Film „Strefa interesów”: Horror za murem

Edward Kabiesz

|

GN 10/2024

publikacja 07.03.2024 00:00

„Strefa interesów” opiera się na sile sugestii, jaką tworzą dobiegające z obozu Auschwitz krzyki, płacz dzieci i odgłosy strzałów.

Hössom i ich gościom  nie przeszkadzają odgłosy dochodzące z piekła znajdującego się tuż  za murem. Hössom i ich gościom nie przeszkadzają odgłosy dochodzące z piekła znajdującego się tuż za murem.
Gutek Film

Najpierw pojawiają się utrzymane w bieli napisy początkowe, potem na dłuższą chwilę zapada ciemność i słyszymy dźwięki muzyki, w którą najpierw nieśmiało, a później coraz głośniej wkradają się świergot ptaków i cykanie świerszczy. Nagle z ciemnych kadrów wyłania się sielankowy obraz rodzinnej idylli, a właściwie pikniku nad brzegiem jeziora. To ujęcie wzięte jak gdyby z filmu familijnego. Idąc do kina, wiemy jednak, że wybraliśmy się na film o tematyce obozowej. Ta scena, podobnie jak cały film, nas zaskakuje. Jednak sielankowa wizja stanowi zapowiedź tego, co zobaczymy w trakcie trwania seansu, bo jest to rzeczywiście film o rodzinie, tyle że o rodzinie Rudolfa Hössa, komendanta obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau.

Reżyser rezygnuje z fikcji

Widzów, którzy znają wydaną również w Polsce powieść brytyjskiego pisarza Martina Amisa, czeka niespodzianka. Scenariusz książki, która zainspirowała reżysera filmu Jonathana Glazera, bardzo bowiem odbiega od jej treści. Paul Doll i Golo Thomson, bohaterowie książki Amisa, są postaciami fikcyjnymi opartymi na autentycznych pierwowzorach, natomiast reżyser zrezygnował z fikcji, a jego bohaterowie, nawet drugoplanowi, są postaciami prawdziwymi. Glazer, który zainteresował się książką Amisa jeszcze przed jej wydaniem, przez dwa lata prowadził szczegółowe badania nad Hössami w czasie ich pobytu w Auschwitz. Wielokrotnie przyjeżdżał do obozu i dokumentował życie rodziny w odebranej Polakom willi komendanta, która znajdowała się w odległości około 150 metrów od krematorium. Glazer ściśle współpracował z Muzeum Auschwitz, konsultując scenariusz i scenografię, a także przesłanie i symbolikę obrazów, miał też dostęp do obozowych dokumentów i zapoznawał się z zeznaniami ocalałych oraz osób zatrudnionych w gospodarstwie domowym Hössów.

Pierwsza projekcja filmu w Polsce odbyła się w Muzeum Auschwitz, a po seansie reżyser podkreślił, że „bez współpracy muzeum film by nie powstał”. Obraz w całości został nakręcony w Polsce, jednak zdjęcia nie mogły powstawać na terenie obozu, zrealizowano tam tylko ostatnie, dokumentalne sekwencje. Autorem zdjęć jest polski operator Łukasz Żal. „Strefa interesów” w oryginalnej, wyraźnie odbiegającej od utrzymanej w realistycznej narracji formie nawiązuje też do pomocy, jaką nieśli więźniom Polacy z Oświęcimia i okolic. Są to zdjęcia nakręcone kamerą termowizyjną. Widzimy dziewczynkę, która porusza się niby duch i umieszcza w ziemi jabłka, by głodni więźniowie mogli odnaleźć je następnego dnia. Są to sceny inspirowane losami Aleksandry Kołodziejczyk, która pomagała więźniom obozu. „Mieszkała w domu, w którym kręciliśmy” – mówił w jednym z wywiadów reżyser, który spotkał się z 90-letnią Aleksandrą. „Użyliśmy jej roweru, a aktorka nosiła jej sukienkę. Niestety, Aleksandra zmarła kilka tygodni po naszej rozmowie”.

