Relikwie – fizyczny znak świętości

Karol Białkowski

|

GN 11/2024

publikacja 14.03.2024 00:00

O tym, czy oddawanie czci relikwiom jest nam potrzebne do zbawienia, mówi ks. dr Mariusz Szypa z Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu.

Relikwie – fizyczny znak świętości Karol Białkowski /Foto Gość

Karol Białkowski: Czczenie szczątków ludzkich dziś, w XXI wieku, brzmi trochę niedorzecznie... Po co nam relikwie?

Ks. Mariusz Szypa:
Kult relikwii jest zawsze związany z kultem Chrystusa. Nie da się ich oddzielić. Dlaczego? Bo będąc w Kościele, jesteśmy członkami „mistycznego ciała Chrystusa”. Swoją świętość święci osiągali w ciele – było świątynią Ducha Świętego i oczekuje na zmartwychwstanie. Oddajemy cześć nie im samym, ale czcimy to, że w ich życiu objawiła się chwała Boża.

A historycznie? Jak kult relikwii wyglądał kiedyś?

Na Zachodzie był on związany ściśle z prawem rzymskim, które nie pozwalało naruszać grobów. W zasadzie w pierwszych wiekach ołtarze budowano na miejscach spoczynku męczenników i tylko tutaj byli oni czczeni. Szczątki przenoszone były w wyjątkowych okolicznościach, na przykład ze względu na zagrożenie zniszczeniem podczas prześladowań chrześcijan czy najazdów barbarzyńców. Jedynymi dostępnymi relikwiami były wówczas rzeczy, które pozostały po zmarłym, lub przedmioty, których dotykał. Bywało też, że w grobach były specjalne otwory, przez które spuszczano jakieś przedmioty, by dotknęły szczątków. Posiadacze takich rzeczy chcieli sobie zapewnić bliskość świętości.

Natomiast na Wschodzie od samego początku kości dzielono i często nimi kupczono. Są źródła, które mówią o diakonie opiekującym się cmentarzem, który handlował fragmentami szczątków świętych. Ze względu na ambicje, by Konstantynopol stał się drugim Rzymem, do miasta sprowadzano wiele relikwii. Dlaczego? Bo w Bizancjum nie było prześladowań chrześcijan, a co za tym idzie – „brakowało” męczenników. Ich doczesne szczątki często pochodziły z kradzieży. Podobnie było z innymi ośrodkami. Dbano na przykład, by miasta miały relikwie jakiegoś świętego, bo to oznaczało, że Pan Bóg danej miejscowości błogosławi. Ma to znamiona zabobonu, ale tak było od zawsze – z jednej strony istniała potrzeba fizycznej bliskości świętości, a z drugiej wchodził czynnik czysto ludzki, który traktował szczątki czy pamiątki po świętych jak amulety chroniące przed złem.

Trudno się dziwić sceptycyzmowi związanemu z kultem relikwii...

Ten sceptycyzm wracał falami. Kościół zawsze stał na stanowisku, że cześć oddawana relikwiom jest zwróceniem uwagi na to, co jest końcem, co jest przeznaczeniem człowieka, czyli na chwałę nieba. W rzeczywistości jednak przychodziły momenty, gdy na pierwszy plan wysuwały się ludzkie nadużycia, które całkowicie przysłaniały aspekt teologiczny. Problemem jest też współcześnie przerost formy nad treścią, czyli nadmierne skupianie się na samym świętym. Tymczasem musimy zawsze pamiętać, że celem jest Chrystus, a święci dają nam wskazówki, że prowadzą do Niego różne drogi i każdy może mieć swoją. Ich żywoty pokazują, że świętość jest dla każdego.

Może Ksiądz dać w takim układzie jakiś argument „za” dla dzisiejszych sceptyków?

Wystarczy odwołać się do pamiątek po bliskich nam osobach, które już zmarły. Bardzo trudno nam się z tymi rzeczami rozstać, bo przywołują wspomnienia. To też są swego rodzaju relikwie – przypominają nam o danej osobie.

Czy jako katolicy jesteśmy zobligowani do kultu relikwii?

Kult relikwii jest żywą tradycją Kościoła i praktyką, ale nie jest to dogmat wiary. Do niczego nie jesteśmy zobligowani. Relikwie mają nam po prostu wskazywać na świętość. Nawet uczniowie zbierali pamiątki po Chrystusie, by być blisko największej świętości. Warto zwrócić uwagę, że nie tylko w chrześcijaństwie podejmuje się próby zmaterializowania czegoś nadprzyrodzonego. To wynika z ludzkiej, pełnej zmysłowości natury. Chcemy zobaczyć, dotknąć, poczuć. Relikwie mają pomóc w tej kwestii, ale nie można się na nich zatrzymać. Dodam, że w kulcie relikwii chodzi o sensus fidei (łac. wyczucie wierzących). Dlaczego Kościół nie pozwala nimi handlować? Takie praktyki podważają świętość i narażają kult na śmieszność. Są też inne wskazania. Relikwii nie można kolekcjonować ani bez zgody biskupa przenosić czy prywatnie przechowywać. Kult ma służyć wszystkim wiernym.

Mówi się powszechnie o stopniach relikwii. Czym one są?

Współcześnie nie ma takiej nomenklatury. Mówi się raczej o relikwiach znacznych lub cząstkach. W obu przypadkach mówimy o doczesnych szczątkach. To prawda, że kiedyś mówiono jeszcze o drugim stopniu, czyli o przedmiotach, których dany święty używał na co dzień, oraz o trzecim stopniu – przedmiotach, które dotykały rzeczy codziennych lub świętego. Na taki podział jest bardzo proste wytłumaczenie. Chodzi o fizyczny znak świętości. W nich właśnie szukamy umocnienia dla swojej wiary.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.