Przedmurze chrześcijaństwa

Andrzej Godlewski

|

GN 22/2011

publikacja 01.06.2011 15:38

Z ortodoksyjnym Żydem, który bronił krzyża przed trybunałem strasburskim, prof. Josephem Weilerem rozmawia Andrzej Godlewski.

Przedmurze chrześcijaństwa Prof. Joseph Weiler wykładowca prawa europejskiego na New York University Law School, wykładał też w Europejskim Instytucie Uniwersyteckim we Florencji oraz w kolegium Europejskim w Brugii i Natolinie Jakub Szymczuk

Prof. Joseph Weiler Wykładowca prawa europejskiego na New York University Law School, wykładał też w Europejskim Instytucie Uniwersyteckim we Florencji oraz w Kolegium Europejskim w Brugii i Natolinie. W 2004 r. w Polsce ukazała się jego książka „Chrześcijańska Europa”. W Polsce przebywał w maju na zaproszenie Fundacji Ius et Lex, założonej przez Janusza Kochanowskiego, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem.

Andrzej Godlewski: Jak to możliwe, że Pan, ortodoksyjny Żyd, bronił krzyża przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka? I była to skuteczna obrona, bo w marcu sędziowie ostatecznie uznali, że krzyż ma prawo wisieć w szkolnych klasach we Włoszech.

prof. Joseph Weiler: – To prawda, jestem praktykującym Żydem. Jednak idąc do Trybunału w Strasburgu (jest to instytucja Rady Europy, nie Unii Europejskiej – red.), nie szedłem jako praktykujący Żyd, lecz jako praktykujący konstytucjonalista.

Jednak nawet nie wszyscy Pana znajomi to rozróżniali.

– Tak, dostałem mnóstwo mejli. Część autorów popierała moją decyzję, ale niektórzy krytykowali mnie i dziwili się, dlaczego syn rabina broni krzyża.

Też o to pytam.

– W tej sprawie nie tyle chodziło o obronę krzyża, co o prawo tradycyjnie katolickich Włochów do pozostania Włochami i prawo laickiej Francji do pozostania Francją. Cieszę się, że to zostało zaakceptowane przez sędziów.

Ta sprawa ożywiła debatę na temat chrześcijańskiej tradycji Europy. Już w 2003 r. w głośnej książce „Chrześcijańska Europa” przekonywał Pan, że nie możemy się od niej odcinać.

– I teraz też tak uważam. W 2003 r. toczył się spór o to, czy w projektowanej konstytucji Unii Europejskiej powinno znaleźć się odwołanie do chrześcijańskich korzeni Europy. Moim zdaniem, takie odniesienie powinno było zostać przyjęte. Jednak twórcy dokumentu eksponowali to, co uważane jest za dziedzictwo rewolucji francuskiej. A przecież wszyscy wiemy, że tym, co czyni Europę czymś wyjątkowym, jest synteza tradycji Aten i Jerozolimy oraz Rzymu i Paryża. Chrześcijaństwo jest wielką cywilizacją i kulturą, z którą w naturalny sposób złączona jest cała cywilizacja europejska. By o tym się przekonać, wystarczy zobaczyć nasze miasta, posłuchać europejskiej muzyki czy obejrzeć najsłynniejsze obrazy Europejczyków. Zresztą nawet antychrześcijańskie książki odwołują się przecież do tego dziedzictwa. Jak więc można zrozumieć Europę i jej tożsamość, wykluczając chrześcijaństwo?

Niestety, nie tylko we Francji są politycy, którzy uważają, że przyszłość Europy nie powinna być budowana na chrześcijańskiej tradycji.

