Dziennikarz działu „Kościół”
Teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”. Zainteresowania: sztuki plastyczne, turystyka (zwłaszcza rowerowa). Motto: „Jestem tendencyjny – popieram Jezusa”.
Jego obszar specjalizacji to kwestie moralne i teologiczne, komentowanie w optyce chrześcijańskiej spraw wzbudzających kontrowersje, zwłaszcza na obszarze państwo-Kościół, wychowanie dzieci i młodzieży, etyka seksualna. Autor nazywa to teologią stosowaną.
Kontakt:
franciszek.kucharczak@gosc.pl
Więcej artykułów Franciszka Kucharczaka
To, że p. Kucharczak nie potrafi stanąć na wysokości zadania świadczy o nim samym.
To wszystko.
Piszesz, że nie lubisz być owcą prowadzona za rączkę. Niestety ludzie biorą za własne poglądy głoszone w telewizji, gazetach, i bronią ich jak własnych. Wyłącz TVN, odłóż na rok dwa TVN TP, GW, NewsW poczytaj inną prasę. Płynięcie pod prąd wymaga odwagi, ale naprawdę warto!
Kael dziś twe święto - 1 Maja - chociaż wtedy nie pracuj!
Zmiany są nieodwracalne...
Jak pamiętam kazania papieskie, to były adresowane do społeczeństwa polskiego. Nawoływały do zmiany życia ... życia społecznego. Do życia zasadami wiary w rodzinie, pracy, społeczeństwie, i do aktywizacji ludzi wierzących w życiu wspólnotowym i politycznym. Były wielkim nawoływaniem do patriotyzmu: "dziś jeszcze raz wzywam was do przyjęcia tego dziedzictwa, któremu na imię Polska".
Rzadko można spotkać księdza, który pozwoliłby sobie na jakiś patriotyczny akcent w kazaniu, na wypowiedź na tematy społeczne lub polityczne. A jeśli to zrobi, to z wielkim strachem. Jeśli księża nie mają odwagi nawet podjąć jego nauczania, to czego oczekiwać od wiernych, którzy przecież ryzykują znacznie więcej.
Wiarę zepchnięto nawet nie do życia prywatnego, bo eliminuje się ją nawet z życia rodziny, a do życia indywidualnego.
"Lublin, bazylika pełna wiernych. Ksiądz podczas homilii zaczyna krytykować prezydenta i premiera. Przerywa mu słynny duszpasterz akademicki o. Ludwik Wiśniewski: - Proszę mówić kazanie religijne, a nie polityczne" - znasz to?
Może również zapoznasz się z dramatycznym listem dominikanina: "Winy mojego Kościoła".
I na ostatek, wiara nie został wepchnięta do życia prywatnego, to też jest nieprawdą, bowiem każdy w Polsce może ją bez obaw kultywować, są przecież procesje przy różnych okazjach jako wyraz publicznej działalności Kościoła.
Co byś chciał jeszcze, o co Ci chodzi?
Zauważ, że pomiędzy totalitaryzmem a oportunizmem jest pewna różnica. Jednak masz rację o tyle, że zło, także totalitaryzm pojawia się tam, gdzie dobrze nie mają odwagi wystąpić. Zło jest tylko brakiem dobra.
Oczywiście słyszałem o zachowaniu o. Wiśniewskiego, ale czego ma ono dowodzić? Pewnie tylko tyle, że kazania na wspomniane tematy wywołują agresję.
Zauważ, że pomiędzy totalitaryzmem a oportunizmem jest pewna różnica. Jednak masz rację o tyle, że zło, także totalitaryzm pojawia się tam, gdzie dobrze nie mają odwagi wystąpić. Zło jest tylko brakiem dobra.
Oczywiście słyszałem o zachowaniu o. Wiśniewskiego, ale czego ma ono dowodzić? Pewnie tylko tyle, że kazania na wspomniane tematy wywołują agresję.
Jak pamiętam kazania papieskie, to były adresowane do społeczeństwa polskiego. Nawoływały do zmiany życia ... życia społecznego. Do życia zasadami wiary w rodzinie, pracy, społeczeństwie, i do aktywizacji ludzi wierzących w życiu wspólnotowym i politycznym. Były wielkim nawoływaniem do patriotyzmu: "dziś jeszcze raz wzywam was do przyjęcia tego dziedzictwa, któremu na imię Polska".
