Nowy numer 13/2024 Archiwum
  • dorota
    01.09.2014 13:41
    Podobnie jak Pani, mam 12-letnie dziecko. Kiedy Igor - jako 7-latek szedł do szkoły, w jego klasie znalazła się piątka 6-latków. Bardziej jako rodzic bałam się, że między dziećmi wywiąże się jakiś podział na starsze i młodsze. NIc takiego się nie stało. Młodsze dzieci bardzo szybko zintegrowały się ze starszymi, nie było widać żadnych różnic ani intelektualnych ani emocjonalnych. W mojej najbliższej rodzinie 2 dzieci też poszła do szkoły, jako 6 latki. Oboje radzą sobie świetnie, a Ada jest najlepszą uczennicą w klasie (mimo, że też dzieliła klasę z 7- latkami). Dzieciom, które zaczynają 1 klasę w gronie rówieśników na pewno jest łatwiej, niż tym 6-latkom, którzy zaczynali szkołę 4-5 lat temu. Nie oszukujmy się, 1 klasa wygląda tak samo jak "zerówka", bez podziałów na lekcje i przerwy, a w szkole mojego syna nawet z możliwością śniadania i leżakowania dla klas pierwszych. Przy okazji gratuluje, że pani córka taka zdolna...
    doceń 6
  • kim
    01.09.2014 13:46

    "Dojrzałości emocjonalnej nikt w polskiej szkole już nie mierzy." (podkreślenie moje)

    Mierzy, mierzy. Dlaczego Szan. Autorka pisze nieprawdę? Poradnie Psychologiczno-Pedagogiczne nie nadążają z badaniami - zawalone są wnioskami. Jedne dzieci sześcioletnie tę dojrzałość osiągnęły, inne nie. Wszelkie uogólnianie tutaj jest szkodliwe.

    Jako onegdajszy sześciolatek posłany do szkoły i dziś jako tako wykształcony, a także jako ojciec córki też w wieku 6 lat posłanej do szkoły (a w 27 roku życia osiągającej stopień doktora na uniwersytecie) protestuję przeciw takiemu uogólnianiu, że to z zasady jest pomysł zły.

    Przyjmuje do wiadomości potrzebę dołożenia nielubianemu rządowi - ale nie na oślep, nie na oślep!

    • Czyt
      01.09.2014 17:19
      Nie chcę robić wycieczek pod adresem wczesnego rozpoczęcia szkoły, choć tak bardzo Pan to podkreśla. Chyba jednak nie przeczytał Pan artykułu z wystarczającą uwagą. W nim nie chodzi o krytykę możliwości posłania dziecka w wieku 6. lat do szkoły, ani bynajmniej o krytykowanie poradnictwa w aspekcie dojrzałości emocjonalnej. Kiedyś obie opcje były, ale je "ten rząd", dokładniej układ polityczny zniósł. I tu jest problem.
      doceń 4
    • jolkur
      02.09.2014 08:50
      Przypominam, ze w czasach gdy 7 latki standardowo szły do pierwszej klasy. Zdarzały się 6 latki... tak, ale były one wcześniej przebadane przez poradnie psych. - pedag. czy się nadają emocjonalnie. Były to tez zdolniejsze dzieci i dlatego nie odbiegały od 7 latków.
      doceń 2
    • Bronak Kamarołski
      02.09.2014 14:26
      Przyjmuję, podobnie jak @kim, do wiadomości potrzebę dołożenia nielubianej redaktorce - ale nie na oślep, nie na oślep.
      Bo @kim, sam przyznaje, że jest tylko jako tako wykształcony, co jednak nie jest dowodem, że byłby lepiej wykształcony, gdyby posłany został do szkoły w wieku lat 7-miu. Jego tekst natomiast jest sztandarowym dowodem, że @kim poniósł ogromne szkody emocjonalne, przez rozpoczęcie o jeden rok wcześniej edukacji.
      • adas
        05.09.2014 11:45
        @Bronak Kamarołski
        Kosztowałoby to wiele wysiłku, gdybyś czasem, powiedzmy raz na miesiąc, napisał na tym forum coś z sensem?
        doceń 0
        0
  • 777
    01.09.2014 13:58
    Moim zdaniem powodzenie akcji "Rodzice chcą mieć wybór" w dużej mierze zależy od samych rodziców i dziadków. Gdyby się udało zebrać tym razem np. 2 mln podpisów, taki głos byłby słyszalny. Sam zebrałem 90 podpisów jak do tej pory i zamierzam uzbierać co najmniej drugie tyle. Jeśli z góry powiemy, że i tak akcja się nie powiedzie, to sami jesteśmy sobie winni jeśli nic się nie zmieni. Myślę, że ważny jest również wymiar edukacyjno-informacyjny dla osób, które podpiszą a nawet nie podpiszą a usłyszą o akcji.
    doceń 11
  • west
    01.09.2014 14:18
    Niegdyś pewna Pani Nauczycielka opowiadał o pewnym spotkaniu, szkoleniu. Prowadził je człowiek mocno osadzony w oświacie, co z niejednego pieca oświatowego chleb jadał.
    W trakcie jednej z mniej oficjalnych wymian zdań opowiedział ile w oświacie ( MEN, kuratoria i dyrekcje szkół) dostają za wdrażanie owych bardziej i mniej rewolucyjnych projektów. Nie krył przy tym ów człowiek jasnej opinii na temat po co są rozmaite programy czy rewolucje wymyślane. Podał konkretne przykłady. Nie wiecie Państwo?
    - Oczywiście, że dla kasy :)
    Może się mylę?
    Oceńmy zatem na trzeźwo efekty zmian w oświacie na przestrzeni ostatnich kilku lat.
    I co, poprawiło się ?
    Skoro tak, nie mam racji.
    Jeżeli nie, o co tu chodzi... ?
    doceń 8
  • milky
    01.09.2014 15:00
    "Wśród nich jest moja sześcioipółlatka. Czyta, pisze, gra na pianinie, konno jeździ i na nartach. I wyszczekana jest, że hoho."

    Cieszę się, że się Pani przyznała. Najgłośniej o "odbieraniu dzieciństwa" krzyczą bowiem rodzice, którzy posyłają swoje pociechy na lekcje fortepianu, jazdę konną, obozy sportowe i angielski jak tylko maluch jest w stanie samemu wyjść z łóżeczka. Słowem wielkomiejska klasa średnia, którą stać na danie swoim dzieciom lepszy start w przyszłość. Takim ludziom katowanie swoich dzieci dodatkowymi zajęciami nie wydaje się niczym zdrożnym, ale wysłanie ich do szkoły, żeby uczyły się tego, co już dzięki tym dodatkowym zajęciom potrafią, to nieomal holokaust.

    Niestety, nie wszystkie maluchy mają szczęście mieć zamożnych rodziców. To właśnie dla takich dzieci - a konkretnie dla wyrównania ich szans - wysyłamy teraz sześciolatki do klasy pierwszej.
    • adas
      01.09.2014 21:11
      @milky
      Dzięki za przytomnośc umysłu. Trafiony. Zatopiony.

      A ze w GN trzeba na rząd popsioczyć - czy jest powód czy nie - to się Pani Redaktorka, Mama wcześnie tresowanego maluszka, wypisała o cierpieniach pociech zbyt szybko poddanych uczeniu szkolnemu (bo jak pozaszkolne piłowanie gam na klawiaturze np. - to jest właściwa troska, a jak szkolna nauka - to tyrania i niewolnicze skracanie dzieciństwa!)
      doceń 4
  • Przemysław
    01.09.2014 20:39
    No tak - dziś pierwszy września - czas na bełkot na temat sześciolatków. Daj Pani już spokój...
    doceń 0
  • eeee
    01.09.2014 22:25
    Czytając Pani teksty czasem zastanawiam się, czy aby na pewno Pani osiągnęła dojrzałość do bycia rodzicem. Bo odnoszę wrażenie, że jest Pani jedną z tych matek, dla których każda łezka dziecka oznacza, że zostało skrzywdzone i będzie mieć traumę do końca życia. Na całym świecie 6-latki chodzą do szkoły i nikomu jeszcze nie stała się krzywda. Dla dzieci, na których rodzice nie wywierają presji, nauka jest zabawą, a one same szybko dostosowują się do nowej sytuacji. Jeśli chodzi o późniejsze lata to przecież dojrzałość dziecka zależy głównie od jego doświadczenia, nie wieku biologicznego.
    • aaa
      02.09.2014 13:32
      Kontynuując twoje dywagacje najlepiej od razu posłać dzieci siedmioletnie do szkół z internatem niech się życia uczą, się lepiej zahartują do walki o byt.

