Nowy numer 13/2024 Archiwum
  • Gość
    09.02.2017 13:22
    Ja myślę, że prawda leży gdzieś pośrodku między tymi dwoma poglądami. Niejedna kobieta miała nadzieję, że "po ślubie się zmieni" i się boleśnie przejechała. Ja wybrzydzałam jak księżniczka i znalazłam księcia. :) Autentyczność książęcego pochodzenia mojego męża sprawdziłam w różnych bojach 14 lat małżeństwa. :) Pozdrawiam wszystkich zakochanych. :)
    • wt
      09.02.2017 13:49
      I wszystko było idealne od początku? W niczym już się nie rozwinął od ślubu?;)
      • Gość
        09.02.2017 13:58
        Jasne, że się rozwinął. Pod pojęciem "książę" nie rozumiem ideału, ale kogoś, kto w momencie wyboru cechował się moralnością, ale także pracował nad sobą i chciał zmieniać to, co wymagało poprawy. Zgadzam się z autorem, że można postawić poprzeczkę zbyt wysoko i nie docenić skarbu, który jest tuż obok. Z drugiej jednak strony nadmierna nadzieja na przemianę może przynieść rozczarowanie. Wiele kobiet zakochuje się nie w tym, kogo poznaje, tylko w "przyszłym kimś", którym on się wcale stać nie musi.
        doceń 7
        0
      • wt
        09.02.2017 14:14
        No, a ja tutaj sceptycznie odnoszę się do czekania na ideał:) Zaznaczyłem w tekście, że muszą być wspólne wartości i podstawy do rozwoju (najlepszej jakości półprodukty). Nadmierna nadzieja na przemiane, w sytuacji partnera/partnerki zupełnie nie rokującej, że tak powiem, jest błędem w rozeznaniu. Także chyba się zgadzamy co do oceny sytuacji:) Pozdrawiam!
        doceń 3
        0
    • Anna Panna
      09.02.2017 21:29
      " Niejedna kobieta miała nadzieję, że "po ślubie się zmieni" i się boleśnie przejechała." Święte słowa.
      • Gość
        11.02.2017 12:46
        To samo dotyczy mężczyzn.
        doceń 0
        0
    • Gość
      10.02.2017 14:41
      Pani/e Gościu, większość sióstr zakonnych to owoc zawiedzionej miłości. Znam to z autopsji i nie kryję nigdy i przed nikim tego. Bo niedopuszczalne jest by taka pani prawiła morały dzieciom sama ukrywając problemy miłosne pod witrażem BOGA.
      doceń 1
  • Gość
    09.02.2017 13:53
    Z tą Keiry Knightley to autorowi trochę nie wyszło, patrz: http://s1.kozaczek.pl/2014/02/04/keira-knightley-12.jpg Chociaż z drugiej strony to kwestia gustu.
  • Anna Panna
    09.02.2017 14:29
    A może by tak sensowność artykułów ustalać PRZED publikacją, a nie podważać nawzajem swoją wiarygodność na oczach czytelników? Bo coraz częściej to się zdarza.
    • pixpixble
      09.02.2017 17:29
      Zaczynasz być marudna...

      Czy to że GN jest katolicki oznacza że wszyscy mają myśleć tak samo?
      Komentarze odzwierciedlają poglądy autora (i dotyczy to też nas). To nie jest artykuł z gotowymi receptami na każdą dolegliwość, a przemyślenia dotyczące własnego życia. I nie ma dopisków drobnym druczkiem - możemy wybrać to co uważamy za potrzebne. I po to mamy rozum żeby to zrobić.
      • Anna Panna
        09.02.2017 18:41
        Po prostu odkąd spadły mi z nosa różowe okulary, strasznie mi się wzrok wyostrzył...
        doceń 4
        0
      • pixpixble
        09.02.2017 21:56
        Wyostrzył na co?? Dziwię się marudzeniu że GN nie prezentuje "jedynie słusznego" poglądu na jakąś sprawę. Czyżby coś normalnego stawało się nienormalne?
        doceń 1
        0
    • Gość
      09.02.2017 18:17
      a czy w dziennikarstwie (zwłaszcza publicystycznym) nie chodzi właśnie o to aby się spierać i zderzać różne poglądy?
      doceń 11
  • Ola
    09.02.2017 14:35
    A ja w tych dwóch artykułach nie widzę żadnych rozbieżności. Moze po prostu Pan autor nie do końca zrozumiał intencje swojej redakcyjnej koleżanki. Przeciez w byciu Księżniczka, Córką Boga, chodzi o to żeby nie zadowalac się "plebsem", ale za męża wziąć sobie Bożego Syna. Tzn osobnika nie idealnego, ale uznajacego swoje Boże synostwo, szanujacego przykazania, szanujacego tą kobietę, szanujacego jej ciało i gotowego na stawanie sie prawdziwym mężczyzną. O to tu chodzi. A nie o to ze skarpetek nie wklada do kosza na brudy.
    • sp
      09.02.2017 15:27
      Zgadzam się w zupełności. Pani Ludwika, jak stwierdza Pan Wojciech, napisała bajkę, a bajki posiadają morał. Do morału trzeba się więc odnosić - tego najgłębszego.
      doceń 2
  • Gość
    09.02.2017 17:05
    Ja słyszałem że dobry mąż kocha bardziej Boga niż swoją żonę (tak, żona jest na drugim miejscu) co nie znaczy wcale że nie kocha żony - bo niektórzy mogliby to zrozumieć na opak. Współmałżonek prędzej czy później rozczarowuje, okazuje się że nie jest taki idealny. Na początku się stara, a potem to różnie bywa. Jeśli w takim związku nie ma Boga (na pierwszym miejscu) to małżeństwo się sypie.
    doceń 9
  • Gość
    10.02.2017 08:50
    Bardzo mądry artykuł. Dziękuję
    doceń 3
  • elle
    10.02.2017 14:15
    Filozofowanie. Czlowieka wychowują rodzice. Po takim wychowaniu nadaje sie do malzenstwa , albo nie. Trzeba rozpoznac, kto sie nadaje a kto nie, modlic sie o wlasciwego kandydata. Pan Bog dobiera skladniki, podsypuje proszek do pieczenia , my potem mamy sodlidnie ugniatac (glównie siebie, a nie tego drugiego) z Boza pomoca oczywiscie.
    doceń 0
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Wojciech Teister

Redaktor serwisu internetowego gosc.pl

Dziennikarz, teolog. Uwielbia góry w każdej postaci, szczególnie zaś Tatry w zimowej szacie. Interesuje się historią, teologią, literaturą fantastyczną i średniowieczną oraz muzyką filmową. W wolnych chwilach tropi ślady Bilba Bagginsa w Beskidach i Tatrach. Jego obszar specjalizacji to teologia, historia, tematyka górska.

Kontakt:
wojciech.teister@gosc.pl
Więcej artykułów Wojciecha Teistera

Zobacz także