Małe dzieci, mały kłopot, duże dzieci…
Agata Puścikowska
Czasem opieka nad małymi dziećmi przerasta. Choćby wstawanie po nocy. Koszmar. Jakoś żadne z naszych dzieci nie potrafiło przespać przyzwoicie całej nocy, zanim nie przekroczyło magicznej daty drugich urodzin. I te ciągłe wojenki za dnia: – On mi klocki zabrał! – A ona mi przeszkadza! – Pomijając stosy prania, sprzątanie, które zaczyna się o szóstej rano i kończy o szóstej dnia następnego...
– Małe dzieci, moja droga, mały kłopot – poucza doświadczona koleżanka, mama dwóch nastolatek... – Za parę lat to się zacznie.
No, pewnie tak – myślę, choć nie dowierzam. Mam fajny kontakt z 14–15-latkami (poza własnym domem). Więc wizja strasznego buntu nastolatka jakoś mnie nie przerażała. Choć ostatnio miałam małą wprawkę tego, co być może czeka mnie w niedalekiej przyszłości...
Dostałam list od Czytelniczki. Jest 23-letnią siostrą 15-letniej kandydatki do bierzmowania. Obserwuje, jak dziewczynka przygotowuje się do sakramentu. I pyta: czy jest w porządku, że kandydatom do bierzmowania w oficjalnym (!) „Indeksie bierzmowanych” – książce przygotowującej do sakramentu, zadaje się pytania: czy współżyjesz seksualnie, czy uprawiasz petting, czy oglądasz pornografię? Starszej siostrze wydaje się, że tak ostro formułowane, po pierwsze – godzą w dzieci, które doświadczeń seksualnych nie mają (czyli spora większość...). A po drugie – mogą wywołać mylne przeświadczenie w dzieciach, że wyżej wymienione zachowania to taka sama grzesznie podstawowa „norma” jak nieposłuszeństwo rodzicom...
Cóż. Pełna zgoda. Tego typu pytania, mam wrażenie, powinno się zadawać na spowiedzi, w sposób możliwie delikatny. I w zależności od sytuacji, od osoby... Jest jasne, że niektóre (!) dzieci współżyją seksualnie. Ale czy wolno tak ostro uogólniać? Niektóre dziewczynki przecież dokonują np. aborcji. I jakoś (na szczęście) nie przyjdzie nikomu, w ogólnym, drukowanym rachunku sumienia dla dzieci, o to zapytać...
Ale może jestem naiwną matką kilkulatków? Może za parę lat, ze zwieszoną głową, zmienię zdanie? Może... Tak czy siak, już teraz z pokorą potwierdzam: małe dzieci, mały kłopot. I z chwilową ulgą, że na razie walczę z nieporządkiem w pokoju, a nie w głowach i sercach, idę zagnać maluchy do sprzątania klocków.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.