Wielki Poniedziałek. Pokochaj światło

GN 12/2024

publikacja 21.03.2024 00:00

Oto mój sługa, którego podtrzymuję. Wybrany mój, w którym mam upodobanie. (…) On przyniesie narodom prawo. Nie będzie wołał ni podnosił głosu, nie da słyszeć krzyku swego na dworze. Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku. Ja, pan, powołałem cię słusznie, ująłem cię za rękę i ukształtowałem, ustanowiłem cię przymierzem dla ludzi, światłością dla narodów, abyś otworzył oczy niewidomym, ażebyś z zamknięcia wypuścił jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w ciemności. Iz 42,1-7

Któż kocha ciemność, jeśli nie ten, kto ma coś do ukrycia? Któż zamyka oczy, jeśli nie ten, którego światło razi? Komu nie jest potrzebny Pasterz, który będzie obok, chociażbyś „przechodził przez ciemną dolinę”? Wystarczyłoby, żeby Jezus przyszedł na ziemię i zmarł na krzyżu. Dzieło zbawienia zostałoby dokonane. A przecież „wykonało się” o wiele więcej: stał się światłością dla narodów, otwierał oczy niewidomym, a zniewolonym przywracał wolność. Nadłamane trzciny uzdrawiał, nikłe płomienie podsycał.

Za tydzień będzie „po wszystkim”. Kamień odwalony od grobu zdąży wyżłobić wgłębienie w trawie, trzem Mariom może w końcu uda się zasnąć po traumie, jakiej doświadczyły, Piotrowi ustanie zadyszka od biegu. Ale w rzeczywistości nigdy nie jest „po wszystkim”. Całe twoje życie masz na to, aby nie było „po wszystkim”. Pora uznać: w ciemnych dolinach nie zawsze szukałeś Pasterza, czasem potrzebowałeś coś ukryć przed innymi. Oczy miewasz jakby na uwięzi, a ze swoich zniewoleń nie zawsze jak najszybciej chcesz się wyzwolić. My, ludzie, tak mamy. Ale mamy też Wielki Post, mamy Wielki Tydzień, mamy Paschę – właśnie z tego powodu.

Czas zrobić konkretny krok. Wyobraź sobie swoje życie jako jaskinię. Jakoś się w niej urządziłeś. Pod ścianami poustawiałeś to, co najcenniejsze, co wieczór siadasz i w cieple domowego ognia przypatrujesz się cieniom pląsającym po ścianie. Są jak żywi ludzie, prawdziwe zjawiska, przedmioty – cenne i bezcenne. A przecież to zaledwie cienie, odbite za sprawą światła niewielkiego ognia. Za tobą znajduje się słońce, źródło jasności o wiele większej. I otwór, przez który możesz wyjść. Czasem pozostawienie za sobą balastu, który się pokochało, kosztuje więcej niż dźwiganie go do końca życia. Ale jest to cena, którą warto zapłacić. Za wolność.

Panie Jezu Chryste, Dobry Pasterzu, ujmij mnie za rękę i wyprowadź z mojego więzienia. Nawet jeśli się do niego przyzwyczaiłem czy wręcz je pokochałem. Wyprowadź mnie na słońce. Wesprzyj i obdarz nadzieją, że już nigdy nie będę chciał pokochać ciemności.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.