„Rzepa” na zakręcie

Andrzej Grajewski

Czy „Rzeczpospolitą” czeka podobna ewolucja jak „Przekrój”, który dzisiaj jest liderem libertyńskiego lewactwa w polskich mediach?

„Rzepa” na zakręcie

Kontrolę nad „Presspubliką” wydawcą „Rzeczpospolitej” przejęła spółka Gremi Media, należąca do krakowskiego przedsiębiorcy Grzegorza Hajdarowicza, która odkupiła za 80 mln zł ponad 51 proc. udziałów od brytyjskiego funduszu inwestycyjnego Mecom Poland Holdings. Właścicielem pozostałych blisko 49 proc. jest jednoosobowa spółka Skarbu Państwa Przedsiębiorstwo Wydawnicze „Rzeczpospolita”. Prawdopodobnie jednak ten stan szybko się zmieni, gdyż Ministerstwo Skarbu Państwa zapowiada, że zamierza się pozbyć swych mniejszościowych udziałów. Spółka Hajdarowicza będzie więc wkrótce jedynym właścicielem „Presspubliki”,  a więc „Rzeczpospolitej”, „Uważam, Rze”, „Parkietu” oraz związanych z tymi tytułami portali internetowych.  Z medialnych informacji wynika, że zespół dziennikarski „Rzeczpospolitej” dowiedział się o zmianach w ostatniej chwili. Nowy właściciel uspokaja, że rewolucji kadrowej nie zamierza przeprowadzać oraz nie będzie ingerował w linię pisma, ale szczerze mówiąc, nie wierzę mu. „Rzeczpospolita” nie jest liderem pod względem przychodu z reklam oraz zysków. Jest natomiast z pewnością jednym z najważniejszych mediów kształtujących opinię polskiej inteligencji. Jeśli ktoś angażuje tak duże środki, aby przejąć nad tym dziennikiem kontrolę, to nie robi tego wyłącznie dla zysków, ale także, aby mieć wpływy polityczne.

Pawłowi Lisickiemu, który kieruje dziennikiem od 2006  r., udało się stworzyć obiektywne, pluralistyczne i ciekawie redagowane pismo. Piszę to z głębokim przekonaniem, choć nieraz przychodziło mi polemizować z tekstami tam zamieszczanymi, ale i sam do „Rzepy” nieraz pisałem. Nie znam drugiego takiego tytułu w Polsce, w którym stale publikują przedstawiciele zupełnie różnych środowisk politycznych.  Czy ten pluralizm zostanie uszanowany? Ewolucja „Przekroju”, który od 2009 r. także należy do spółki „Gremi” jest pouczająca. Pismo przeszło znamienną ewolucję od umiarkowanego konserwatyzmu do agresywnego libertynizmu, choć tam także zapowiadano, że będzie szanowana autonomia zespołu i będą kontynuowane  najlepsze tradycje tytułu.  Życzę kolegom z „Rzeczpospolitej” jak najlepiej, ale obawiam się, że podobne doświadczenie może stać także ich udziałem. Nie jest to tylko problem jednego zespołu dziennikarskiego. Zbliża się czas kampanii wyborczej i zmiany w „Rzeczpospolitej” mogą pogłębić i tak już silną nierównowagę na rynku polskich mediów.