Nowy numer 13/2024 Archiwum
  • sc
    15.02.2016 13:05
    pytanie do tych którzy od razu zabiorą się za krytykowanie: czy świadectwo mówiące np. o wyrównaniu krótszej nogi może być autentyczne autentyczne? tzn. czy nogi rzeczywiście fizycznie się wyrównały? a jeżeli taki to czy zadział tu Duch Św. czy może jakiś innych duch"?
    doceń 0
  • tak
    15.02.2016 13:13
    Jestem chory i wierzący. Czy ja mógłbym skorzystać z uzdrowienia? Jak to zrobić? Nie znam
    wspólnoty o której mowa w artykule, nic nie słyszałem o wspomnianych konferencjach, modłach.
    • zw
      15.02.2016 14:39
      Bóg mieszka w Twoim sercu - nie szukaj Go "daleko". Zamknij oczy i poproś z całego serca, szczerze... jak dziecko (wyobraź to sobie, jesteś dzieckiem - bezbronnym i słabym). Postaraj się usłyszeć głos, który mówi: "Dziecko moje...".

      Jeżeli chcesz skorzystać z modlitwy wstawienniczej, poszukaj wspólnoty, która posługuje w pobliżu miejsca twego zamieszkania (np. Mamre).
      doceń 3
  • zwolniona
    15.02.2016 13:22
    Panie Marcinie, bardzo mądry tekst. Potrzebujemy takich więcej!!! Dlaczego? Bo przez lata wywindowaliśmy Boga wysoko w niebo, a na ludzi nałożyliśmy ciężary, których unieść nie mogą. Musimy uświadomić sobie, co to znaczy, że Bóg jest żywy i mieszka pośród nas.
    Opowiem krótko o sobie. Jako matka trójki dzieci (1, 3 i 4 lata) przestałam odmawiać modlitwę poranną (dzieci z płaczem budziły się o różnych "wczesnych" porach), a z wieczorną było różnie; często padałam ze zmęczenia i zasypiałam nawet w ubraniu. I co? No grzech! Więc jak iść do komunii? Lepiej nie iść, bo grzech jeszcze większy. I tak zaczęłam przyjmować komunię coraz rzadziej... Aż przeczytałam mądre słowa s. B. Młynarz o ofiarowaniu każdej swojej czynności w domu Bogu. I co teraz? Teraz Bóg jest we wszystkim, co robię, a modlitwa - chociaż nie na kolanach, ale w sercu - wybrzmiewa przez cały dzień. Oczywiście, ta na kolanach i w samotności ma ogromną wartość, ale kiedy po prostu się nie da, nie wolno się poddawać pokusie, że jestem do niczego, bo się nie modlę na kolanach.
    Podobnie jest z proszeniem. Tak nas nauczono. Ta sfera wymaga ogromnej pracy. Dlaczego boimy się oddać Bogu? Bo boimy się, że nas będzie doświadczał i to w najgorszym tego słowa znaczeniu: bieda, choroby, pokusy i cierpienia. Kto poszedłby za takim Bogiem? Szaleńcy. Więc pchamy to swoje życie z mozołem, a Bóg idzie obok... i cierpliwie czeka, aż ktoś otworzy nam oczy. On działa przez ludzi i wydarzenia i jest NAJLEPSZYM Ojcem. NAJLEPSZYM!!! Wyobraźmy sobie, co robi nasz ziemski ojciec, który stara się być dobry... a ON jest NAJLEPSZY. Pozdrawiam
    doceń 17
  • gut
    15.02.2016 16:17

    Moja refleksja jest taka, że >masz wszystko< - Św. Bernard z Clairvaux: >>> Jesteśmy żebrakami żyjącymi na koszt Boga. <<< Simone Weil: >>>... jeżeli idzie się na śmierć tylko przez posłuszeństwo Bogu, widzi się ją nagą. Posłuszeństwo niczego nie przysłania. Jest doskonale przezroczyste. Dlatego też Chrystusa bał się śmierci bardziej niż inni ludzie. <<< Dlatego uważam, że Jezus był Osobą najbardziej zalęknioną na ziemi, ten lęk podzielił najbardziej Św. Piotr z wiadomych względów, włoski film Św. Piotr  1 i 2 część wyemitowany w TVP1 genialnie tę sprawę ilustruję, Najbardziej widać to jak otwierane są bramy Rzymu i pełen lęki i zagubienia Kefas wchodząc do tej metropoli, patrzy na te imponujące budynki starożytnego Rzymu, i sobie myśli - Jezuuu, o co Ci chodzi, gdzie tym mnie prowadzisz, co to masz wszystko znaczyć??! >Lęk< Piotra Apostoła, Jezus upewniał >brakiem lęku,< a brak lęku umacniany był przez Jezusa u Św. Piotra - lękiem. Niemożliwe? Simone Weil: >>> Niemożliwość jest bramą do nadprzyrodzonego. Można w nią pukać. Otwiera ją ktoś inny. <<<