– Jestem bardzo podejrzliwy wobec ludzi, którzy chcą zapomnieć o swojej przeszłości. Unia Europejska nie może być etyczną wspólnotą, jeśli utraci pamięć o tym, co w przeszłości było dobre, a co złe. Nowa Europa, która zostałaby pozbawiona historii, nie może być poważną propozycją. Chrześcijaństwo nie jest przecież tylko religią, ale i cywilizacją. Nawet wielki niemiecki liberalny uczony prof. Jürgen Habermas przyznaje, że tradycja praw człowieka posiada korzenie chrześcijańskie. Przecież nowoczesnego europejskiego państwa nie stworzyło samo francuskie oświecenie. W tym kontekście mam pytanie do polskich polityków: kiedy Francuzi ogłosili, że jeśli ktoś wpisze odwołanie do chrześcijaństwa do konstytucji UE, to ją odrzucą, dlaczego Polska nie powiedziała, że bez tego zapisu jej nie przyjmie?

Kiedy pojawiła się ta kwestia, Polska nie była jeszcze członkiem Unii.

– Jednak polscy politycy byli już członkami Konwentu, który przygotowywał „Konstytucję dla Europy” (tak nazywał się ten dokument), zaś polski rząd podpisał się pod tekstem tego traktatu.

Wówczas premierem był Leszek Miller. Zresztą paradoksalnie tę konstytucję odrzucili w referendum sami Francuzi (w obawie przed napływem imigrantów ze Wschodu). Ale czy teraz Polska może nadrobić tamto zaniechanie? Na przykład podczas prezydencji?

– To zagadnienie nie jest już głównym tematem europejskiej debaty. Poza tym w czasie swojej prezydencji Polska będzie musiała mówić w imieniu całej Europy. Mam jednak nadzieję, że francuscy politycy już będą pamiętać, że w UE są nie tylko państwa laickie. Przecież więcej niż połowa Europejczyków żyje w krajach, które nie definiują się na sposób francuski. Europa musi uwzględniać tę rzeczywistość. Dlatego, gdy pewnego dnia ta sprawa znów stanie na porządku dziennym, polscy politycy powinni być gotowi, by bronić tego chrześcijańskiego dziedzictwa. Przy czym w ten sposób będą bronić nie tylko polskiej tradycji, ale również opinii większości obywateli Starego Kontynentu.

Kwestia religii pojawia się regularnie także w kontekście relacji z islamem. W 2006 r. wystarczyły nadinterpretacje wykładu Benedykta XVI w Ratyzbonie, by chrześcijaństwo na nowo stało się celem ataków części muzułmańskich duchownych. Czy na dłuższą metę da się uniknąć tego „zderzenia cywilizacji”?

– Częścią tradycji chrześcijańskiej jest tolerancja dla innych. Jeśli jedziesz do Arabii Saudyjskiej, nie możesz mieć ze sobą Nowego Testamentu. Jeśli przyjeżdżasz do Europy, to masz prawo wziąć ze sobą Koran. Powinniśmy być z tego dumni. Nigdy nie możemy już dyskryminować nikogo z powodu wyznawanej religii, a muzułmanin nie może być obywatelem drugiej kategorii. Ale z drugiej strony wolność religii nie jest absolutna. Jeśli jakiś muzułmanin przyjechałby do Polski i stwierdził, że jego religia zabrania mu wysyłania córki do polskiej szkoły, to powinniśmy spokojnie odpowiedzieć: „Masz wybór – możesz praktykować u nas swoją religię i chodzić do meczetu, ale musisz też zaakceptować nasze wartości, do których należy powszechna edukacja; jeśli na to się nie godzisz, nie powinieneś był do nas przyjeżdżać”.

Mamy przygotować się na cywilizacyjne konflikty?

– „Zderzenie cywilizacji” jest dla mnie pojęciem, które brzmi zbyt militarnie. Z pewnością jednak powinniśmy bronić tego, co stanowi o naszej cywilizacji, i pamiętać, że jej ważną częścią jest dialog z innymi.

Czy śmierć Osamy Ben Ladena była rzeczywiście dobrą dla nas wiadomością, o czym mówili niektórzy politycy z ugrupowań chrześcijańsko-demokratycznych?

– Osama Ben Laden był niebezpiecznym wrogiem wolności i naszego świata. Jednak nie jest naszą tradycją, by skakać z radości na czyimś grobie. Przecież także nasz nieprzyjaciel ma tę samą przyrodzoną godność co każdy człowiek. Oczywiście, możemy odczuwać pewną satysfakcję z jego ostatecznej klęski, ale sposób, w jaki wyrażali ją Angela Merkel, czy nawet Jerzy Buzek, nie był moim zdaniem najlepszy.