Jak w raju

Po sielankowych pierwszych scenach filmu poznajemy życie codzienne rodziny Hössów. Hedwig, żona komendanta, z dumą pokazuje znajomym swój zadbany ogród z basenem, w którym organizuje dla nich przyjęcia. Ogród pełen bujnej zielonej trawy i pięknych kwiatów, w którym codziennie bawi się pięcioro dzieci Hössów. W domu z kolei pracuje służba, czyli zatrudnione przez Hedwig miejscowe kobiety, a więźniowie dostarczają żywność, luksusowe przedmioty, ubrania i inne trudne do zdobycia w czasie wojny towary. Nic dziwnego, że kobieta mówi przyjaciółkom, iż żyje tu jak w raju. Są oczywiście pewne niedogodności, na przykład dym, który zasłania często niebo, i popiół z krematorium, który czasem pokrywa bujną zieleń. Co jednak ważne – komendant ma blisko do pracy, bo dom i ogród od obozu dzieli tylko mur. Małżonkowie kochają przyrodę, więc nie zdziwi nas niesłychana troska o nią na terenie obozu. Komendant znajdzie czas, by podyktować sekretarce przez telefon polecenie dla SS-manów, że ci, „którzy w sposób bezmyślny i brutalny urywają gałązki bzu z drzewa tak, że drzewo krwawi, zostaną ukarani. Jeżeli już chcą wziąć gałązkę, muszą ją odciąć z wyczuciem, bo mają one zdobić obóz teraz i w przyszłości”. Z kolei stosunek żony komendanta do więźniów doskonale oddaje m.in. scena rozmowy w ogrodzie Hedwig i Linny, jej matki. Matka Hedwig wspomina Ester Silberman, Żydówkę, którą kiedyś znała, i patrząc na mur, za którym znajduje się obóz, zastanawia się głośno, czy ona też tam trafiła. Hedwig nie bardzo się orientuje, o kim mówi matka, więc ta wyjaśnia, że kiedyś sprzątała w jej domu. Dodaje, że Silberman wygłaszała jakieś odczyty, ale nie wie o czym. Córka odpowiada, że z pewnością chodziło o jakąś bolszewicką agitację. Postać matki jest o tyle ważna, że chociaż po obejrzeniu domu i ogrodu gratuluje córce społecznego awansu, po kilku dniach pobytu w domu Hössów ogarniają ją wątpliwości. Czy żona Hössa zdaje sobie sprawę z tego, co dzieje się za murem? Film nie pozostawia wątpliwości.

Echa piekła

Dla Hedwig „wygnanie z raju”, który urządziła sobie w pobliżu obozu, związane z koniecznością przeprowadzki z powodu awansu męża, wydaje się nie do zaakceptowania. Nie przeszkadzają jej odgłosy dochodzące z piekła za murem. W filmie Glazera niesłychanie ważną rolę odgrywa ścieżka dźwiękowa. O ile inne głośne filmy o obozach koncentracyjnych czy o niemieckich zbrodniach w czasie II wojny światowej – w tym najgłośniejsze, jak „Lista Schindlera” czy „Pianista” – bezpośrednio prezentowały wyraziste sceny przemocy wobec ofiar, o tyle w „Strefie interesów” tego nie znajdziemy. Kiedy na przykład jeden z więźniów zostaje przyłapany na kradzieży jabłka i utopiony przez strażników na polecenie Hössa, słyszymy tylko głos SS-mana i rozpaczliwy jęk więźnia.

Film opiera się na sile sugestii, jaką tworzą dobiegające z oddali krzyki, płacz dzieci i od czasu do czasu odgłosy strzałów. O tym, co dzieje się w obozie, świadczą też rozmowy Hössa z innymi SS-manami czy dyskusja prowadzona w zaciszu gabinetu z niemieckim inżynierem, który przedstawia swój racjonalizatorski pomysł, jak przyspieszyć spalanie „sztuk”. W scenie rozgrywającej się w sztabie SS, kiedy decydują się losy węgierskich Żydów, również mówi się o „sztukach” czy „ładunkach”, a nie o ludziach. Tytuł filmu, „Strefa interesów”, nawiązuje do nazwy, jaką nadali Niemcy terenom wokół kompleksu obozowego Auschwitz zastrzeżonego dla Schutzstaffel, skąd wysiedlono polską ludność.


Strefa interesów, reż. Jonathan Glazer, wyk.: Christian Friedel (Rudolf Höss), Sandra Hüller (Hedwig Höss), Ralph Hörforth (Oswald Pohl) Wielka Brytania/Polska/USA 2023

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.