Szalony Święty

Joanna Bątkiewicz-Brożek

|

GN 26/2011

publikacja 30.06.2011 00:15

O trudnym charakterze świętego stygmatyka i jego dzieciach duchowych z o. Marciano Morra OFMCap, świadkiem życia św. o. Pio, rozmawia Joanna Bątkiewicz-Brożek.

O. Marciano Morra OFMCap O. Marciano Morra OFMCap
świadek życia świętego Pio, główny moderator Grup Modlitwy Ojca Pio w świecie
TOMASZ JODŁOWSKI/east news

Joanna Bątkiewicz-Brożek: Kiedy poznał Ojciec św. o. Pio?

O. Marciano Morra: – Miałem 10 lat. Zabrano naszą grupę chłopaków – już wtedy myśleliśmy o życiu zakonnym – do klasztoru o. Pio. Ale z tego spotkania mam negatywne wspomnienie.

Jak to?

– Ale jednocześnie piękne. Zakonnik poprosił o. Pio, żeby nas wyspowiadał. Ojciec Pio się obruszył: „Nie!” – odpowiedział stanowczo. – „To dzieciaki, wy je wyspowiadajcie, nie każcie mi tracić czasu”. I miał rację. W końcu i tak nas wyspowiadał.

Spowiedź u o. Pio była wydarzeniem przejmującym?

– Podczas udzielania rozgrzeszenia o. Pio trzęsła się ręka, gdy kreślił w powietrzu znak krzyża. Tak dobitnie wypowiadał: „ja odpuszczam tobie grzechy...”, że czuło się, iż faktycznie zdejmuje z człowieka ciężar, jaki nosił. Wierzył, że tak wypełnia misję kapłańską – w imię Boga odpuszcza grzechy. I penitent stawał się czysty, wolny i niewinny jak w chwili chrztu. Dlatego ludzie lgnęli do o. Pio. Spowiedź u o. Pio dawała im pewność uzyskania przebaczenia u Boga.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.