Prezent dla Łukaszenki – dlaczego zwolniono dyrektorkę Biełsatu?

Maria Przełomiec

|

Gość Niedzielny

publikacja 22.03.2024 09:05

„Polski, terrorystyczny, cuchnący kanał Biełsat został rozgromiony, zniszczony”, cieszył się główny propagandysta białoruskiego reżimu ze zwolnienia Agnieszki Romaszewskiej. Kierowana przez nią stacja na swoim kanale YouTube miała w ostatnim czasie aż 2,8 mln subskrybentów – głównie rosyjsko- i białoruskojęzycznych. Komu to przeszkadzało?

Prezent dla Łukaszenki – dlaczego zwolniono dyrektorkę Biełsatu? Mińsk, stolica Białorusi Marek Piekara /Foto Gość

Parę dni temu, 18 marca, Telewizja Polska dyscyplinarnie zwolniła Agnieszkę Romaszewską, założycielkę i od 17 lat dyrektorkę „Biełsatu”, jednego z niewielu  zachodnich  mediów przeznaczonych  dla odbiorcy z terenów byłego ZSRS. „Polski, terrorystyczny  i po prostu cuchnący kanał Bielsat został rozgromiony , zniszczony, 30 lat walki z Łukaszenką, całe życie, całe pokolenie – wszystko do kibla , na dno, a gospodyni tej meliny została wystawiona na ulicę.  Lekarz powiedział do kostnicy,  no to do kostnicy (…)”. W ten „subtelny” sposób cieszył się z dymisji Agnieszki Romaszewskiej główny propagandysta białoruskiej telewizji, niejaki Grigorij Azarenok. Nieco bardziej subtelnie wyrażały swoją satysfakcję inne reżimowe media na Białorusi. „Kolejna dobra wiadomość z Polski. Dyrektor generalna ekstremistycznego  kanału została bez zastanowienia wyrzucona za burtę. Agnieszkę Romaszewską zwolniono po 17 latach pracy w Biełsacie. Krótko przed tym finansowanie głównego wysypiska śmieci zostało zmniejszone o połowę. Kiedy nadejdzie koniec  żałosnego ekstremistycznego kanału? Odpowiedzi na to i inne pytania szukaj w programie „Tylko w Biznesie”.” – napisał portal ND. I tak dalej i tym podobne. Taka reakcja wydaje się najlepszym potwierdzeniem znaczenia telewizji „Bielsat”,  projektu jak widać skutecznego, jeżeli tak mocno zalazł za skórę białoruskiemu dyktatorowi.

Jak Radio Wolna Europa?

I chyba nie tylko jemu, bo ze zwolnienia „kontrowersyjnej dyrektor” ucieszyły się także niektóre polskie media, m.in. jeden z portali kojarzonych jednoznacznie z prorosyjskimi treściami. Radosna reakcja tego typu redakcji nie dziwi i jest swoistym  uznaniem dla skuteczności Biełsatu. Niestety, słychać było także opinie, że przecież trudno wiarygodnie ocenić liczbę obserwatorów tego kanału, więc czy aby na pewno jest to trafiony projekt?  Swoją drogą, ciekawe jak oceniały liczbę słuchaczy w PRL finansujące Radio Wolna Europa Stany Zjednoczone, czy utrzymująca powstałą już w 1939 roku Sekcję Polską Radia BBC Wielka Brytania. Odbiorca raczej nie był masowy, a przecież te nadające z Zachodu wolne rozgłośnie odegrały dużą rolę w polskiej drodze do wolności.

Na szczęście  w dobie Internetu i cyfryzacji łatwiej ocenić liczbę użytkowników. Telewizja Biełsat (Belsat TV) będąca formalnie jedną z anten TVP S.A., obecnie jest wielojęzyczną platformą multimedialną tworzącą i dostarczającą swoje treści dla mieszkańców Białorusi oraz innych krajów byłego Związku Sowieckiego. Ocenia się, że w tej chwili przekaz Biełsatu trafia do milionów odbiorców na całej postsowieckiej przestrzeni i znajduje się w ścisłej czołówce niezależnych mediów regionu.