Rzadko można spotkać księdza, który pozwoliłby sobie na jakiś patriotyczny akcent w kazaniu, na wypowiedź na tematy społeczne lub polityczne. A jeśli to zrobi, to z wielkim strachem. Jeśli księża nie mają odwagi nawet podjąć jego nauczania, to czego oczekiwać od wiernych, którzy przecież ryzykują znacznie więcej.
Wiarę zepchnięto nawet nie do życia prywatnego, bo eliminuje się ją nawet z życia rodziny, a do życia indywidualnego.
Dziękuję dziś za Jana Pawła II, za łaski te które były, są i mam nadzieję będa, jeżeli św. Tereska zamknięta za klauzurą czy Faustyna mówiły że ich misja dopiero się rozpocznie po śmierci , to co dopiero tak "aktywny" Papież, który mówił,że ma cały świat na głowie. Trzeba pamiętać,że teraz On już inaczej mierzy czas, że "dzień u niego jak tysiąc lat", Bóg jest tym który cierpliwie uprawia winnicę - Kościół, w którego istnienie wpisane są okresy kryzysu, oczyszczeń. Sam przecież JPII o tym mówił, zanim jeszcze poczuliśmy się wolni, On już mówił o wolności zadanej o zagrożeniach. Mieszkam w Brukseli, więc wiem co to puste kościoły, nawet w czasie Triduum, kiedy 20 lat temu bywałam tu we wakacje było dla mnie szokiem, brak praktyki spowiedzi, uczestniczenie przez Belgów w Mszach raz na kilka miesięcy i przystępowanie do Komunii, dziś staram się cieszyć tym co jest a nie smucić się z tego czego nie ma, u starszego małżeństwa modlitwa i obrazek do Jana Pawła w kuchni i przy łóżku chorego na Parkinsona, a zona mówi: On nam pomaga obojgu codziennie, a u Dominikanów co tydzień na polskiej mszy kościół pęka w szwach , przygotowana liturgia, schola, pełno dzieciaków i młodych małżeństw,a więc to dopiero początek...
Dziękuję dziś za Jana Pawła II, za łaski te które były, są i mam nadzieję będa, jeżeli św. Tereska zamknięta za klauzurą czy Faustyna mówiły że ich misja dopiero się rozpocznie po śmierci , to co dopiero tak "aktywny" Papież, który mówił,że ma cały świat na głowie. Trzeba pamiętać,że teraz On już inaczej mierzy czas, że "dzień u niego jak tysiąc lat", Bóg jest tym który cierpliwie uprawia winnicę - Kościół, w którego istnienie wpisane są okresy kryzysu, oczyszczeń. Sam przecież JPII o tym mówił, zanim jeszcze poczuliśmy się wolni, On już mówił o wolności zadanej o zagrożeniach. Mieszkam w Brukseli, więc wiem co to puste kościoły, nawet w czasie Triduum, kiedy 20 lat temu bywałam tu we wakacje było dla mnie szokiem, brak praktyki spowiedzi, uczestniczenie przez Belgów w Mszach raz na kilka miesięcy i przystępowanie do Komunii, dziś staram się cieszyć tym co jest a nie smucić się z tego czego nie ma, u starszego małżeństwa modlitwa i obrazek do Jana Pawła w kuchni i przy łóżku chorego na Parkinsona, a zona mówi: On nam pomaga obojgu codziennie, a u Dominikanów co tydzień na polskiej mszy kościół pęka w szwach , przygotowana liturgia, schola, pełno dzieciaków i młodych małżeństw,a więc to dopiero początek...
Znam trochę sprawy emigracji. W skrócie Polonia tak długo zachowuje swoją religijność, jak długo utrzymuje związek z polskością. Niestety ten z biegiem czasu zanika. Nie upatrywałbym we wciąż pełnych polskich kościołach za granicą "początku". Tak było od dziesięcioleci, kiedy napływali emigranci z Polski. Z czasem wielu się asymilowało i ... przestawało chodzić do kościoła. Jeśli coś się zaczyna, to ..., hm?
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.