonałą umiejętnością czytania i liczenia nawet do 100000. Takiemu rodzicowi wydaje się , że może takiego malucha posłać do szkoły. A nagle okazuje się, że dziecko płacze, bo inne dzieci nie chcą się z nim bawić.( narzuca innym w co i jak się mają bawić), nie bawi się w zabawy ruchowe, bo może nie wygrać, nie chce kolorować bo inne dziecko robi to ładniej itd . i tp.- to cechy niedojrzałości emocjonalnej
Najwazniejsze w wychowaniu przedszkolnym jest "ucywilizowanie" dziecka, nauczenie go zasad panujacych w społeczeństwie i nauczenie przestrzegania tych zasad.
Kolejny kwiatek: "Ja całą reformę związaną z 6latkami kilkukrotnie 'przećwiczyłam' na własnej skórze i na własnych dzieciach. Wiem ile krzywdy do tej pory wywołały działania Państwa Elbanowskich i ile niepotrzebnego zamieszania w szkole, wśród rodziców, wśród nauczycieli wywołały ich działania".
Pomyliłaś Elbanowskich z rządem PO. Elbanowscy nie mieli okazji do tej pory wiele w szkolnictwie namieszać. Ich wszelkie inicjatywy były przez rząd wrzucane do kosza. Najwięcej zamieszania zrobił rząd, który zwyczajnie "olał sobie"wszystkich i pompował państwową kasę na prawo i lewo dla swoich.
Kilka przykładów: Beznadziejny, zupełnie nie nadający się dla dzieci 6-letnich Elementarz. Jak miałaś dzieci w tym czasie w szkole nie zdziwiły cię imiona tam użyte. Znasz jakiegoś Hoana w środowisku swojego dziecka, albo pomyślałabyś o tym, żeby dwuznak "dż" wprowadzać na podstawie słowa "dżentelmen" nie wspominając o hipoterapii i innych kwiatkach. Ale zapewniam cię, że "Bardzo dużo " pieniędzy zostało rozdzielonych na autorkę tego bubla i kilka innych osób zaangażowanych w ten proceder.
Dziecko, które uczy się czytać powinno nabywać tę umiejętność na prostych i bliskich mu wyrazach. "Dom, hak, dżem.
Szkolenia: kolejny absurd . Wszyscy nauczyciele edukacji wczesnoszkolnej i przedszkolnej powinni przejść szkolenie, jak pracować z młodszymi dziećmi. Wiesz jak wyglądały te szkolenia? Za które firmy szkolące dostały niebotyczne wynagrodzenia. Kilka nowych zabaw, piosenek, jakiś wykład z pedagogiki o rzeczach, które nauczyciele uczący dawno już wiedzieli. Gdy były zadawane przez uczestniczących w szkoleniu nauczycieli pytania o prawdziwe problemy z ich pracy,(np jak poradzić sobie z agresywnym dzieckiem, które uniemożliwia pracę nauczycielowi i bije innych) pani psycholog mówiła, że ona jest tu tylko po to zeby przeprowadzić szkolenie a nie rozwiązywać problemy nauczycieli w pracy.
Koleżanka pracująca w Kuratorium w Gdańsku opowiadała o szkoleniach w Krakowie i Rumunii.Oczywiście za pieniądze państwowe. Szkolenia odbywały się w ekskluzywnych hotelach, nie byle jakich, z pełnym wyżywieniem. Przecież właściciele "niektórych hoteli " musieli zarobić. Na to poszły miliony zł. Bez sensu. bo gdyby te pieniądze zostały przekazane na szkoły w niejednej poprawił by się standard i warunki.
Reasumując najważniejsze w przedszkolu jest to żeby dzieci nauczyły się zasad i umiejętności współżycia społecznego. Do przedszkola powinny chodzić z przyjemnością bo " tam jest fajnie i są fajni koledzy i koleżanki" i pani , którą dzieci lubią- to słowa mojej córki.
Do szkoły (kl I-III) żeby nauczyć się pisać i czytać i liczyć i to też ma sprawiać im przyjemność.
I nie wrzucajmy nigdy wszystkich dzieci do jednego worka. Każde jest inne. Jedne czytają w przedszkolu inne dopiero w III klasie.Podobnie z liczeniem. I to że dziecko nauczy się jakiejś umiejętności później nie świadczy o tym, że jest gorsze. Jest tak samo ważne i kochane jak to "genialne" potrzebuje tylko z jakiegoś powodu, czasem od niego niezależnego więcej czasu na daną umiejętność. Naszym zadaniem jako rodziców jest chronić je przed niebezpieczenstwem, pomagać i kochać, bo w atmosferze miłości dziecko rozwija się najlepiej. A ambicje rodziców najlepiej schować do kieszeni, bo można nią swoje dziecko bardzo skrzywdzić.