Dyktatura na żywo

Przypomnijmy, że Biełsat zaczął swoje nadawanie w grudniu 2007 roku ( 9 miesięcy po inauguracji mojego Studia Wschód), na początek jako białoruskojęzyczna telewizja satelitarna. Była to dopowiedź na mającą miejsce rok wcześniej, po sfałszowanych wyborach, pierwszą tak masową  falę represji wobec środowisk opozycyjnych. W reakcji na tamte wydarzenia doszło do porozumienia najważniejszych polskich ugrupowań politycznych, które postanowiły wesprzeć białoruskie siły demokratyczne. Powstały wówczas m.in. programy stypendialne dla białoruskich studentów i zostały wyasygnowane środki na stworzenie niezależnych mediów. Początkowo Biełsat oferował głównie serwisy informacyjne, programy publicystyczne  oraz filmy i spektakle prezentujące kulturę i historię Białorusi, w znacznej mierze tą związaną z tradycją Rzeczpospolitej Obojga Narodów. W 2010  roku Biełsat, jako jedno z niewielu niezależnych mediów relacjonował brutalną rozprawę Łukaszanki z protestującymi  po kolejnych sfałszowanych wyborach prezydenckich.

Za potwierdzenie skuteczności  niezależnego kanału  można uznać rok 2019 i masowy udział  białoruskich obywateli w  wileńskich uroczystościach pogrzebowych 5 powstańców styczniowych. Wśród chowanych na Rossie  był narodowy bohater  niepodległej Białorusi Konstanty  Kalinowski. To od jego nazwiska powstanie styczniowe Białorusini nazywają powstaniem Kastusia Kalinouskiego.  W tym, że to  właśnie Białorusinów było wówczas w Wilnie najwięcej, i że  biało-czerwono-białe flagi niemal zupełnie przesłoniły biało-czerwone polskie oraz żółto-zielono-czerwone litewskie sztandary widzę niemałą zasługę Biełsatu.

Kanał ten odegrał również dużą rolę w szczególnie ważnym dla tożsamości narodowej przywracaniu języka białoruskiego. Rugowany przez reżim Łukaszenki, dzięki nadawanym z Warszawy programom znowu pojawił się w przestrzeni publicznej.

Znaczącą cezurą dla Białorusi okazał się rok 2020 i spacyfikowane masowe powyborcze protesty, po których kraj pogrążył się w dyktaturze. Najbardziej aktywne osoby trafiły za kraty, a kilkaset tysięcy obywateli zmuszono do emigracji. W więzieniach znaleźli się wówczas także współpracownicy i dziennikarze Bielsatu, skazywani na długoletnie kary pozbawienia wolności.

Trzy lata wcześniej czyli w  2017 roku stacja została uznana przez władze w Mińsku za organizację ekstremistyczną, co dawało reżimowi formalna podstawę do skazywania jej odbiorców na areszt np., za subskrybowanie profilu Biełsatu w Internecie. Mimo to stacja pozostała liderem na białoruskim niezależnym rynku. Obecnie do korzystania z  jej produktów medialnych przyznaje się 10 proc. Białorusinów, a 70 proc. uważa Biełsat za wiarygodne źródło informacji. Tylko białoruskojęzyczne kanały stacji na YouTube liczą ok. 750.000 subskrypcji.(!). W warunkach dyktatury jest to wynik imponujący.

A to nie wszystko. Od 2017 roku  Biełsat poszerzył swoją ofertę programową o kanały rosyjskojęzyczne. Najpierw powstał program informacyjny „Vot Tak”, a następnie portal vot-tak.tv i  kanał na YouTube, który z ponad 1.300.000 subskrypcji jest największym z należących do TVP SA. Od 2022 roku czyli momentu wybuchu pełnowymiarowej wojny na Ukrainie „Vot Tak” znajduje się w gronie 5 głównych niezależnych od Moskwy źródeł informacji dla osób posługujących się językiem rosyjskim. Rosjanie stanowią połowę jego audytorium. Najlepszy dowodem uznania dla Biełsatu stało się wpisanie go przez Kreml  na początku 2024 roku na listę „agentów zagranicznych”.

W tej chwili Biełsat nadaje dziennie 21 godzin programu, z czego 5 godzin stanowią premierowe audycje własne. Materiały antenowe są następnie publikowane na stronie belsat.eu, oraz na najważniejszych portalach społecznościowych. Na platformie YouTube dostępnych jest 13 kanałów tematycznych Biełsatu w 4 językach. Łączna liczba ich subskrybentów wynosi 2.800.000, przy czyn największe grupy odbiorców zamieszkują Federację Rosyjską, Białoruś, Uzbekistan i Polskę. Opublikowane tam materiały video obejrzano w ubiegłym roku prawie 628 milionów razy.

