Nowy numer 13/2024 Archiwum
  • Witek z Węgier
    02.10.2011 22:46
    Komunizm nie został w Europarlamencie rozliczony, a wszelkie, nawet umiarkowane próby jego potępienia spotykają się z oporem wpływowych środowisk biznesu, którym takie działania mogłyby przynieść opłakane skutki. Prowadziłyby one do przewartościowania hierarchii oraz autorytetów humanistyki i zakwestionowania wielu utrwalonych przez ostatnie 100 lat historycznych dogmatów. Kazałyby zwrócić ludziom skradzione pieniądze i rozliczyć się ze swoją przyszłością dominującej dziś w Europie "miękkiej wersji komunizmu", której owocem jest totalitaryzm liberalny uznający chrześcijaństwo za swego jedynego wroga.

    Po II wojnie światowej bogate tradycje węgierskiego ruchu związkowego zostały zdominowane przez ideologię komunistyczną i stały się częścią systemu totalitarnego. W rezultacie komuniści opanowali policję, służbę bezpieczeństwa i wojsko wysyłając tam swoich ludzi kierującymi organizacją partyjną i związkami zawodowymi tworzącymi mechanizm transmisyjny między partią komunistyczną a masami. Za utrzymanie kierownictwa związku płacił oczywiście zakład pracy. Na bardzo wysokie pensje dla związkowców wydawano rocznie setki miliardów forint (rekordziści zarabiali więcej od szefa firmy). Dzisiejsze węgierskie związki zawodowe wywodzą się ze środowisk lewicowych, a w każdym razie nasiąkli lewicową kulturą. Uważają się za awangardę realnego, cywilizacyjnego postępu. Tak samo jak dziś liberalni komuniści oddają ludziom jedną ręką 10% tego, co zagrabili drugą 90% dla siebie.

    Zdaniem myślącyh Węgrów przeprowadzona przez liberalnych komunistów prywatyzacja majątku narodowego popierana przez związki zawodowe była bezdenną głupotą i ogromną krzywdą dla oszukanego i okradzionego społeczeństwa. Rządząca do 2010 liberalno-socjalistyczna partia MSZP (odpowiednik PO) - będąca dziś w upadku - głosiła fałszywą tezę, iż mniej państwa w gospodarce sprzyja rozwojowi i dobrobytowi obywateli. Okradzenie majątku narodowego przez obcy kapitał i powszechna utrata kontroli państwa nad procesami gospodarczymi doprowadziła Węgry do głębokiego kryzysu. Będące fundamentem liberalno-socjalistycznej partii MSZP węgierskie związki zawodowe celowo nie zauważyły w procesie prywatyzacji losu dziesiątków tysięcy ludzi pracy, podporządkowanych neoliberalnej „bajdzie” o tworzeniu lepszego jutra poprzez zaciąganie kredytów.

    Trzeba jednak odnieść się do argumentu, że prywatyzacja była winna za obecne problemy na Węgrzech. Już w 2006 roku Ferenc Gyurcsany został nagrany w trakcie przypływu szczerości, kiedy mówił, że jego rząd okłamywał przez cały okres swoich rządów obywateli Węgier. Biorąc pod uwagę, że to jego rząd MSZP mianował "aktywnych" przedstawicieli związków zawodowych (wtyczki) do zarządów i rad nadzorczych spółek (przedsiębiorstwa, firmy finansowe, media) to można się tylko spodziewać jakiej jakości byli to fachowcy. W 2006 r. radio opublikowało nagranie z tajnej narady Gyurcsánya z działaczami Węgierskiej Partii Socjalistycznej MSZP, na której premier bez ogródek mówił, że sytuacja gospodarki jest fatalna, że przez dwa lata socjaliści nie zrobili nic, kłamali, że jest dobrze, i że "spieprzyli wszystko". Użył ordynarnych słów i stwierdził: "Kłamaliśmy dzień i w nocy", żeby odmalować dramat, i wezwał kolegów do reform.