I więcej spokoju sfrustrowana. Twoje dzieci doskonale wyczuwają twoją frustrację, to powoduje nerwową atmosferę. Nie lepiej się zrelaksować i pograć z dziećmi w jakąś grę? A najlepiej wyłącz telewizor i nie słuchaj tych bzdur, które tam mówią. Zobaczysz, że frustracja minie od razu.
Ale trzymając się faktów. Ok 20% dzieci zostało 'odroczonych' - to chyba strasznie dużo jak na państwo nakazowo-rozdzielcze, które opisujesz. Sama znam wielu rodziców, którzy dostali takie odroczenie i nikt nie musiał chodzić do prywatnych poradni.
W szkołach i przedszkolach do których chodziły moje dzieci, owszem była presja ale presja aby nie posyłać dzieci jako 6 latki. Widocznie więc indokyrynacja, o której piszesz była bardzo nieskuteczna.
Jeśli chodzi o podręcznik to pełna zgoda, był słaby i program też w wielu miejscach był słaby i niedostosowany. Ale czy rozwiązaniem na to jest wywracanie wszystkiego do góry nogami czy może wystarczy poprawić podręcznik? Cóż, poprawienie podręcznika nie jest takie medialne. Poprawa systemu edukacji też nie jest. No i wymaga sporo pracy. A tutaj "wystarczy podnieść rękę i nacisnąć przycisk" i elektorat zadowolony.
Pewnie wywracanie wszystkiego jest lepsze bo sama zwróciłaś uwagę na to, że w takim balaganie dużo łatwiej jest obłowić się wszelkim "krewnym i znajomym". Jednym słowem TKM, tylko kto zadba o dzieci i rodziców?
W przedszkolu mojej córki jest chłopiec, który w wieku 4 lat czytał płynnie. Rodzice chcieli wysłać go do szkoły jako 5-latka, bo czyta i liczy.Dopiero pani przedszkolanka wytłumaczyła im, że owszem czyta i liczy, ale umiejętność pisania jest na poziomie 3 latka, uspołecznienie praktycznie nie istnieje. Nie potrafi przegrywać(bije inne dzieci), rozwój ruchowy jest opóźniony na poziomie 2-3 latka, wymowa kwalifikuje się do logopedy.Matce tego chłopca trudno było to zrozumieć bo była przekonana że jej dziecko to geniusz.
Moja wypowiedź miała na celu informację, jak wyglądała reforma od środka, ze strony osób bezpośrednio w nią zaangażowanych: dyrektorów szkół, nauczycieli, i pracowników kuratorium i dzieci- moje osobiste dziecko (pierwsza połowa 2008 r) nie miało wyboru.
Informacja o poradni dotyczyła dzieci z rocznika 2008.Wtedy nie było łatwo otrzymać odroczenie, a pracownicy poradni dostali nakaz żeby nie odraczać.I cała opisana przeze mnie sytuacja dotyczyła tego rocznika Rok później sytuacja diametralnie się zmieniła.Nie wiem dlaczego, być może 6-latki, które poszły wcześniej nie poradziły sobie tak świetnie jak reklamowały to panie z Kuratorium.(Byłam na takim spotkaniu)a może dlatego że zbliżały się wybory. Rok później każdy rodzic , który chciał bez problemu uzyskał odroczenie dla swojego dziecka nawet gdy ewidentnie nadawało się do I klasy.
Ty uważasz, że PiS "wywraca wszystko do góry nogami" ja uważam że do tej pory tak było. Nie liczyło się dziecko tylko polityka państwa. I mam nadzieję, że edukacja stanie wreszcie na nogi.
I jeszcze jedno.
Moi znajomi, są dla mnie wiarygodnym źródłem informacji dla ciebie nie musza takimi być.
@mama_nati, z mojej obserwacji i rozmów z innymi rodzicami wynika właśnie, że najbardziej przeciwni posylaniu 6 latków do szkoły są rodzice, dla których ich własne ambicje są ważniejsze od dobra dziecka. Główny ich argumenty to taki, że jeśli ich dziecko pójdzie do szkoły wcześniej to będzie miało gorsze wyniki w nauce i przez to mniejsze szanse na sukces w życiu.