      Wcześniejsze posyłanie dzieci do klas nieprzystosowanych do wieku a do tego nadliczbowo stłoczonych, likwidacja małych szkół, to wszystko będzie miało podobny skutek jak dziczenie psów w przeładowanych schroniskach dla zwierząt.
      Z miłego psiaka robi się zdziczały lub mocno znerwicowany pies. Potem ciężko go "przywrócić" do więzi z nowym panem i ogólnie z?socjalizować.

      Nie od dzisiaj wiadomo, że w szkołach mamy wzrost agresji, promocje demoralizacji, wystarczy jeden czy dwóch zdemoralizowanych uczniów na całą klasę.
      Im dzieciak młodszy i wcześniej oderwany od (zakładając) korzystnego wpływu rodziny tym mniej odporny na zły wpływ.

      Wcześniejsze posyłanie raczej mniej jest ukierunkowane na wcześniejsze karmienie ZUS absolwentami, o to raczej obecna władza mało się troszczy.
      Chodzi o wcześniejsze eksponowanie na stresy, demoralizacje.

      To jest działanie z tej samej bajki co promocja agresywnych bajek, gier komputerowych, gdzie się mordują co 2 sekundy, muzyki metalowej z apokaliptycznymi rykami i trzema szóstkami, promocja młodocianych lolitek tudzież wampirycznych zabaweczek i ciuszków etc.
      doceń 0
  • Nicmaria
    02.09.2014 09:36
    do eeee:
    Tak, chodzą sześciolatki do szkół w innych krajach. Tylko, że te kraje mają z dawien dawna program szkolny odpowiedni dla takich sześciolatków. A my próbujemy na siłę dopasować program, czyt. dostosować sześciolatki do programu, który był układany pod dzieci rok starsze. W tym wieku to naprawdę spora różnica.
    • aga
      03.09.2014 08:35
      Akurat jest odwrotnie. Program jest już dostosowany do 6-latków i 7-latki się w większości nudzą.
      • aaa
        04.09.2014 15:45
        Nie zbyt dostosowany. 6-latki powinny jeszcze mieć zajęcia ruchowe, rytmikę, rozwijać muzykalność, motorykę, zabawy w plenerze, prace plastyczne itp.

        Dla nich za wcześnie na przesiedzenie dnia w ławkach. Spędzanie czasu w szkole a potem w domu nad kajetem, wychodzenie z domu zbyt wcześnie albo kończenie zajęć po południu bardziej te dzieci stłamsi niż rozwija.

        doceń 0
        0
  • jolkur
    02.09.2014 09:38
    Jestem nauczycielką. Uczę w klasach 0 – 6. Z doświadczenia: dużo 6 latków naprawdę się nie nadaje do szkoły. Rodzice zapisujcie się już do poradni psychologiczno pedagogicznych, żeby w drugim semestrze przebadano Państwa dzieci. Nie ma się co wstydzić. To badanie nie jest po to by orzec, że Wasze dziecko jest głupie i nie nadaje się do szkoły. Co z tego, że pójdzie razem z innymi i od razu na starcie będzie miało sygnał, dzień po dniu… jestem słabe. Wiecie jak to wpływa na psychikę takiego małego dziecka? Nawet jeśli będziecie w domu pracować z dzieckiem to dla niego będzie jednoznaczny sygnał. Koleżance mama nie musi pomagać a ja ciągle z mamą odrabiam lekcje. Po przyjściu ze szkoły ile Wasze dziecko będzie miało wolnego czasu? Hipotetyczna sytuacja: wraca o 17 (bo praca rodziców, bo świetlica) o 21 idzie spać. To są tylko 4 godziny. W Warszawie ciężko znaleźć przedszkole z zerówką… szkoły rezygnują z oddziałów zerowych. Mój synek jest z końca grudnia. Czy on też jako (de facto) 5 latek za 3 lata musi iść do szkoły? Na pewno zostanie przebadany przez poradnię czy emocjonalnie podoła. Czy wysiedzi w ławce. Nasza pierwsza klasa dla 6 latków i pierwsza klasa za granicą bardzo się różnią. Tam jest tak jak u nas w zerówce w przedszkolu. Duża sala, dużo miejsca do zabawy, kąciki tematyczne. A u nas w Polsce? Tak jest dywan w klasie gdzie dzieci mogą usiąść, (tylko nie wszystkie się na nim mieszczą… to jak tu zrobić zabawę ruchową? Wyjść na korytarz i przeszkadzać innym?)
    Pozdrawiam
    doceń 7
  • Anonim (konto usunięte)
    02.09.2014 10:56
    Dawno, dawno temu poszlam do szkoly jako szesciolatek, krotko po moich szostych urodzinach. Raczej mi to w zadny sposb nie zaszkodzilo.

