To, że nic nie robicie w tej sprawie - wy, dziennikarze! - oznacza, że życie nienarodzonych nie ma dla was żadnego znaczenia. Macie narzędzia, żeby coś zrobić, możecie przecież zapytać posła, dlaczego okłamali wyborców obiecując zajęcie się tą sprawą. A wy nic, trzepniecie jakiś tekścik i tyle. Życie tych biednych mordowanych dzieci nie ma dla was żadnego znaczenia. Żadnego! To jest tak nieprawdopodobna hipokryzja, że brak mi słów.
A w tym czasie aborcjoniści intensywnie działają ... Jak podała dzisiejsza Gazeta Prawna: "W sześciu miastach Polski ruszyła kampania billboardowa środowisk pro-choice pod hasłem "Nie jesteś sama". Akcja ma pokazać, że aborcja jest czymś powszechnym ... Grafika przedstawia trzy kobiety i jest opatrzona hasłem: "Statystycznie 1 z 3 twoich znajomych miała aborcję. Nie jesteś sama" ... Organizatorzy zaznaczyli, że kampania jest również odpowiedzią na "krwawe, kłamliwe i szokujące billboardy organizacji anti-choice". Ich zdaniem, takie plakaty stygmatyzują nie tylko kobiety, które decydują się na aborcję, ale również "przekłamują fakty, manipulują i wstrząsają" ...
I to jest właśnie polityka która odstręcza od głosowania. Brakuje mi ludzi w polityce którzy mają twardy kręgosłup moralny. Tak bardzo brakuje. Oczywiście na PiS zagłosuję, bo tylko ta partia to tama przeciw marksistowskiej i antykatolickiej ideologii która zalała Europę, ale niesmak i poczucie bezsilności pozostaje. Oporów specjalnych bym nie miał by zrezygnować z głosowania na PiS, ale póki co alternatywy nie ma..... niestety
Na szczęście... MBTM będąc obywatelem Rzeczypospolitej może stworzyć alternatywę, przynajmniej spróbować. Ponoć to niewykonalne wobec zabetonowania sceny politycznej. To najszczęśliwsza sytuacja pod słońcem, gdy nic się nie da zrobić, bo wówczas nic nie trzeba robić, można spokojnie gnuśnieć z czystym sumieniem. Może rzeczywiście tylko święci garnki lepią?
Naczelnik Państwa z dużym stopniu kieruje się tzw. badaniami opinii publicznej , a wychodzi z nich , że zdecydowana większość potencjalnych wyborców centrowych jest za niezmienianiem tzw. kompromisu aborcyjnego. Z drugiej strony wie , że zwolennicy zaostrzenia prawa w tym zakresie i tak będą głosować za PiS-em, bo nie mają innej alternatywy. Przecież to jasne jak słońce. To wszystko na ten temat.
To nie jest prawda, że nie ma innej alternatywy. Tak się ludziom wmawia. Skłania się wyborców by robili jakieś dziwaczne kalkulacje kto ma szanse kto nie ma, albo opierali się na sondażach (niezbyt miarodajnych z resztą). Tymczasem gdyby ludzie rzetelnie podchodzili do wyborów i naprawdę głosowali na tych, których chcą widzieć w rządzie, niezależnie od politycznych kalkulacji to nagle mogłoby się okazać, że alternatyw (także katolickich) jest sporo (choćby partia Grzegorza Brauna). Do tego jednak trzeba nieco wysiłku, a to może być bariera nie do pokonania dla naszego narodu, którego połowa nawet w ogóle nie chce ruszyć tyłka z domu by zagłosować.
Jestem za zachowaniem obecnej ustawy i przeciw zmianom. Państwo nie jest od zmuszania siłą kobiet do heroizmu rodzenia dzieci które zaraz po porodzie umrą. jeśli PiS dopuści do zmiany ustawy przestane na nich glosować.
Wiesz, w jakim szczególe tkwi Diabeł? Że "dzieci, co zaraz po porodzie umrą", to hasło propagandowe. Wiele zabijanych dzieci jest zdrowych (podejrzenia o chorobę okazują się błędne), a jeszcze więcej wcale nie umrze po porodzie, tylko mogłoby żyć długie lata. Bo tak naprawdę chodzi o dzieci z zespołem Downa i Turnera - których rodzice nie chcą, bo to nie pasuje do ich wizji szczęścia, więc wolą je zabić. I tak - urodzenie i wychowanie dziecka z zespołem Downa to heroizm. Podobnie jak urodzenie i wychowanie zdrowego dziecka.