Również wśród swoich znajomych mam wielu nauczycieli. Mam ich też w swojej rodzinie. Szanuję ich głos i sama wiele informacji o tej reformie czerpię od nich. Jednak warto pamiętać, że w dyskusji o 6 latkach nauczyciele są przeważnie z góry przeciwni z dwóch bardzo oczywistych powodów.
Po pierwsze jest to reforma, które wymaga od nich zaangażowania i pewnych zmian. Nikt nie lubi zmian i jest to naturalne. Poza tym oczywistym jest, że 6 latki uczy się trudniej niż 7 latki. Tak samo jak 7 latki uczy się trudniej niż 8 latki, dzieci ruchliwe uczy się trudniej niż te spokojne i skupione, itd. Zdziwiłbym się gdyby nauczyciele masowo poparli tą reformę.
Po drugie, zdecydowana większość nauczycieli jest z zasady przeciwna PO, gdyż jest to ugrupowanie, które kontestuje nadmierne przywileje nauczycielskie. Zresztą słusznie. System w jakim działają nauczyciele w szkolnictwie publicznym wspiera raczej miernotę i przecietniactwo niż wyróżniających się nauczycieli. Nie mówię, że nie ma dobrych i wyróżniających się nauczycieli w publicznych szkołach. Podkreślam jedynie, że nie są oni należycie doceniani, gdyż system na to nie pozwala. Jak Twoje dziecko podrosnie to może zaczniesz doświadczać tego, że szkoła w obecnym systemie nie jest w stanie zatrudnić dobrego nauczyciela angielskiego albo, że gdy trafiasz na naprawdę fatalnego nauczyciela i wszyscy o tym wiedzą, rodzice innych klas, inni nauczyciele, dyrekcja, a kiedy jest to nauczyciel mianowany, to właściwie nic z takim nauczycielem nie da się zrobić. Albo gdy na odwrót trafiasz na świetnego nauczyciela, Twoje dziecko i cała klasa jest nim zachwycona i w końcu zaczyna lubić np matematykę, którą prowadzi, to ze zdziwieniem stwierdzisz, że po roku taki nauczyciel odchodzi do prywatnej szkoły, bo tam jest bardziej doceniany, również finansowo.
No ale takimi problemami rząd PiS nie ma ochoty się zajmować. Wg mnie to czy dzieci idą do szkoły w wieku 6 czy 7 lat jest naprawdę kwestią drugorzędną. Dlatego twierdzę, że PiS upolitycznia niepotrzebnie tą kwestię i przede wszystkim zajmuje się sprawami, które przynoszą szerszy poklask niż próbuje rozwiązywać faktyczne problemy naszej edukacji (np. beznadziejny podręcznik). A zakładam, że obydwu nam zależy właśnie na dobrej edukacji niezależnie od politycznych poglądów.
sfrustrowana, to cytat z Twojego wpisu: "z mojej obserwacji i rozmów z innymi rodzicami wynika właśnie, że najbardziej przeciwni posylaniu 6 latków do szkoły są rodzice, dla których ich własne ambicje są ważniejsze od dobra dziecka. Główny ich argumenty to taki, że jeśli ich dziecko pójdzie do szkoły wcześniej to będzie miało gorsze wyniki w nauce i przez to mniejsze szanse na sukces w życiu."
Wynika stąd, że rodzic, któremu zależy na tym, by jego dziecko dobrze się uczyło i miało dobre życie jest przeładowanym ambicjami frustratem? To na czym w takim razie zależy tym rodzicom, którzy posyłają dzieci do szkoły jako sześciolatki?
Tak się składa, że dwóch naszych synów poszło do szkoły w wieku 6 lat (mimo, że bardzo byliśmy przeciwni reformie, jako przymusowi) i radzą sobie całkiem nieźle (mała, kameralna szkoła - choć bynajmniej nie prywatna) też miała w tym swój udział, do osiedlowego molocha na 1300 dzieci na pewno byśmy ich nie posłali). Natomiat trzeci jest jeszcze na tyle niedojrzały społecznie, że mimo umiejętności czytania i liczenia pójdzie do szkoły jako siedmiolatek. I co? W przypadku którego z dzieci zagrały nam ambicje, według Ciebie?
Dlaczego piszesz takie kłamstwa i wierutne brednie? Przecież ANI JEDEN PRZYPADEK przez Ciebie opisany nie miał miejsca.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.