Podsumowując Bielsat wydaje się idealnym narzędziem przeciwstawiania się coraz bardziej agresywnej rosyjskiej, oraz co z polskiego punktu widzenia jest  także  ważne -  białoruskiej propagandzie.

Pod górkę i pod prąd

Chamski, personalny atak białoruskiego reżimu wydaje się najlepszym potwierdzeniem zasług, jakie dla stworzenia oraz późniejszego  imponującego rozwoju Biełsatu ma Agnieszka Romaszewska. To prawda, że byłej dyrektor Biełsatu trudno zarzucić umiejętność przypodobania się kolejnym ekipom rządzącym. Jednak z uporem, energią i żelazną konsekwencją walczyła o Biełsat. Pamiętam, że gdy brakowało środków w polskim budżecie, udawało jej się zdobywać zagraniczne fundusze  z Norwegii, Szwecji, USA.  Właściwie Agnieszka, mimo, a może właśnie z powodu swojej pięknej podziemnej karty, nie była lubiana przez większość kolejnych rządów. Po raz pierwszy próbował zwolnić ją w marcu 2009 roku p.o. prezesa TVP Piotr Farfał związany z Ligą Polskich Rodzin Romana Giertych. Ponieważ Studio Wschód również miało wtedy problemy, wyglądało to na tradycyjną niechęć polskiej endecji do krytyków Rosji.  Wtedy uratowała dyrektor Biełsatu interwencja współfinansującego stację MSZ, a ściślej ministra Radosław Sikorskiego, tego samego, który teraz broni decyzji o dymisji Romaszewskiej.

Po raz drugi czarne chmury na Biełsatem zebrały się w roku 2016. Ówczesny minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski postanowił poprawić stosunki z Mińskiem, zapowiedział zamknięcie stacji i przekazanie zaoszczędzonych w ten sposób pieniędzy nowej TVP Polonia. Na szczęście ostatecznie do tego nie doszło, a Łukaszenka kilka miesięcy później brutalnie pacyfikując opozycję udowodnił, że jakiekolwiek marzenia o dobrych relacjach z mińskim reżimem są  najdelikatniej mówiąc, niegodną polityka  naiwnością.  

Więcej niż zbrodnia

W ten sposób doszliśmy do 18 marca, gdy TVP SA ostatecznie zwolniła Agnieszkę Romaszewską  dyscyplinarnie. Oficjalnym powodem stało się  „działanie na szkodę spółki”, czyli publiczne krytykowanie decyzji, nie tyle dotyczącej samego zwolnienia,  co  przede wszystkim obcięcia o niemal połowę budżetu stacji. Pani Romaszewska ośmieliła się także upublicznić pierwotne propozycje likwidatora publicznych mediów – żeby odeszła za porozumieniem stron z sutą odprawą, ale i zakazem publicznego wypowiadani się na temat założonej przez siebie stacji. Była dyrektor na te warunki nie przystała i teraz jako zwolniona dyscyplinarnie nie dostanie ani grosza należnej jej półrocznej odprawy.

Co będzie dalej z Bielsatem ? P.o. dyrektora został wieloletni zastępca Agnieszki Romaszewskiej Aleksy Dzikawicki. Nie mam wątpliwości, że  potrafi kontynuować  działania stacji. O ile mu pozwolą i zapewnią finansowanie. Niestety pozycja Aleksego Dzikawickiego we wszelkiego rodzaju negocjacjach będzie zdecydowanie słabsza, niż córki państwa Romaszewskich, znającej wielu z dzisiejszych prominentnych polityków jeszcze z podziemia. Inna sprawa, że w obecnej sytuacji polsko-polskiej walki na śmierć i życie  niewiele to pomogło. Ale jeżeli Biełsat ucierpi i Polska radośnie pozbędzie się jednego z ważniejszych narzędzi swojej wschodniej polityki, to pozostanie mi tylko powtórzyć za Talleyrandem: to więcej niż zbrodnia, to błąd.

I już na zakończenie – okazuje się, że pod znakiem zapytania stanęła również przyszłość innej białoruskojęzycznej audycji, czyli ukazującego się od kilku lat codziennie na antenie niezależnego Radia Wnet, programu RadioUnet,fm (Радыё Ўнет). Od zeszłego tygodnia program z powodu braku pieniędzy zakończył nadawanie.

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.