Korespondent wojenny z Odessy: Najtrudniejsze zdjęcia zrobiłem rannym żołnierzom w szpitalach

Grażyna Myślińska

|

GN 13/2024

publikacja 28.03.2024 00:00

Odessa to miasto legenda, miejscowość rodzinna wielu wybitnych i barwnych postaci, bohaterka utworów literackich i filmów. Niełatwo być tam sławnym. Borys Bukham jest popularny i podziwiany. Kiedy spacerowaliśmy ulicami Odessy, pozdrawiała go połowa przechodniów. Drugą połowę pozdrawiał Borys. Wszyscy uśmiechnięci i na luzie. Tak było, zanim rozpoczął się konflikt. Teraz fotografuje wojnę, która niszczy jego kraj.

Borys Bukhman, artysta fotografik, obecnie korespondent wojenny. Borys Bukhman, artysta fotografik, obecnie korespondent wojenny.
Borys Bukham

Grażyna Myślińska: Czy pamiętasz dzień, w którym Rosja napadła na Ukrainę?

Borys Bukham:
Tego się nie da zapomnieć. O rosyjskiej napaści dowiedziałem się rano z wiadomości telewizyjnych. Informowano, że pociski spadły na ukraińskie miasta, w tym na Kijów, Charków, Chersoń, Iwano-Frankiwsk, Kramatorsk, Mariupol. Rakiety niszczyły także Odessę, celem były magazyny w mieście, lotnisko wojskowe, a także systemy radarowe i obrony powietrznej, ale z tego zdałem sobie sprawę później. Od razu wziąłem aparat fotograficzny i wyszedłem na ulice. Było bardzo mało ludzi, samochodów. Miasto było ciche. Informacji, pogłosek i plotek krążyło dużo i trzeba było to wszystko filtrować, niepotrzebne i prowokacyjne odrzucać. Nie było jednak żadnej paniki ani kolejek w sklepach, po prostu panowała cisza. Złowrogo cicho, za cicho jak na Odessę. Wróciłem do domu. Rodzina już na mnie czekała: żona, córka, dwoje wnuków – 8 i 9 lat. Naradzaliśmy się, co robić. Postanowiliśmy, że córka z wnukami wyjedzie. Zaczęły się otwierać granice. W ciągu następnych kilku dni żydowska społeczność Odessy zorganizowała autobusy i każdego dnia, pod eskortą policji, kolumny z uchodźcami jechały w stronę Mołdawii i Rumunii. W ten sposób wysłaliśmy córkę i wnuki do Bukaresztu, a stamtąd polecieli do Izraela. Ja i żona zostaliśmy, wiedzieliśmy, że będziemy tu potrzebni. Postanowiliśmy w miarę naszych sił pomagać wolontariuszom i wojsku. Wielu moich przyjaciół i znajomych wysłało swoje rodziny i zapisało się do armii. Kolejki przed komendami uzupełnień były bardzo duże.

Co się działo w mieście w następnych dniach?

Nie było dobrze. Oblegany i bombardowany był Charków, nasze drugie pod względem wielkości miasto. Rosyjskie kolumny szły na Kijów. Na początku marca padł Chersoń, odległy od Odessy zaledwie o 220 kilometrów. My – rozumiejąc, że wróg atakuje z czterech kierunków, ale do Odessy mogą wejść tylko od strony morza – czekaliśmy na duży desant. Ludziom rozdawano broń, ale tylko godnym zaufania, tworzono grupy samoobrony. Odessa zaczęła przypominać miasto przyfrontowe. Taką Odessę widziałem na zdjęciach z 1941 roku. Fotografowanie było niemożliwe, zwłaszcza punktów kontrolnych, wojskowych i budynków, w których znajdowały się władze miasta. Zostałem wezwany na spotkanie oficerów prasowych różnych jednostek wojskowych. Zapadła decyzja, by zrobić patriotyczne zdjęcia dla mieszkańców Odessy. Ludzie musieli zobaczyć, że miasto nie zostanie poddane, że wojsko pozostaje, aby bronić ukochanej Odessy. W wielu miejscach ludzie patrzyli na moje ogromne zdjęcia. To ich uspokajało. Fotografowałem tych, którzy robili koktajle Mołotowa, wolontariuszy, którzy zbierali rzeczy i produkty dla uchodźców z Donbasu, Nikołajewa i Chersonia. Z żoną przyjmowaliśmy u siebie w domu całe rodziny, aby mogły odpocząć przed dalszą podróżą.