    • zw
      15.02.2016 18:51
      Jak dla mnie zbyt filozoficznie. Gdyby Pan Jezus mówił w taki sposób, nie trafiłby do prostych ludzi. Może to dlatego, że koncentrujemy się na wielkich, zagubiliśmy maluczkich... Oni dziś nie są biedni... Są za to bardzo poranieni i zostawieni sami sobie. To jest nasze zadanie - pokazywać im Boga, który jest w nas i jest miłością. Nie zaufają nam ludzie, jeżeli będziemy im mówić o posłuszeństwie, śmierci, lęku. (To zostawmy sobie na potem - jak już "dorosną"). Teraz ludziom trzeba czystej miłości, nawet takiej, która jeszcze nie wymaga, ale tylko przytula i daje ukojenie. Ostatnio na kazaniu usłyszałam zachętę: "Czytajcie codziennie Pismo Święte". Przyznam, że sama próbowałam i było bardzo trudno. Szczerze - nie dałam rady...
      Ilu skorzysta z tej rady-prośby? Śmiem twierdzić, że nikt. Zero skuteczności. "Tak" wyżej pisze o tym, że jest wierzący i chory. Z obawą zastanawia się, czy może skorzystać z łaski... TAK! Obyśmy nie byli jak przyjaciele Hioba. Mamy wszystko... bierzmy więc i nie pytajmy, czy nam wolno. TAK!
      • gut
        15.02.2016 20:25

        zw :) Mam tego świadomość, że to jest zbyt filozoficzne ale trzeba zobaczyć na to inaczej, przecież filozofia to teologia naturalna, czyli to co komunikował Jezus do swoich Słuchaczy to właśnie teologia naturalna, dlatego był taki skuteczny w mowie i ludzie chcieli Go słuchać. Ba - nawet zachwycali się Jego mową! Dlatego, że Jezus był Nazarejczykiem a w przypadku Jezusa określenie >Nazarejczyk< nie oznacza Jego obywatelskości, że pochodzi z tej czy innej miejscowości w której żył. >Nazarejczyk< w przypadku Jezusa oznacza funkcję, którą On pełnił, czyli słowo >nazarejczyk< oznacza, orator, mówca, ćwierkać - ćwierkający czyli twitter, Jezus był Pierwszy, który >stworzył coś takiego jak twitter!!!< Szok?? Co??!! ;) Oczywiście, że dziś ludzie potrzebują pomocy, ona ma różne wymiary, kiedyś był taki program na Polsacie -> Ręce, które leczą<, ale w przypadku Jezusa to >Słowa, które leczą< - w Jego przypadku - nic-  nie musiał robić aby uzdrowić, wystarczyło Jego Słowo - a powiedz tylko Słowo a będzie uzdrowiona dusza moja... dziś na nowo trzeba uwierzyć w moc słowa. A jeśli chodzi o mnie, jak tak piszę bo inaczej nie umiem ;))) a czego tak piszę? Zastanawiałem się - Jezus - dlaczego ja tak myślę, mówię i piszę? Nie mogę jakoś prościej? I nagle natknąłem się słowa Św. Faustyny, która napisała, > że w wierze są etapy, stopnie, poznawania Boga i najwyższym stopniem poznania Boga jest poznanie intelektualne i w tym sensie najlepsze, że na tym polu, szatan nie jest w stanie uczynić człowiekowi żadnej szkody.< Są ludzie, którym tylko takie podejście pomaga, dla nich takie podejście jakie Ty przedstawiasz jest niewystarczający, zbyt ogólnikowe. Cóż każdy ma to co ma - od Boga i już. ;-) Ja mam tak. ;->

        doceń 1
        0
      • JAWA25
        02.04.2016 16:00
        ">Nazarejczyk< w przypadku Jezusa oznacza funkcję, którą On pełnił, czyli słowo >nazarejczyk< oznacza, orator, mówca, ćwierkać - ćwierkający czyli twitter, Jezus był Pierwszy, który >stworzył coś takiego jak twitter!!!<"
        w jakim języku?
        zwykle wywodzone jest od hebr. nazir "poświęcony" bądź "książę", od neser "odrośl", nesurim "reszta" czy "ocalony"
        doceń 1
        0
  • mmm
    15.02.2016 18:47
    http://www.piotrskarga.pl/upadnij-na-kolana---,3642,4752,p.html
    • zw
      15.02.2016 19:11
      I znowu cierpienie... Mamy je na co dzień! Popatrzmy, że przed nami stoi KOCHAJĄCY Jezus - wyciąga ramiona i mówi: "Chodź do mnie...". Klęczący powstańcie i podnieście głowy! Upokorzeni i poddani nie jesteście zdolni do działania... Jesteśmy dziećmi Boga, powtarzam: dziećmi Boga! Któryż to ojciec chciałby, żeby jego dziecko ciągle przed nim klęczało? Ojciec z przypowieści o dwóch synach czy nasz Bóg, który Syna swego dał, abyśmy nie zginęli?!
      • mmm
        15.02.2016 19:31
        Mam Słowo dla Pana redaktora i podobnych mu piewców podporządkowywania Woli Bożej do swojej własnej - jak nazywają to "ogłaszanie".


