Historie olimpijskie. Pod znakiem swastyki

Leszek Śliwa

|

GN 10/2024

publikacja 07.03.2024 00:00

Ironia losu sprawiła, że, na trzy lata przed rozpętaniem najstraszniejszej wojny w dziejach ludzkości, igrzyska olimpijskie, będące symbolem pokoju, otwierał Adolf Hitler.

Jadwiga Wajsówna wywalczyła w 1936 r. srebrny medal. Jadwiga Wajsówna wywalczyła w 1936 r. srebrny medal.
reprodukcja Henryk Przondziono

Berlin miał być gospodarzem igrzysk w 1916 roku. Niemcy wybudowali już stadion olimpijski, gdy wybuchła I wojna światowa. Nie oni ją zaczęli, ale zwycięskie mocarstwa w 1918 roku obarczyły ich całą winą. Nie dość, że w 1916 berlińskie igrzyska odwołano, to jeszcze w 1920 i 1924 roku niemieckich sportowców nie dopuszczono do udziału w kolejnych olimpiadach. Potem emocje opadły i Międzynarodowy Komitet Olimpijski uznał, że trzeba to jakoś zrekompensować pokonanym i upokorzonym Niemcom. 26 kwietnia 1931 roku uchwalono, że Igrzyska XI Olimpiady w 1936 odbędą się w Berlinie, natomiast olimpiada zimowa w tym samym roku w Garmisch-Partenkirchen. Tymczasem w 1933 roku do władzy w Niemczech doszli narodowi socjaliści. Wprawdzie Adolf Hitler początkowo twierdził, że olimpiadę wymyślili Żydzi i masoni, jednak później zmienił zdanie, skwapliwie skorzystał z okazji i uczynił z igrzysk tubę propagandową wielkości Trzeciej Rzeszy.

Los Angeles – zyskowny interes

Zanim do tego doszło, igrzyska odbyły się po raz drugi za oceanem. Ich gospodarzem było Los Angeles. Zawody rozegrano od 30 lipca do 14 sierpnia 1932 roku. Klasyfikację medalową wygrali gospodarze, zdobywając 103 medale, w tym 41 złotych. Organizacja okazała się wyjątkowo profesjonalna. Zastosowano nowinki techniczne, jak na przykład fotokomórkę, pomagającą ustalić kolejność biegaczy na mecie. Główny stadion igrzysk, Los Angeles Memorial Coliseum, mieścił aż 105 tysięcy widzów. Impreza przyniosła 1,3 mln dolarów zysku. Jedyną słabością tej olimpiady była stosunkowo mała liczba startujących sportowców. Wiadomo, że w tamtych czasach sport – poza Stanami Zjednoczonymi – rozwijał się głównie w Europie, a dotarcie do zachodniego wybrzeża USA wiązało się z bardzo wysokimi kosztami. Dlatego z Polski za ocean pojechało tylko 20 sportowców, 17 mężczyzn i 3 kobiety. Zresztą jedna z naszych reprezentantek, Stanisława Walasiewiczówna (w rzeczywistości miała na imię Stefania), jako Stella Walsh na stałe mieszkała w Stanach Zjednoczonych.

W Berlinie nazwiska mistrzów olimpijskich wyryto  w kamieniu.   W Berlinie nazwiska mistrzów olimpijskich wyryto w kamieniu.
reprodukcja Henryk Przondziono

Polacy osiągnęli wielki sukces. Startowali tylko w trzech dyscyplinach (lekkoatletyce, wioślarstwie i szermierce) i we wszystkich zdobyli medale. Łącznie było ich siedem (dwa złote, jeden srebrny i cztery brązowe), co dało nam czternaste miejsce w klasyfikacji medalowej.

Złoto zdobyli biegacze: Stanisława Walasiewiczówna była najszybsza na 100 metrów, a Janusz Kusociński na 10 000 metrów. Wicemistrzami olimpijskimi została wioślarska dwójka ze sternikiem. Brązowi medaliści to: wioślarska czwórka ze sternikiem, wioślarska dwójka bez sternika, dyskobolka Jadwiga Wajsówna oraz drużyna szablistów.

Bohater w za ciasnych butach

Medale zdobyte dla Polski przez Walasiewiczównę były potem kwestionowane, ponieważ po jej śmierci w 1980 roku okazało się, że była osobą interpłciową, to znaczy miała narządy zarówno żeńskie, jak i męskie, nie w pełni wykształcone. Miała także chromosom Y decydujący o płci męskiej. Niemniej MKOl nie wracał już do tej sprawy i medali ani jej, ani Polsce nie odebrano.