Państwo nie jest również uprawnione do tego, żeby sankcjonować zabijanie.
Użycie jako argumentu stwierdzenia, że „nie można zmuszać siłą kobiet do rodzenia dzieci, które wkrótce po porodzie i tak umrą” jest intelektualnie nieuczciwe. Jest to niestety tylko hasło propagandowe, które na pierwszy rzut oka jest pociągające, ale po dalszej analizie obnaża swoją prawdziwą naturę, czyli powierzchowność i agresywny ładunek emocjonalny.
Zacznijmy od tego, że u ustawie, o której mowa chodzi o ochronę prawa do życia dzieci, co do których istnieje podejrzenie ciężkiej choroby, a nie „o dzieci, które po porodzie i tak wkrótce umrą”. W praktyce zdecydowana większość przypadków to dzieci z zespołem Downa i Turnera, co w żadnym przypadku nie oznacza wysokiej śmiertelności poporodowej. Owszem, zdarzają się w grupie, którą ma objąć ustawa, przypadki chorób, sprawiających, że szanse przeżycia dziecka po porodzie są znikome, te jednak są bardzo rzadkie. To oznacza, że w tak naprawdę, chodzi o to, żeby wybrać niezwykle drobny wycinek całości problematyki, przedstawić go tendencyjnie, a potem niczym zbyt krótką kołdrą próbować przykryć nim pozostałe przypadki stanowiące w rzeczywistości większość. To zwyczaje wykroczenie przeciwko logice, polegające na zatraceniu właściwych proporcji problemu.
Kolejna rzecz: nawet jeśli skupimy się na przypadkach o wysokiej śmiertelności, to czy nie powinna ona raczej stanowić wyzwania dla medycyny do tego, żeby szukać sposobów walki z chorobami będącymi przyczyną tej śmiertelności, niż zachęty do „zamiatania problemu pod dywan” lub „chowania trupów w szafie”? Nawet dla starożytnych pogan było jasne, że medyk walczy do końca o życie i zdrowie pacjenta, uznając, w pewnym sensie z pokorą, że są sprawy, których nie jest w stanie kontrolować. Wygląda na to, że starożytni poganie byli w tej kwestii lepsi niż poganie współcześni.
Idźmy dalej. Skąd wiadomo, że dziecko jest dotknięte w łonie matki ciężką chorobą? Na podstawie badań. Czy badania są stuprocentowo niezawodne? Sam znam przynajmniej kilka przypadków (bądź znając bezpośrednio konkretne osoby, bądź słysząc o takich przypadkach z pierwszej lub drugiej ręki) ludzi, którzy podobno mieli się urodzić zdeformowani, ciężko chorzy, nie przeżyć porodu etc. Znam też przypadki dzieci, które miały być po urodzeniu okazem zdrowia, a tym czasem ujawniły się u nich ciężkie wady. Wniosek jest taki, że podstawa do decydowania o tym kto może umrzeć, a kto nie, jest wyjątkowo mizerna, a „wyrok” ciężki i nieodwracalny. Czy wobec tego tak ciężko jest prosić matkę, która owszem – przeżywa wielkie rozterki, żeby zaczekała te kilka tygodni?
„Państwo nie jest od zmuszania siłą kobiet do heroizmu…”? A może to odwrócimy? „Państwo jest od tego, żeby bronić życia wszystkich swoich obywateli, nawet jeśli ma to się odbywać za pomocą przymusu”.
Tak krótka fraza, a tyle w niej błędów i problemów… Warto czasem zastanowić się nieco głębiej nad pewnymi sprawami.
Natomiast co do głosowania na PiS czy na jakąkolwiek inną partię: Katolik powinien mieć na uwadze tylko to żeby głosować „na Boga”, tak, żeby i Bóg kiedyś mógł „zagłosować” na mnie… A jeśli głosuje się na kogoś kto wprost deklaruje poglądy przeciwne temu czego Bóg uczy za pośrednictwem Kościoła to jest to głosowanie „przeciw Bogu”.
To że PIS się w tej sprawie nie spieszy nie powinno nikogo dziwić. Po co im protesty na ulicach i awantura w Sejmie. Przecież na głosowaniu byli aby projekt liberalizujący aborcję był w komisji. Co to dla nich 500 dzieci jak jest zabijanych kilka tysięcy norek.
Czy dla kogoś po tych dwóch latach jest tajemnicą i wywołuje zdziwienie, że obecna władza to mistrzowie propagandy i pustych obietnic? Faktycznie liczy się utrzymanie władzy (i zapewne płynących z niej profitów), a jakich srodków do tego używa............