    Moje dzieci w niemczech ida standartowo w wieku szesciu lat i tez sobie dobrze radza w szkole, a jezeli cos kuleje, to raczej z ich winy, a nie z powodu wieku itp. Kazde dziecko w Niemczech jest przed pojsciem do szkoly badane przez lekarzy i to oni moga powiedziec, ze ten akurat szesciolatek powinien zostac jeszcze rok w przedszkolu.

    Polskim problemem nie jest posylanie dzieci do szkol w wieku szesciu lat. Polskim problemem ogolnie sa przedziwne eksperymenty w kazdej dziedzinie. I nie ma co wyrzekac tylko na oswiate, jezeli kazdy, ale to kazdy pracujacy w Polsce w jakiejkolwiek instytucji musi byc "innowatywny" i wymyslec cos "innego".
    Normalne kraje buduja na normalnosci i sprawdzonych rozwiazaniach. Moje wrazenie z pobytow w Polsce poglebia sie za kazdym razem: my mamy szlacehcka swawole we krwi i nikt nam nie bedzie mowil, co jest dobre.

    Polska szkola "socjalistyczna" byla jedna z najlepszych na swiecie. Osmioletnia podstawowka, kiedy pietnastolatki byly najstarsze i w jakis sposob obligowane do dobrego przykladu dla maluchow a potem szkoly zawodowe, badz licea / technika wchlanialy ich jako najmlodszych i musieli sie pilnowac, bo najstarsi byli juz dorosli i poza glupim wiekiem byla pod wzgledem psychologicznym optymalna. Do tego dochodzil genialny program szkolny, kiedy to w szkole podstawowej byly naprawde podstawy calej wiedzy lacznie z calym programem literatury i historii, a potem liceum te wiedze poglebialo i rozszerzalo.

    Jakis "geniusz" postanowil to rozwalic i mamy taraz to co mamy. Dno pod kazdym wzgledem: prowizorke, po lebkach i chaos.

    To trzeba by zreformowac, a nie wylewac krokodyle lzy nad biednymi dziecmi, ktore jeszcze sie bawia klockami, choc MUSZA isc do szkoly. Normalne dzieci bawia sie klockami takze bedac w szkole i nie tylko w pierwszej klasie. Szkola nie zabija zmyslu zabawy u dzieci.
    Moga to zrobic rodzice, wlasnie posylajac juz przedszkolaki na nauke gry na pianinie, jezyki, konie, sport wyczynowy i obowiazkowy basen 3 razy w tygodniu.

    Dziecko jeszcze nie potrafi sie bronic ani wybierac. Dziecko w tym wieku wierzy mamusi, ze ta "wie lepiej". Jezeli rodzice uwazaja, ze jazda konna w wieku 6 lat to prawo dziecka, a szkola to ponury wymysl panstwa to moga miec pretensje, ale do siebie.
    • aaa
      02.09.2014 13:54
      Skoro mieszkasz w Niemczech i twoje dzieci też to dlaczego żywotnie interesujesz się polską edukacją na polskim forum, może pisz na jakimś niemieckim forum o działalności Jugendamt'ów.
      • Anonim (konto usunięte)
        02.09.2014 14:51
        Dlatego ze mam doswiadczenie polskiej szkoly i polskie obywatelstwo.
        Jest jakis zakaz pisania na polskich forach jezeli mieszka sie za granica?

        Prosciej zamknac oczy i uszy i dalej brnac w radosne eksperymenty a potem plakac, jak to INNI zle rzadza. Ale uczyc sie na doswiadczeniach innych? To nie honor dla Polaka!

