Biskup z maczugą

Dlaczego w średniowieczu przedstawiano biskupów z maczugami w dłoniach?

Biskup z maczugą

Wefrancuskim mieście Bayeux jest przechowywana niezwykła tkanina, długa na ponad 68 metrów i szeroka na pół metra. Przedstawia ona historię podboju Anglii przez Wilhelma Zdobywcę w 1066 roku. Tkaninę wykonano w XI wieku. Stanowi ona znakomite źródło wiedzy nie tylko o bitwie pod Hastings, ale w ogóle o obyczajowości średniowiecza. Wśród walczących normandzkich rycerzy poczesne miejsce zajmuje jadący na koniu Odo biskup Bayeux, z maczugą w ręku. Żeby nie było żadnych wątpliwości, powyżej wyszyto napis: Hic Odo eps [episcopus] baculum tenens („Tutaj biskup Odo trzyma pałkę”). Co ciekawe, najprawdopodobniej właśnie biskup Odo był pomysłodawcą i fundatorem tkaniny z Bayeux. Historycy, kiedy tylko zaczęły się naukowe badania tego źródła, zadali więc fundamentalne pytania: co robi hierarcha na polu bitwy i dlaczego nakazał sportretować swą osobę z tak nierycerską, prymitywną i brutalną bronią?

Na pierwsze pytanie odpowiedź była prosta. Nie tylko tkanina z Bayeux, ale również wiele innych średniowiecznych źródeł poświadcza udział biskupów w bitwach. Zwykli księża nie walczyli, ale biskupi byli potężnymi feudałami, których dochody pozwalały na wystawienie całych oddziałów uzbrojonych ludzi. Jako wasale króla czy księcia byli zobowiązani wspomagać go w wyprawach wojennych. Czynili to jako dowódcy swoich formacji. Nie oznaczało to jednak automatycznie osobistego, bezpośredniego udziału w walce, bo przecież duchownym nie było wolno przelewać krwi.

Na drugie pytanie odpowiedź była trudniejsza. Postawiono hipotezę, że skoro duchowni nie mogli przelewać krwi, to biskupi omijali ten zakaz, bijąc wrogów po głowach maczugami. Wprawdzie ich zabijali, ale krwi nie było widać, więc formalnie wszystko było w porządku.

Świadomie bądź nie, argumentów zwolennikom tej hipotezy dostarczył Jan Długosz, opisując bitwę pod Grunwaldem. Dowodzący polsko-litewskimi wojskami król Władysław Jagiełło stał ze swoją świtą na wzgórzu w pewnej odległości od pola walki. Walczący po stronie krzyżackiej rycerz Diepold von Kökeritz z Miśni dostrzegł z daleka króla i postanowił go zaatakować. Kiedy się zbliżył, dwudziestoletni sekretarz królewski Zbigniew Oleśnicki nadjechał z boku i uderzył napastnika złamaną kopią w głowę. Diepold spadł z konia i został dobity. Historycy zauważyli, że w narracji Długosza Zbigniew, który potem został biskupem i pierwszym polskim kardynałem, nie rozlał krwi niemieckiego rycerza, chociaż pewnie w orszaku Jagiełły łatwiej było o całą kopię z grotem niż jej ułamany kawałek. Zaczęli się więc domyślać, że chronił w ten sposób dobre imię kardynała, który był protektorem i mecenasem dziejopisa.

Czy rzeczywiście średniowieczni biskupi byli aż tak zakłamani, że rozbijali „bezkrwawo” głowy pałkami, uważając, że wszystko jest w porządku, bo przestrzegają litery prawa? Chyba jednak nie, bo na sprawę nowe światło rzuciły późniejsze badania nad bronią obuchową. Wiadomo, że już w XVI wieku pewna odmiana maczugi – buława – stała się oznaką godności najwyższego dowódcy wojskowego w Rzeczpospolitej i kilku innych krajach. Odpowiednikiem tego insygnium władzy w Europie Zachodniej był tzw. regiment, krótka pałka bez głowicy. Inny rodzaj tej broni – buzdygan – stał się oznaką rangi oficerskiej. Zwrócono jednocześnie uwagę, że przecież berło królewskie jest rodzajem maczugi, więc rola tej broni jako insygnium już w średniowieczu musiała być znaczna i nie była przez historyków właściwie doceniana. Zapewne swą przywódczą rolę miał na myśli biskup Odo, kiedy kazał przedstawić się z maczugą. Na tkaninie z Bayeux broń tę dzierży poza nim tylko sam Wilhelm Zdobywca. Odo chciał więc podkreślić swoje znaczenie i pozycję, a nie udawać, że wprawdzie mordował, ale bezkrwawo.

Zapewne więc biskupi w średniowieczu nie grzeszyli tak bardzo hipokryzją. Tym niemniej żądza władzy i branie udziału w walkach zbrojnych przeciwko chrześcijanom nie wystawia im najlepszego świadectwa, nawet w dobie wypraw krzyżowych.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?