Pociąg do wiary. Niezwykła kaplica na jednym z największych dworców Europy

Marcin Jakimowicz Marcin Jakimowicz

|

GN 14/2024

publikacja 04.04.2024 00:00

„Dla Jego bolesnej męki…” „Przesyłki konduktorskie znajdują się w wagonie siódmym”. Witajcie na rekolekcjach w kaplicy dworca Wrocław Główny. Przyszła kolej na nawrócenie…

Monumentalna forma architektoniczna dworca nawiązywała do tradycji angielskiego gotyku Tudorów. Monumentalna forma architektoniczna dworca nawiązywała do tradycji angielskiego gotyku Tudorów.
roman koszowski /foto gość

Znałem tę płytę na pamięć. „Song sprzątaczki” w genialnym wykonaniu Stanisławy Celińskiej, Sojka wyśpiewujący epitafium dla Mahalii Jackson, Anna Chodakowska zerkająca przez szybę autobusów zapłakanych deszczem i rozmyślania na dworcu. Wszystkie piosenki wykonane 35 lat temu podczas 10. Gali Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu łączyło nazwisko Jonasza Kofty. „Suma powrotów i pożegnań daje w efekcie zero, niektórym życie jak pociąg, niektórym życie jak peron” – śpiewali aktorzy. „Podróżni różni nic się nie różnią, na dworcach każdy staje się próżnią”. No, chyba że oczekujący na pociąg trafią do kaplicy na imponującym dworcu Wrocław Główny. To miejsce naprawdę tętni życiem…

No to kaplica!

Ile razy jestem w hali Dworca Głównego we Wrocławiu, zachodzę do pięknej, urządzonej na piętrze tego gigantycznego budynku kaplicy i... nigdy nie jestem sam! Zawsze ktoś adoruje Jezusa. Trwające od 17 do 23 marca rekolekcje „Kolej na nawrócenie” to inicjatywa ks. Jana Kleszcza (jest nie tylko inicjatorem tej przestrzeni, ale i kapelanem Żeglugi Śródlądowej i Kolejarzy Archidiecezji Wrocławskiej). Rekolekcje prowadził ks. dr Aleksander Radecki – ceniony duszpasterz i nauczyciel akademicki. – Wybór miejsca nie był przypadkowy. To przestrzeń, przez którą przewijają się codziennie setki ludzi, co czyni z rekolekcji wyjątkową okazję do dotarcia z przesłaniem wiary do osób, które być może w innych okolicznościach nie zdecydowałyby się na udział w takim wydarzeniu – opowiada ks. Jan.

Szklany korytarz sprawia, że choć jesteśmy w samym sercu wypełnionego tłumem dworca, otula nas cisza. Od czasu do czasu słychać jedynie przytłumione komunikaty o pociągach odjeżdżających do Jeleniej Góry, Opola, Głogowa, czy Jelcza-Laskowic.

Po lewej wejście do kaplicy. To miejsce naprawdę tętni życiem.   Po lewej wejście do kaplicy. To miejsce naprawdę tętni życiem.
roman koszowski /foto gość

Morze gwiazd

W kaplicy kilkanaście osób. Zachwyca aranżacja wnętrza. W centrum pięknie wyeksponowana, dyskretnie podświetlona monstrancja, a nad głowami… morze gwiazd. – Nieprzypadkowo znajdziemy je na większości powierzchni stropu. To czytelne nawiązanie do Guadalupe, gdzie na płaszczu Maryi odbił się układ gwiazd nad Meksykiem w dniu objawienia – wyjaśnia ks. Jan. O fenomenie kaplicy może opowiadać godzinami.

Jesteśmy godzinę przed rozpoczęciem rekolekcji. Widzę, że niektórzy wpadają tu na chwilę, spiesząc się na pociąg, ale większość przychodzi specjalnie, by „potracić czas z Jezusem”. Choć kaplica mieści się wysoko (to pierwsze piętro, ale nad halą dworca), nie trzeba drałować na piechotę. Do góry suną ruchome schody.

Przy peronie plakat zachęcający do wielkopostnej spowiedzi: „Kolej na miłosierdzie”. Wieczorami, po 20.00, w Wielkim Poście ustawiają się tu kolejki do konfesjonałów. Dlaczego o tak późnej porze? Bo duszpasterze dostosowali się do rytmu dnia mieszkańców miasta i zaproponowali im „godzinę Nikodemową”.

Za kwadrans zaczyna się Msza. Zebrało się już kilkadziesiąt osób, a ci, którzy nie mieszczą się w kaplicy, śledzą akcję liturgiczną na wielkim ekranie w sąsiedniej sali – sesyjnej (nad ich głowami 150-letni kasetonowy złoty strop pokryty mazerunkiem naśladującym słoje drewna).

Ks. Jan Kleszcz o kaplicy św. Katarzyny może opowiadać godzinami.   Ks. Jan Kleszcz o kaplicy św. Katarzyny może opowiadać godzinami.
roman koszowski /foto gość

– To pierwsze w dziejach świata rekolekcje na dworcu PKP – opowiada ksiądz Kleszcz. – Dzięki telewizji EWTN, która transmitowała na żywo nasze rekolekcje, te 80 m kw. mogło pomieścić ogromne tłumy, w tym wielu kolejarzy, którzy oglądali nas w całej Polsce. Każdego dnia do kaplicy przychodzi mnóstwo ludzi ze swoimi nadziejami, niepokojami, troskami. Przed dwoma laty po 24 lutego, gdy dworzec zaroił się od przerażonych Ukraińców, część z nich znalazła schronienie w kaplicy. Leżeli pokotem przed Najświętszym Sakramentem. Znaleźli wreszcie bezpieczne miejsce!