    Wstrząśnięci Węgrzy wyszli 26 września 2006 r. na ulice, a gwałtowne i brutalnie tłumione demonstracje trwały wiele dni. Rząd nie upadł, ale jesienią 2008 r. Węgry dopadł największy kryzys gospodarczy od upadku komunizmu w 1989 r., z którego Fidesz powoli i dużym politycznym kosztem wyciąga kraj. Fidesz dostał niemal absolutną władzę z rąk Węgrów, bo osiem lat rządów socjalistów kojarzyło się im z korupcją i skandalami. Ich degrengolada zaczęła się w 2004 r., kiedy do władzy doszedł właśnie milioner Gyurcsány, odsuwając od władzy lewicowego premiera Pétera Medgyessyego.

    Dalej należy podkreślić, że przyczyną (prawie) bankructwa Węgier był kompletny brak dyscypliny finansowej rządu MSZP (kolejny argument za prywatyzacją i tym, aby politycy nie decydowali o zarządzaniu firmami). W 2002 roku lewicowy rząd Medgyessyego podniósł płace części pracowników państwowych ("aktywnym" przedstawicielom związków zawodowych) aż o 50 % co znacznie zwiększyło wydatki państwa. Deficyt finansów publicznych sięgnął wtedy 9 % PKB. Potem było coraz gorzej a dług publiczny nawet w okresie koniunktury gospodarczej przekraczał 60%.

    Społeczeństwo węgierskie nie mogło dalej godzić się z tym, aby na policyjną emeryturę przechodził funkcjonariusz mający 35 lat, tylko dlatego że nabył prawo do wysokiej emerytury po 15 latach służby. Parlament uwzględnił żądania swoich wyborców. Obecnie policjanci, strażacy i osoby pracujące w zawodach o szczególnie wysokim ryzyku, jak pracownicy przemysłu chemicznego, mogą przechodzić na emeryturę w wieku 57 lat, pięć lat wcześniej niż inni, lub po 25 latach pracy, jeśli nie mogą dalej wykonywać obowiązków z powodów zdrowotnych.

    Mający w parlamencie konstytucyjną większość premier Orban usiłuje zmniejszyć nagromadzony przez liberalnych komunistów dług publiczny, wynoszący 80 procent PKB, poprzez pobudzenie wzrostu gospodarczego i dochodów budżetowych. Podejmowane działania mają też na celu zmniejszenie wydatków budżetowych i utrzymanie deficytu poniżej wymaganego przez UE poziomu 3 proc. PKB.

    W mieście, w którym mieszkam zorganizowano wycieczkę dla emerytów (byli towarzysze i zwązkowcy) do Budapesztu. W programie 75 Krajowa Wystawa Rolnicza OMEK 2011 (węgierska Polagra), której gościem honorowym była Polska (nikt w Polsce o tym nie wie - polski rolnik uświadomiony jest niebezpieczny dla biznesu). W programie spacer ulicami Budapesztu (demonstracja). Było kilkadziesiąt podobnych autobusów z całego kraju.

    P.S. Dnia 27 września br. zmarł jeden z największych Węgrów ostatniego stulecia - Imre Makovecz, (www.google.hu - Makovecz Imre). Czyżby też nikt w Polsce o tym nie wiedział o człowieku, który z okazji przypadającej 29 czerwca br. 60. rocznicy święceń kapłańskich Benedykta XVI znalazł się wśród 60 najwybitniejszych artystów z całego świata zaproszonych do Watykanu.
    - Świat, w którym żyjemy, potrzebuje, aby prawda błyszczała, a nie była przyćmiona przez kłamstwo czy przez banał; potrzebuje, by miłość wybuchła pełnym płomieniem, a nie była zdławiona przez pychę i egoizm. Potrzebujemy, by piękno prawdy i miłości dotarło do głębi naszych serc i uczyniło je bardziej ludzki” - mówił Benedykt XVI. na otwarciu wystawy.
    http://gosc.pl/doc/885210.Artysci-w-holdzie-Benedyktowi-XVI
    doceń 0
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama