Dziennikarz działu „Polska”
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.
Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej
"Dojrzałości emocjonalnej nikt w polskiej szkole już nie mierzy." (podkreślenie moje)
Mierzy, mierzy. Dlaczego Szan. Autorka pisze nieprawdę? Poradnie Psychologiczno-Pedagogiczne nie nadążają z badaniami - zawalone są wnioskami. Jedne dzieci sześcioletnie tę dojrzałość osiągnęły, inne nie. Wszelkie uogólnianie tutaj jest szkodliwe.
Jako onegdajszy sześciolatek posłany do szkoły i dziś jako tako wykształcony, a także jako ojciec córki też w wieku 6 lat posłanej do szkoły (a w 27 roku życia osiągającej stopień doktora na uniwersytecie) protestuję przeciw takiemu uogólnianiu, że to z zasady jest pomysł zły.
Przyjmuje do wiadomości potrzebę dołożenia nielubianemu rządowi - ale nie na oślep, nie na oślep!
Bo @kim, sam przyznaje, że jest tylko jako tako wykształcony, co jednak nie jest dowodem, że byłby lepiej wykształcony, gdyby posłany został do szkoły w wieku lat 7-miu. Jego tekst natomiast jest sztandarowym dowodem, że @kim poniósł ogromne szkody emocjonalne, przez rozpoczęcie o jeden rok wcześniej edukacji.
Kosztowałoby to wiele wysiłku, gdybyś czasem, powiedzmy raz na miesiąc, napisał na tym forum coś z sensem?
W trakcie jednej z mniej oficjalnych wymian zdań opowiedział ile w oświacie ( MEN, kuratoria i dyrekcje szkół) dostają za wdrażanie owych bardziej i mniej rewolucyjnych projektów. Nie krył przy tym ów człowiek jasnej opinii na temat po co są rozmaite programy czy rewolucje wymyślane. Podał konkretne przykłady. Nie wiecie Państwo?
- Oczywiście, że dla kasy :)
Może się mylę?
Oceńmy zatem na trzeźwo efekty zmian w oświacie na przestrzeni ostatnich kilku lat.
I co, poprawiło się ?
Skoro tak, nie mam racji.
Jeżeli nie, o co tu chodzi... ?
Cieszę się, że się Pani przyznała. Najgłośniej o "odbieraniu dzieciństwa" krzyczą bowiem rodzice, którzy posyłają swoje pociechy na lekcje fortepianu, jazdę konną, obozy sportowe i angielski jak tylko maluch jest w stanie samemu wyjść z łóżeczka. Słowem wielkomiejska klasa średnia, którą stać na danie swoim dzieciom lepszy start w przyszłość. Takim ludziom katowanie swoich dzieci dodatkowymi zajęciami nie wydaje się niczym zdrożnym, ale wysłanie ich do szkoły, żeby uczyły się tego, co już dzięki tym dodatkowym zajęciom potrafią, to nieomal holokaust.
Niestety, nie wszystkie maluchy mają szczęście mieć zamożnych rodziców. To właśnie dla takich dzieci - a konkretnie dla wyrównania ich szans - wysyłamy teraz sześciolatki do klasy pierwszej.
Dzięki za przytomnośc umysłu. Trafiony. Zatopiony.
A ze w GN trzeba na rząd popsioczyć - czy jest powód czy nie - to się Pani Redaktorka, Mama wcześnie tresowanego maluszka, wypisała o cierpieniach pociech zbyt szybko poddanych uczeniu szkolnemu (bo jak pozaszkolne piłowanie gam na klawiaturze np. - to jest właściwa troska, a jak szkolna nauka - to tyrania i niewolnicze skracanie dzieciństwa!)
Wcześniejsze posyłanie dzieci do klas nieprzystosowanych do wieku a do tego nadliczbowo stłoczonych, likwidacja małych szkół, to wszystko będzie miało podobny skutek jak dziczenie psów w przeładowanych schroniskach dla zwierząt.
Z miłego psiaka robi się zdziczały lub mocno znerwicowany pies. Potem ciężko go "przywrócić" do więzi z nowym panem i ogólnie z?socjalizować.
Nie od dzisiaj wiadomo, że w szkołach mamy wzrost agresji, promocje demoralizacji, wystarczy jeden czy dwóch zdemoralizowanych uczniów na całą klasę.
Im dzieciak młodszy i wcześniej oderwany od (zakładając) korzystnego wpływu rodziny tym mniej odporny na zły wpływ.
Wcześniejsze posyłanie raczej mniej jest ukierunkowane na wcześniejsze karmienie ZUS absolwentami, o to raczej obecna władza mało się troszczy.
Chodzi o wcześniejsze eksponowanie na stresy, demoralizacje.
To jest działanie z tej samej bajki co promocja agresywnych bajek, gier komputerowych, gdzie się mordują co 2 sekundy, muzyki metalowej z apokaliptycznymi rykami i trzema szóstkami, promocja młodocianych lolitek tudzież wampirycznych zabaweczek i ciuszków etc.
Tak, chodzą sześciolatki do szkół w innych krajach. Tylko, że te kraje mają z dawien dawna program szkolny odpowiedni dla takich sześciolatków. A my próbujemy na siłę dopasować program, czyt. dostosować sześciolatki do programu, który był układany pod dzieci rok starsze. W tym wieku to naprawdę spora różnica.