PIS to mordercy dzieci! Piękne oczka Pani Beaty Mazurek mówią wszystko! Ze nigdy dzieci niewinnych bronić nie będą! Obludnicy , faryzeusze! W Kościołach pierwsze miejsca a bronić najsłabszych nigdy! Saduceusze!
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji,
w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu.
Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11.
Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w
Polityce prywatności.
Aleksander Świętochowski
I tak - urodzenie i wychowanie dziecka z zespołem Downa to heroizm. Podobnie jak urodzenie i wychowanie zdrowego dziecka.
Użycie jako argumentu stwierdzenia, że „nie można zmuszać siłą kobiet do rodzenia dzieci, które wkrótce po porodzie i tak umrą” jest intelektualnie nieuczciwe. Jest to niestety tylko hasło propagandowe, które na pierwszy rzut oka jest pociągające, ale po dalszej analizie obnaża swoją prawdziwą naturę, czyli powierzchowność i agresywny ładunek emocjonalny.
Zacznijmy od tego, że u ustawie, o której mowa chodzi o ochronę prawa do życia dzieci, co do których istnieje podejrzenie ciężkiej choroby, a nie „o dzieci, które po porodzie i tak wkrótce umrą”. W praktyce zdecydowana większość przypadków to dzieci z zespołem Downa i Turnera, co w żadnym przypadku nie oznacza wysokiej śmiertelności poporodowej. Owszem, zdarzają się w grupie, którą ma objąć ustawa, przypadki chorób, sprawiających, że szanse przeżycia dziecka po porodzie są znikome, te jednak są bardzo rzadkie. To oznacza, że w tak naprawdę, chodzi o to, żeby wybrać niezwykle drobny wycinek całości problematyki, przedstawić go tendencyjnie, a potem niczym zbyt krótką kołdrą próbować przykryć nim pozostałe przypadki stanowiące w rzeczywistości większość. To zwyczaje wykroczenie przeciwko logice, polegające na zatraceniu właściwych proporcji problemu.
Kolejna rzecz: nawet jeśli skupimy się na przypadkach o wysokiej śmiertelności, to czy nie powinna ona raczej stanowić wyzwania dla medycyny do tego, żeby szukać sposobów walki z chorobami będącymi przyczyną tej śmiertelności, niż zachęty do „zamiatania problemu pod dywan” lub „chowania trupów w szafie”? Nawet dla starożytnych pogan było jasne, że medyk walczy do końca o życie i zdrowie pacjenta, uznając, w pewnym sensie z pokorą, że są sprawy, których nie jest w stanie kontrolować. Wygląda na to, że starożytni poganie byli w tej kwestii lepsi niż poganie współcześni.
Idźmy dalej. Skąd wiadomo, że dziecko jest dotknięte w łonie matki ciężką chorobą? Na podstawie badań. Czy badania są stuprocentowo niezawodne? Sam znam przynajmniej kilka przypadków (bądź znając bezpośrednio konkretne osoby, bądź słysząc o takich przypadkach z pierwszej lub drugiej ręki) ludzi, którzy podobno mieli się urodzić zdeformowani, ciężko chorzy, nie przeżyć porodu etc. Znam też przypadki dzieci, które miały być po urodzeniu okazem zdrowia, a tym czasem ujawniły się u nich ciężkie wady. Wniosek jest taki, że podstawa do decydowania o tym kto może umrzeć, a kto nie, jest wyjątkowo mizerna, a „wyrok” ciężki i nieodwracalny. Czy wobec tego tak ciężko jest prosić matkę, która owszem – przeżywa wielkie rozterki, żeby zaczekała te kilka tygodni?
„Państwo nie jest od zmuszania siłą kobiet do heroizmu…”? A może to odwrócimy? „Państwo jest od tego, żeby bronić życia wszystkich swoich obywateli, nawet jeśli ma to się odbywać za pomocą przymusu”.
Tak krótka fraza, a tyle w niej błędów i problemów… Warto czasem zastanowić się nieco głębiej nad pewnymi sprawami.
Natomiast co do głosowania na PiS czy na jakąkolwiek inną partię: Katolik powinien mieć na uwadze tylko to żeby głosować „na Boga”, tak, żeby i Bóg kiedyś mógł „zagłosować” na mnie… A jeśli głosuje się na kogoś kto wprost deklaruje poglądy przeciwne temu czego Bóg uczy za pośrednictwem Kościoła to jest to głosowanie „przeciw Bogu”.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.