Diabelsko dobra rada

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 34/2011

1. Pan Jezus kilkakrotnie zapowiadał uczniom, że będzie cierpiał, zostanie odrzucony, ukrzyżowany, ale zmartwychwstanie. To była trudna prawda, niezrozumiała, wymagająca rewizji swoich poglądów i oczekiwań wobec Pana. A jak to jest z nami?

ks. Tomasz Jaklewicz ks. Tomasz Jaklewicz

Czy przyjmujemy do wiadomości tylko to, co nam pasuje, czy słuchamy Boga także wtedy, gdy mówi rzeczy niewygodne, gdy zapowiada trudności? Piękne jest w Ewangelii właśnie to, że nie ma w niej uwodzenia, tanich obietnic łatwego szczęścia. Jest prawda. Także ta trudna, że droga do życia prowadzi przez krzyż, że każdy z nas ma swoją dawkę bólu, samotności, niezrozumienia. Nie ma zmartwychwstania bez krzyża.

2. Postępowanie Piotra jest w sensie psychologicznym całkowicie zrozumiałe. Dopiero co usłyszał, że jest Skałą, więc może sobie pozwolić na więcej. Poczuł się mocny. Bierze Jezusa na bok i prawi kazanie. „Tak dobrze nam idzie, Panie, tyle cudów, uzdrowień, wskrzeszeń, rozmnożenie chleba… O jakim krzyżu Ty mówisz, jakie cierpienie!? Jak możesz zapowiadać własną klęskę?”. Ile razy próbujemy przeciągnąć Boga na swoją stronę, chcemy głosić Mu kazania? Skąd wiemy lepiej od Boga, jak powinien być urządzony świat?

3. Zauważmy, że w pewnym sensie Jezus jest kuszony przez swojego najbliższego ucznia, przyjaciela. To musiało być dla Niego trudne. Zdarza się nieraz, że bliscy nam ludzie dobrze radzą, apelują do naszego rozsądku: „Po co się będziesz narażał, wychylał, musisz się jakoś wreszcie urządzić, zadbać o zdrowie, o siebie itd.”. W tych głosach może nawet nie ma złej woli, nieraz jest szczera troska, a jednak… to może być diabelstwo, które chce nas odwieść od Bożego wezwania. Nasza własna słabość plus głos „rozsądnych” przyjaciół – to najlepsza droga do dezercji, do ucieczki od zadań, od krzyża odpowiedzialności za misję, za powołanie, za Kościół. Czasem trzeba powiedzieć komuś mocno, jak Jezus Piotrowi. Prawdziwa przyjaźń nie boi się prawdy, przetrwa takie sytuacje. Prawdziwy przyjaciel nie będzie cię odciągał od woli Boga.

4. „Cóż bo­wiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?”. Ponieść szkodę na duszy. Co to właściwie znaczy? Wiemy, czym grozi nadmiar cholesterolu we krwi; wiemy, że ważne są dieta, ruch, dbanie o formę, poranne bieganie, basen, sauna, wodolecznictwo, masaże, uzupełnianie magnezu, witaminy, zioła, wyciąg z żeń-szenia lub z wątroby rekina itd. Byle tylko nie ponieść szkody na ciele, zachować kondycję mimo upływu lat. A dusza? Ile tam odkłada się wszelakiego dziadostwa, którym się karmimy? Kiedy człowiek rzuca od razu palenie? Jak się dowie, że ma raka. Czasem może trzeba usłyszeć słowa tak mocne jak te, które usłyszał Piotr. Jeśli myśl o śmierci mobilizuje nas do zerwania z nałogiem, to dlaczego tej samej siły nie ma myśl o wiecznym zagubieniu?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.