Dla nich za wcześnie na przesiedzenie dnia w ławkach. Spędzanie czasu w szkole a potem w domu nad kajetem, wychodzenie z domu zbyt wcześnie albo kończenie zajęć po południu bardziej te dzieci stłamsi niż rozwija.
Pozdrawiam
Moje dzieci w niemczech ida standartowo w wieku szesciu lat i tez sobie dobrze radza w szkole, a jezeli cos kuleje, to raczej z ich winy, a nie z powodu wieku itp. Kazde dziecko w Niemczech jest przed pojsciem do szkoly badane przez lekarzy i to oni moga powiedziec, ze ten akurat szesciolatek powinien zostac jeszcze rok w przedszkolu.
Polskim problemem nie jest posylanie dzieci do szkol w wieku szesciu lat. Polskim problemem ogolnie sa przedziwne eksperymenty w kazdej dziedzinie. I nie ma co wyrzekac tylko na oswiate, jezeli kazdy, ale to kazdy pracujacy w Polsce w jakiejkolwiek instytucji musi byc "innowatywny" i wymyslec cos "innego".
Normalne kraje buduja na normalnosci i sprawdzonych rozwiazaniach. Moje wrazenie z pobytow w Polsce poglebia sie za kazdym razem: my mamy szlacehcka swawole we krwi i nikt nam nie bedzie mowil, co jest dobre.
Polska szkola "socjalistyczna" byla jedna z najlepszych na swiecie. Osmioletnia podstawowka, kiedy pietnastolatki byly najstarsze i w jakis sposob obligowane do dobrego przykladu dla maluchow a potem szkoly zawodowe, badz licea / technika wchlanialy ich jako najmlodszych i musieli sie pilnowac, bo najstarsi byli juz dorosli i poza glupim wiekiem byla pod wzgledem psychologicznym optymalna. Do tego dochodzil genialny program szkolny, kiedy to w szkole podstawowej byly naprawde podstawy calej wiedzy lacznie z calym programem literatury i historii, a potem liceum te wiedze poglebialo i rozszerzalo.
Jakis "geniusz" postanowil to rozwalic i mamy taraz to co mamy. Dno pod kazdym wzgledem: prowizorke, po lebkach i chaos.
To trzeba by zreformowac, a nie wylewac krokodyle lzy nad biednymi dziecmi, ktore jeszcze sie bawia klockami, choc MUSZA isc do szkoly. Normalne dzieci bawia sie klockami takze bedac w szkole i nie tylko w pierwszej klasie. Szkola nie zabija zmyslu zabawy u dzieci.
Moga to zrobic rodzice, wlasnie posylajac juz przedszkolaki na nauke gry na pianinie, jezyki, konie, sport wyczynowy i obowiazkowy basen 3 razy w tygodniu.
Dziecko jeszcze nie potrafi sie bronic ani wybierac. Dziecko w tym wieku wierzy mamusi, ze ta "wie lepiej". Jezeli rodzice uwazaja, ze jazda konna w wieku 6 lat to prawo dziecka, a szkola to ponury wymysl panstwa to moga miec pretensje, ale do siebie.
Jest jakis zakaz pisania na polskich forach jezeli mieszka sie za granica?
Prosciej zamknac oczy i uszy i dalej brnac w radosne eksperymenty a potem plakac, jak to INNI zle rzadza. Ale uczyc sie na doswiadczeniach innych? To nie honor dla Polaka!
A Jugendamty maja zla prase w Polsce, bo rodacy chca miec korzysci ale na wlasnych warunkach. Nikogo nie interesuja przepisy kraju, w ktorym osiada a potem placz. Nie tylko w Niemczech. W Anglii czy Norwegii jest znacznie gorzej.
Moze jakis dowod na te teze? W przeciwienstwie do ciebie GW nie czytuje.
Jeśli córka autorki jest taka uzdolniona, to później w szkole będzie mieć łatwiej w zdobywaniu wiedzy i umiejętności i będzie prymuską.
Z miłego psiaka robi się zdziczały lub mocno znerwicowany pies. Potem ciężko go "przywrócić" do więzi z nowym panem i ogólnie z?socjalizować.
Nie od dzisiaj wiadomo, że w szkołach mamy wzrost agresji, promocje demoralizacji, wystarczy jeden czy dwóch zdemoralizowanych uczniów na całą klasę.
Im dzieciak młodszy i wcześniej oderwany od (zakładając) korzystnego wpływu rodziny tym mniej odporny na zły wpływ.
Wcześniejsze posyłanie raczej mniej jest ukierunkowane na wcześniejsze karmienie ZUS absolwentami, o to raczej obecna władza mało się troszczy.
Chodzi o wcześniejsze eksponowanie na stresy, demoralizacje.
To jest działanie z tej samej bajki co promocja agresywnych bajek, gier komputerowych, gdzie się mordują co 2 sekundy, muzyki metalowej z apokaliptycznymi rykami i trzema szóstkami, promocja młodocianych lolitek tudzież wampirycznych zabaweczek i ciuszków etc.
I obniży się też już i tak zbyt niski wiek inicjacji seksualnej, bo starsze roczniki dają zły przykład młodszym. Dzieci o rok wcześniej ulegną demoralizacji w wykonaniu niektórych.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.