        Dopełniam niedostatki udręk Chrystusa w moim ciele dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół (Kol. 1,24).


        doceń 2
        0
      • magnolia92
        26.02.2016 14:08
        magnolia92
        Zw- pamiętasz taką piękną katolicką pieśń? " W krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie,
        W krzyżu miłości nauka(...)". No właśnie. Czy my gdzieś tego krzyża nie chcemy odłożyć? Czy chcemy się odciąć od krzyża i tylko radować? Ilu świętych Bożych cierpiało? Wielu. Oni to rozumieli. Kto przede wszystkim cierpiał rany za nas? Jezus Chrystus właśnie!
        Tak dodam jeszcze, co do klękania. Klękanie w naszej kulturze oznacza szacunek wobec osób wyższych nam "rangą". A teraz jak to się ma do Pana Boga? Otóż bardzo prosto. Bóg jest GODNY WSZELKIEJ CHWAŁY. Uklęknąć przed Bogiem to nasz obowiązek, to się rozumie samo przez się. Przecież w momencie gdy nie uklękniemy (mam tu na myśli choćby Komunię Świętą) to sprowadzamy Boga do poziomu "kumpla". To się nie godzi. Bóg nas kocha i należy mu się nasz szacunek. Zacytuję tutaj kolejną piękną starą pieśń " Uklęknij na kolana, O duszo Bogu wierna, Bo się tobie pokazuje, Miłość niezmierna".
        doceń 1
        0
    • Lukanus
      16.02.2016 11:10
      a co z ostatnim nakazem Pana Jezusa i Jego słowami tuż przed wniebowstąpieniem: Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie» Mk 16,17-18

      Widzę, że w Kościele jest tak, (przepraszam za kolokwialne określenia) że jedni ci bardziej "tradycyjni i kościółkowi"piszą tylko o cierpieniu i wszystko co trudne traktują jako konieczność dźwigania krzyża, a inni ci bardziej "odnowowi czy z wpływem protestanckim" akcentują ostatni nakaz Pana Jezusa z Ewangelii wg św. Marka - Bóg chce uzdrawiać, leczyć, uwalniać, dawać obfitość.

      W świetle Ewangelii wydaje się, że dźwiganie krzyża związane jest w głównej mierze z prześladowaniem za wiarę, chorzy byli raczej uzdrawiani przez Jezusa, i są nakazy by kłaść na nich ręce i uzdrawiać, namaszczać olejem i modlić się gorliwie o uzdrowienie. Tylko właśnie trzeba mieć żywą, charyzmatyczną wiarę, by wierzyć, że Jezus jest w stanie to uleczyć. Bo chyba łatwiej jest iść do lekarza niż na modlitwę, choć jak wiemy przez lekarza Pan też leczy, ale ile ludzi choruje przeciągle lub umiera bo lekarz nie jest stanie pomóc, albo wyleczyć...

      I wydaje mi się, że jest ogromny niewidzialny podział czy przepaść wewnątrz samego Kościoła katolickiego. Część wiernych żyje wg jednej opcji wiary, a część wg drugiej i wzajemnie się albo zwalczają, albo może nie rozumieją i oddalają się od siebie i stają się sobie dziwni. Dla niektórych ratunek w Kościele jest tylko przez Mszę św. trydencką i Komunię św. na kolanach, dla innych przez Matkę Bożą i objawienia, dla innych przez neokatechumentat, bo najdojrzalsza droga formacji, dla innych przez cierpienie i ofiarę, dla innych przez odnowę i charyzmaty i jedni drugich wykluczają, albo wpadają w wyższość, a powinno to być wszystko połączone i zharmonizowane i każda parafia powinna tak funkjonować.

      A tak na marginesie, to jakoś nie widziałem jeszcze księży biskupów, którzy by modlili się o uzdrowienie i by przez ich ręce działy się cuda, a te słowa Pana Jezusa z Ewangelii św. Marka były skierowane do pierwszych biskupów - apostołów.

