Otwierając w katedrze oliwskiej diecezjalny etap Synodu o synodalności, abp Wojda mówił o konieczności otwarcia na zmiany i lęku przed nowością. „Modlimy się, odprawiamy Mszę św. potem wracamy do swoich codziennych spraw. W wyniku takiej postawy wiara nie przekłada się na życie, nie wybrzmiewa w niej spojrzenie profetyczne. Taka wiara nie posiada dynamizmu wyjścia” - ubolewał wówczas hierarcha. Za papieżem Franciszkiem nazywał „chrześcijanami kanapowymi” ludzi, którzy „niby się modlą, ale ich modlitwa jest jałowa, nie jest misyjna, nie dostrzega potrzeby niesienia prawdy ewangelicznej innym, nie robią nic, nawet jeśli widzą, że inni tracą wiarę”.

Po swoim wyborze na przewodniczącego prezydium KEP mówił w rozmowie z dziennikarzami, że stara się podejmować decyzje nie jednostronnie, a kolegialnie. -Zawsze starałem się słuchać, budować mosty porozumienia - podkreślił.

Jego zdaniem wyzwaniem dla Kościoła nad Wisłą jest proces laicyzacji polskiego społeczeństwa, konieczność autentyczności w przepowiadaniu oraz skupienia się na głoszeniu Ewangelii. Takie też obrał hasło swojej posługi, gdy 10 czerwca 2017 r. przyjmował sakrę biskupią i obejmował rządy w archidiecezji białostockiej - „Aby była głoszona Ewangelia”.

Do najważniejszych wyzwań dla Kościoła w Polsce zaliczał m.in. pogłębienie tożsamości świeckich, troskę o formację kapłanów i wychodzenie do tych, którzy są poza Kościołem. „Powinniśmy z większą pokorą podchodzić do doświadczenia innych i nie bać się z nimi konfrontować” - mówił.