        A Jugendamty maja zla prase w Polsce, bo rodacy chca miec korzysci ale na wlasnych warunkach. Nikogo nie interesuja przepisy kraju, w ktorym osiada a potem placz. Nie tylko w Niemczech. W Anglii czy Norwegii jest znacznie gorzej.
        doceń 6
        0
      • aaa
        02.09.2014 15:31
        Dziwny z ciebie gastarbeiter siedzisz 24 h/ na dobę na polskim forum, klepiąc do niedawna komentarze żywcem przepisane od guru z GW.
        doceń 0
        0
      • Anonim (konto usunięte)
        02.09.2014 16:00
        Twoj problem?
        Moze jakis dowod na te teze? W przeciwienstwie do ciebie GW nie czytuje.
        doceń 4
        0
  • saherb
    02.09.2014 14:16
    Ja poszedłem do szkoły jako 7-latek, a i tak było to dla mnie za wcześnie. Dlatego uważam, ze posyłanie 6-latków do szkoły to głupota i krzywdzenie dzieci.
    Jeśli córka autorki jest taka uzdolniona, to później w szkole będzie mieć łatwiej w zdobywaniu wiedzy i umiejętności i będzie prymuską.
    doceń 0
  • aaa
    02.09.2014 15:33
    Wcześniejsze posyłanie dzieci do klas nieprzystosowanych do wieku a do tego nadliczbowo stłoczonych, likwidacja małych szkół, to wszystko będzie miało podobny skutek jak dziczenie psów w przeładowanych schroniskach dla zwierząt.
    Z miłego psiaka robi się zdziczały lub mocno znerwicowany pies. Potem ciężko go "przywrócić" do więzi z nowym panem i ogólnie z?socjalizować.

    Nie od dzisiaj wiadomo, że w szkołach mamy wzrost agresji, promocje demoralizacji, wystarczy jeden czy dwóch zdemoralizowanych uczniów na całą klasę.
    Im dzieciak młodszy i wcześniej oderwany od (zakładając) korzystnego wpływu rodziny tym mniej odporny na zły wpływ.

    Wcześniejsze posyłanie raczej mniej jest ukierunkowane na wcześniejsze karmienie ZUS absolwentami, o to raczej obecna władza mało się troszczy.
    Chodzi o wcześniejsze eksponowanie na stresy, demoralizacje.

    To jest działanie z tej samej bajki co promocja agresywnych bajek, gier komputerowych, gdzie się mordują co 2 sekundy, muzyki metalowej z apokaliptycznymi rykami i trzema szóstkami, promocja młodocianych lolitek tudzież wampirycznych zabaweczek i ciuszków etc.
    doceń 0
  • megan
    04.09.2014 08:45
    Wyjeła koniki i lalki, bo wiedziała, że nie idzie do szkoły, tylko dalej do przedszkola. BTW skoro córka Pani Agaty jest taka do przodu - to rozumiem, że Pani Agata załatwiła sobie odroczenie znajdując niejako na siłę powody??? Mój sześcioipółlatek 1 września był podjarany od wczesnego ranka, wystroił się i poszedł jak na skrzydłach na rozpoczęcie roku. Kwestia nastawienia. I dostosowania szkół - bo IMO w TYM jest problem, a nie w samym fakcie czy sześciolatki mają iść do szkoły czy nie. Niech idą, ale niech to będzie szkoła do nich dostosowana. Ja mam to szczęście, że u mojego syna jest. Pierwsze klasy mieszczą się w budynku przedszkola, syn jest w klasie samych sześciolatków, w sali jest dobrze wyposażony kącik zabaw, nie ma dzwonków, sztywnego podziału na lekcje i przerwy, ani dzieciaki nie muszą się pętać między starszymi dziećmi. Wiem, że nie wszędzie jest tak różowo, ale może bardziej należałoby położyć nacisk na dostosowanie polskich szkół, a nie na uporczywe chronienie dzieci przed chyba jednak wydumanym zagrożeniem. No i nie zapominajmy, że za chwile wszyscy rozpoczynający gimnazjum będą rok młodsi niż dawniej, więc siłą rzeczy jakoś się poziom tych dzieci wyrówna.
    • czy to dobrze?
      04.09.2014 11:20
      "No i nie zapominajmy, że za chwile wszyscy rozpoczynający gimnazjum będą rok młodsi niż dawniej, więc siłą rzeczy jakoś się poziom tych dzieci wyrówna".

      I obniży się też już i tak zbyt niski wiek inicjacji seksualnej, bo starsze roczniki dają zły przykład młodszym. Dzieci o rok wcześniej ulegną demoralizacji w wykonaniu niektórych.
      • megan
        04.09.2014 22:28
        Szczerze mówiąc nie widzę związku.... Przecież zawsze młodsi będą młodsi od starszych od siebie i potencjalnie podatny na zły wpływ, bez względu na to jak zwie się szkoła, do której chodzą. Nawet jakby do 30rż wszyscy do przedszkola z nazwy chodzili, to zły przykład może grozić młodszym od starszych....
        doceń 0
        0
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej

Zobacz także