Szczęśliwie w ostatnich latach mniej jest napięć między światem chrześcijańskim a żydowskim. Czy to zasługa Jana Pawła II?

– Oczywiście. Niektórzy nazywają polskiego papieża Janem Pawłem Wielkim i mają rację. Niejako z zewnątrz patrząc na jego pontyfikat, uważam, że nigdy jeszcze nie było takiego następcy św. Piotra. Dlatego cieszę się, że Benedykt XVI idzie jego śladami. Co prawda nie możemy zapominać o przeszłości, ale nie możemy też być więźniami historii.

Niestety, część uczonych żydowskiego pochodzenia bezpośrednio łączy chrześcijaństwo z antysemityzmem, który doprowadził do Holocaustu.

– Nawet Jan Paweł II mówił, że fałszywe interpretacje chrześcijańskiego przesłania prowadziły do prześladowań żydów. Jednak jest czymś straszliwym utrzymywanie, że chrześcijaństwo było źródłem Holocaustu. Przy czym – o tym też mówił nam polski papież – w czasach zagłady nie wszyscy chrześcijanie spełnili swój chrześcijański obowiązek. Na szczęście pontyfikat Jana Pawła II otworzył nowy rozdział w relacjach między chrześcijanami i żydami, które mogą stawać się lepsze.

Czy nie było szansy, by te relacje od początku były dobre? Kiedyś zajmował się Pan też relacjami pierwszych chrześcijan z żydami.

– Często dzieje się tak, że to, co nowe, chce zdystansować się od tego, co je poprzedzało, i w ten sposób próbuje zbudować własną tożsamość. Podobny proces zachodził także w czasach reformacji. Kiedy protestanci opuścili Kościół, największym ich przeciwnikiem stali się katolicy, co doprowadziło do wojen religijnych. Mamy jednak dwa tysiące lat wspólnej historii i powinniśmy już radzić sobie z dawnymi uprzedzeniami. Jestem przeciwny religijnemu synkretyzmowi, ale zachowując własną tożsamość, chrześcijaństwo i judaizm mogą odnaleźć wiele kwestii, które je łączą. Przecież w dzisiejszych społeczeństwach rośnie grupa niewierzących, z którymi wierzący (chrześcijanie i żydzi) powinni prowadzić dialog.

Co chrześcijanie i żydzi mogą zaoferować tym, którzy utracili wiarę lub jej nigdy nie mieli?

– W wyznawaniu religii nie chodzi o to, by stawać się dobrym człowiekiem. Znamy przecież wielu dobrych ludzi, którzy są lub byli niewierzący. Jako chrześcijanie i żydzi nie mamy więc monopolu na etykę i moralność – tego nauczał już Sokrates i wielu innych. To, co odróżnia ludzi religijnych od niewierzących, to koncepcja świętości. Stracilibyśmy bardzo wiele, gdyby w naszych pluralistycznych społeczeństwach nie było ludzi, którzy chcą stawać się świętymi.

Ale jak ktoś niewierzący może rozpoznać świętego?

– Wielu z nich, mówiąc o Janie Pawle II, twierdzi, że był to święty człowiek. Nie uważają go za „dobrego człowieka”, bo takim w ich ocenie jest na przykład Nelson Mandela. To znaczy, że każdy – nawet człowiek niereligijny – potrafi zrozumieć, na czym polega świętość i jest to ogromna wartość dla nas wszystkich.

Czy chrześcijaństwo jest atrakcyjną religią dla syna rabina, czyli na przykład dla Pana?

– Chrześcijanie powinni kierować się nauką Jezusa, a żydzi wskazaniami wyznania mojżeszowego. Dlatego nie bardzo podoba mi się, gdy chrześcijanin czy żyd odchodzą od swojej religii i zaczynają wyznawać inną wiarę. Ja tego nie zamierzam uczynić, choć oczywiście bardzo szanuję inaczej wierzących. Mamy przecież wspólnego Boga, który jest Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.