      • zw
        16.02.2016 11:52
        Poszukaj na internecie nagrań ks. bpa. Grzegorza Rysia. I szukaj...
        doceń 0
        0
      • man
        18.02.2016 13:00
        Problem polega w sposobie postrzegania cierpienia i uzdrawiania. Wielu katolików, których określiłeś "tradycyjnych, kościółkowych" doświadczając cierpienia, uprawia cierpiętnictwo. Cierpienie, które daje Bóg nie jest celem samym w sobie, ale środkiem. Przecież złoto w ogniu się próbuje. Z drugiej strony Bóg nie jest automatem do uzdrawiania. Jeżeli dopuszcza cierpienie, to zabierze je wtedy, gdy spełni ono swoje zadanie. Mój tata 3 lata chorował na raka, by ostatniego dnia życia na ziemi, pogodzić się ze swoim odejściem. I nie zgodzę się, że jest to podział w samym Kościele. Jeżeli choroba zbliża cię do Boga, a uzdrowienie oddaliłoby cię od Niego, to co wybrać, w świetle wiary w to, że ziemskie życie jest tylko drogą do Boga? Sam Jezus wzywa do wyłupania oczu i odcięcia ręki, które prowadzą do grzechu. Niech każdy chwali Boga tak jak potrafi najlepiej, jedni przez cierpienie, posty umartwianie, drudzy przez uzdrawianie, radość i śpiew. Kto jest sędzią, aby powiedzieć, że mój sposób jest najlepszy.
        doceń 0
        0
  • Asdfgh
    25.02.2016 07:46
    Czy któs sie wreszcie zajmie propagowaniem tych protestanckich głupot przez największy tygodnik katolicki w kraju?

    Czy dosc rozsądny ksiądz Garncarczyk nie widzi ze to jest charyzmatyczne szalenstwo juz zupełnie poza kontrolą?

    Czy ksiądz Garncarczyk nie widzi ze takie teksty przeczą w 100%, w każdym zdaniu katolickiej i prawdziwie chrzescijanskiej duchowosci?

    doceń 3
  • ramona
    25.02.2016 13:38
    ten człowiek cały czas nadaje na jedną płytę, nudy, dajcie jakieś teksty wielkich katolickich świętych: Liguori, De Montfort, katarzyna ze sieny, Igancy z loyoli, juz dosyć teych luterańskich elukubracji sprzedawanych pod płaszczykiem "prawdziwej ewangelii" pan charyzmatyk się zasadniczo myli, Panu Bogu zależy byśmy się starali i dla niego walczyli, bez uczynków nasza wiara jest martwa, ten pan propaguje śmierć wiary
    doceń 2
  • qwer
    28.02.2016 13:59
    Jako przeciwwage dla tych durnot proponuje piękny hymn z dzisiejszej jutrzni:

    Padnijmy twarzą na ziemię,
    Błagajmy Boga ze skruchą,
    Przed Sędzią łzy wylewajmy,
    By Jego gniew się uśmierzył.

    2 Tak często, Ojcze najlepszy,
    Grzechami Cię obrażamy,
    Lecz Ty się zmiłuj nad nami
    I ześlij swe przebaczenie.

    3 Bo chociaż bardzo niegodni,
    Jesteśmy Twoim stworzeniem,
    Więc wspomnij na to i pomóż
    Wysławiać życiem Twe imię.

    4 Od zła nas wyzwól dawnego,
    A dobro pomnóż swą łaską,
    I uczyń Tobie miłymi
    Już dziś i w całej wieczności.

    5 Niech Tobie, w Trójcy Jedyny,
    Majestat będzie i chwała,
    A Ty nam udziel owoców
    Zbawczego czasu pokuty. Amen.

    Jak maja sie te teksty Pana Jakimowicza do prawdziwej chrzescjanskiej duchowosci?
    doceń 1
  • Lukanus
    01.03.2016 16:42
    https://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/2016/02/24/ks-dominik-chmielewski-rekolekcje-dla-tych-ktorzy-juz-zwatpili-o-mocy-boga-w-swoim-zyciu/
    polecam wszystkie 3 części - odpowiedz na wszystkie dylematy w dyskusji
    doceń 0
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Marcin Jakimowicz

Dziennikarz działu „Kościół”

Absolwent wydziału prawa na Uniwersytecie Śląskim. Po studiach pracował jako korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej i redaktor Wydawnictwa Księgarnia św. Jacka. Od roku 2004 dziennikarz działu „Kościół” w tygodniku „Gość Niedzielny”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem. Wywiady z tymi znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznają się do wiary katolickiej, stały się rychło bestsellerem. Wydał też m.in.: „Dziennik pisany mocą”, „Pełne zanurzenie”, „Antywirus”, „Wyjście awaryjne”, „Pan Bóg? Uwielbiam!”, „Jak poruszyć niebo? 44 konkretne wskazówki”. Jego obszar specjalizacji to religia oraz muzyka. Jest ekspertem w dziedzinie muzycznej sceny chrześcijan.

Czytaj artykuły Marcina Jakimowicza


Zobacz także