Zdjęcie z wystawy „Drogi do zwycięstwa” w pierwszą rocznicę wybuchu wojny.   Zdjęcie z wystawy „Drogi do zwycięstwa” w pierwszą rocznicę wybuchu wojny.
Borys Bukham

Rakiety i bomby spadały też na Odessę…

Pierwsze pociski manewrujące widziałem ze swojego balkonu. Pierwszy zbombardowany dom cywilny, pierwsze ofiary – to było jak w koszmarnym śnie. Wszyscy byli przerażeni, ale stawaliśmy się bardziej zagniewani i zjednoczeni. Wszystko to fotografowałem, ale brakowało mi akredytacji Sił Zbrojnych Ukrainy. Jestem artystą fotografem, nie stała za mną żadna redakcja. Jeździłem więc z wolontariuszami do Nikołajewa, fotografowałem zniszczenia w mieście. I w maju 2022 roku otrzymałem kartę prasową. Od tej pory łatwiej było poruszać się z aparatem.

Gdzie byłeś i co fotografowałeś już jako oficjalny korespondent wojenny?

Przez te dwa lata jeździłem po południowej części kraju. Rok 2022 – Nikołajew, który obronił i ochronił Odessę. Rok 2023 – Chersoń, który mimo rosyjskiej okupacji pozostał ukraińskim miastem na zawsze. Tłumy mieszkańców Chersonia witające ukraińskich żołnierzy – wyzwolicieli, chwile wzruszenia, radość, to na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Byłem też w obwodzie donieckim. Z wolontariuszami ze Słowacji przekazaliśmy samochód wojskowym, jeździliśmy z żołnierzami do różnych jednostek. Byliśmy kilometr od rosyjskich pozycji.

To pierwszy zniszczony budynek cywilny w Odessie, w którym zginęła rodzina – 3-miesięczne dziecko, matka i babcia. Ojciec maleństwa poszedł wtedy na wojnę i również zginął.   To pierwszy zniszczony budynek cywilny w Odessie, w którym zginęła rodzina – 3-miesięczne dziecko, matka i babcia. Ojciec maleństwa poszedł wtedy na wojnę i również zginął.
Borys Bukham

Ile zdjęć w tym czasie zrobiłeś?

Przez te dwa lata zrobiłem wiele zdjęć zarówno dla wojska, jak i dla cywilów. Nie wszystkie można teraz pokazywać, ale po naszym zwycięstwie to zrobię.

Jakie zdjęcia uważasz za najważniejsze, które sytuacje są dla Ciebie najtrudniejsze do fotografowania?

Zdjęcia najważniejsze dla mnie to twarze naszych bohaterów, kobiet i mężczyzn. Są to uczciwi i odważni ludzie. Dzięki nim najeźdźcy nie doszli do granic Unii Europejskiej. Najtrudniejsze zdjęcia zrobiłem rannym żołnierzom w szpitalach. I oczywiście zdjęcia poległych. Kiedy fotografujesz kogoś, rozmawiasz z nim, a potem proszą mnie, aby zrobić zdjęcia na jego pogrzebie…

Prezentujesz gdzieś swoje fotografie?

24 lutego 2023 roku w Odessie, w pierwszą rocznicę pełnoskalowego najazdu, otworzyłem wystawę „Drogami do Zwycięstwa”. Była ona prezentowana w Niemczech, w Polsce i w wielu miastach Ukrainy. Obecnie, 24 lutego 2024 roku, otworzyłem nową wystawę – „731 dni i 8 lat wojny”. Przecież wojna u nas trwa od 2014 roku. Rosja chciała nas zdobyć w trzy dni, a 24 lutego 2024 to był już 731. dzień. Moje zdjęcia drukowały znane wydawnictwa w Anglii, Holandii, Włoszech, Rumunii, Mołdawii. Całe honorarium przekazuję na potrzeby naszego wojska.

Czy jest coś, co chciałbyś przekazać naszym Czytelnikom?

Jestem optymistą z natury, wierzę w nasze zwycięstwo. Ale bez wsparcia międzynarodowego nie będziemy mogli pokonać tak potężnego wroga. Dziękuję Polsce i Polakom, którzy jako pierwsi otworzyli granice dla naszych ludzi, którzy przyjęli nasze kobiety i dzieci. Dzieci to przyszłość naszej wolnej Ukrainy.

Ewakuacja dzieci i kobiet z Odessy.   Ewakuacja dzieci i kobiet z Odessy.
Borys Bukham

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.