Zaczyna się koronka. Słowa: „Dla Jego bolesnej męki…” zlewają się z komunikatem: „Opóźnienie pociągu może ulec zmianie”.

Fenomen

Na czym polega fenomen tego miejsca? Przecież jest tu tłoczniej niż w wielu kaplicach wielkich miast, gdzie trwa nieustanna adoracja Najświętszego Sakramentu!

– Jeśli ktoś mówi, że w Kościele nie ma mężczyzn ani młodych ludzi, niech przyjdzie do kaplicy na wrocławskim dworcu – uśmiecha się posługująca tu siostra Krzysztofa ze Zgromadzenia Sióstr Pasterek od Opatrzności Bożej. – To fenomen tego miejsca. Czasami zdarza się, że jestem jedyną kobietą otoczoną wianuszkiem mężczyzn. Z piątku na sobotę przez całą noc Jezusa adorują Wojownicy Maryi. Przychodzą całymi rodzinami. Tym razem jest inaczej, bo ks. Radecki, przyciągnął tych, którzy należeli kiedyś do duszpasterstwa akademickiego. Gdy powstawał pomysł tej kaplicy, zgłosiły się oczywiście „aktywistki”, które chciały przejąć prowadzenie modlitw, ale opiekun tego miejsca na szczęście powiedział: „Nie! Tu będzie adoracja w ciszy”. Może dlatego przychodzi tu tak wielu mężczyzn, bo lubią sobie pomilczeć przed Najświętszym Sakramentem… To miejsce naprawdę tętni życiem. Większość stanowią miejscowi, ale co chwila wchodzą też podróżni, którzy chcą poczekać na pociąg, przebywając sam na sam z Jezusem.

Patronką kolejarzy jest święta Katarzyna, a pracujące tu siostry Krzysztofa i Kajetana przyjeżdżają do Wrocławia właśnie z miejscowości o tej nazwie. 

W centrum pięknie wyeksponowana, dyskretnie podświetlona monstrancja, a nad głowami… morze gwiazd.   W centrum pięknie wyeksponowana, dyskretnie podświetlona monstrancja, a nad głowami… morze gwiazd.
roman koszowski /foto gość

Głowa do góry!

Stoimy w hali jednego z największych dworców europejskich swej epoki. Monumentalna forma architektoniczna nawiązywała do tradycji angielskiego gotyku Tudorów. Odrestaurowany z ogromną dbałością o detale, robi do dziś ogromne wrażenie. Pierwszy budynek, zbudowany w połowie XIX wieku, miał zaledwie jeden peron. Ponieważ kolej błyskawicznie się rozwijała, po kilkudziesięciu latach zdecydowano o rozbudowie. Nowatorskie było wyniesienie ponad poziom gruntu położonych na wiaduktach torów, pod którymi wybudowano przejścia i przejazdy łączące centrum Wrocławia z jego południowymi dzielnicami. Cztery perony nakryto ogromną, rozpoznawalną dziś w całej Polsce charakterystyczną halą o stalowej konstrukcji. Zadbano o detale. Podróżni wysiadający w mieście Eberharda Mocka wspierali się o secesyjne balustrady.

Choć dworzec został poważnie zniszczony podczas zdobywania Festung Breslau, już kilka tygodni po zakończeniu bitwy przyjął pierwszych pasażerów. Na peronie trzecim znajduje się tablica upamiętniająca tragiczną śmierć Zbigniewa Cybulskiego, który zginął pod kołami pociągu 8 stycznia 1967 roku.

Wracamy do kaplicy. Słucham rekolekcyjnego kazania o pilnej potrzebie nowej ewangelizacji. Jak bardzo zgadzam się ze słowami ks. Radeckiego, że kluczowy jest osobisty przykład. – Nie bez powodu – mówi kaznodzieja – cytujemy często powiedzenie: „Jeśli chcesz nauczyć Jasia matematyki, musisz znać i matematykę, i Jasia”.

Ciepło, przytulnie

– Jestem bardzo wdzięczny ochronie dworca, policjantom, sokistom, którzy podczas patroli zerkają na kaplicę – opowiada ks. Kleszcz. – Są dla wiernych gwarancją spokoju. Powiada się, że to kaplica mężczyzn i młodych. Potwierdzam to! Nie tylko dlatego, że co chwilę tu bywam, ale i dlatego, że widzę to miejsce na streamingu 24 godziny na dobę. Po raz kolejny widzimy ogromne zainteresowanie sakramentem pokuty i pojednania. To nie zuchwałość ani zarozumialstwo, bo to przecież Pan Jezus jest kierownikiem tej sekcji – uśmiecha się ks. Jan. – Nasza kaplica obdarzona jest przywilejem Stolicy Apostolskiej.

„Penitencjaria Apostolska, dla wzmocnienia wiary wiernych i na ich pożytek zbawienny, przyznała możliwość uzyskania odpustu zupełnego pod zwykłymi warunkami, jeśli nawiedzą kaplicę na dworcu, pod wezwaniem Świętej Katarzyny Aleksandryjskiej, w formie pielgrzymki i przez pewien, stosowny czas odprawią adorację przed wieczyście wystawionym Najświętszym Sakramentem” – czytam.

„Pan z wami! – kończą się rekolekcje. „Pociąg osobowy do stacji Kłodzko-Stronie Śląskie odjedzie z toru siódmego przy peronie czwartym”. „Ameeen”.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.