Złota Walasiewiczówny wszyscy się w Los Angeles spodziewali, natomiast triumf Kusocińskiego był ogromną sensacją. W biegach długich od lat niepodzielnie panowali Finowie. Przed olimpiadą zdyskwalifikowano jednak słynnego Paavo Nurmiego, posiadacza dziewięciu złotych i trzech srebrnych medali zdobytych na wcześniejszych igrzyskach. Uznano, że pobierając pieniężne nagrody za zwycięstwa w biegach, przestał być amatorem. Dyskwalifikacja zakończyła przedwcześnie jego karierę. Zrehabilitowano go dopiero po wojnie. W Los Angeles faworytami byli jednak inni Finowie – Lauri Virtanen i Volmari Iso-Hollo.

Kusociński od 15. okrążenia biegu na 10 000 metrów zaczął czuć narastający ból stóp. Popełnił wielki błąd, ubierając na olimpijski start nowe buty, które rzekomo miały być bardziej odpowiednie na twardą amerykańską bieżnię. Mimo to na ostatnim okrążeniu Polak przyspieszył, oderwał się od rywali i pierwszy przekroczył linię mety. Nie miał jednak siły się cieszyć. Natychmiast zrzucił buty, których wnętrze całe było poplamione krwią. To spowodowało, że nie mógł wystąpić w biegu na 5000 metrów.

Historia dopisała tragiczny epilog do losów niektórych naszych medalistów. Szablista Leszek Lubicz-Nycz zginął w bitwie pod Łomiankami podczas kampanii wrześniowej, Janusz Kusociński został rozstrzelany przez Niemców w Palmirach, a wioślarz Stanisław Urban przez Rosjan w Katyniu.

Berlin – uścisk dłoni Führera

Igrzyska XI Olimpiady również były wielkim sukcesem organizacyjnym. Po raz pierwszy w historii znicz olimpijski został zapalony ogniem przyniesionym przez sztafetę sportowców z greckiej Olimpii. Tam zaś ogień powstał za pomocą promieni słonecznych skupionych przez paraboliczne zwierciadło. Hymn olimpijski skomponował Richard Strauss, a ceremonię otwarcia igrzysk uświetniło wypuszczenie 20 tysięcy gołębi. Zawody były po raz pierwszy filmowane. Potem powstał dzięki temu pełnometrażowy film dokumentalny „Olympia” w reżyserii Leni Riefenstahl. Prowadzono też eksperymentalne transmisje telewizyjne. W Berlinie i kilku innych niemieckich miastach było łącznie 28 dużych sal, w których widzowie mogli oglądać transmisję z 15-minutowym opóźnieniem, tyle bowiem trwało przetworzenie sygnału. W Niemczech trwały już wówczas represje antysemickie, ale podczas olimpiady Hitler nakazał je zatrzymać. W reprezentacji Niemiec znalazła się nawet jedna zawodniczka pochodzenia żydowskiego, mieszkająca w USA florecistka Helene Mayer. Zdobyła srebrny medal, a na podium wykonała gest hitlerowskiego pozdrowienia, co później kosztowało ją ostracyzm środowisk żydowskich do końca życia.

Największą gwiazdą igrzysk w Berlinie był amerykański czarnoskóry lekkoatleta Jesse Owens, który zdobył aż cztery złote medale. Powstała później legenda, że Hitler celowo uciekł z loży, żeby uniknąć uściśnięcia jego ręki. To jednak nieprawda. Führer III Rzeszy zapraszał do swojej loży tylko niektórych medalistów. Wtedy, kiedy wygrywali czarnoskórzy sportowcy, przezornie nie zapraszał nikogo, żeby nie zburzyć swego budowanego wówczas wizerunku światłego dyktatora. Jak wspominał po latach Owens, Hitler, kiedy sportowiec przechodził przed jego lożą, wstał i przyjaźnie pomachał mu ręką, a Owens również mu pomachał. Osiągnięć Amerykanina nie przemilczano ani w albumie wydanym z okazji igrzysk, ani w filmie Leni Riefenstahl.

Zabrakło tylko złota

Klasyfikację medalową wygrali Niemcy (89 medali, w tym 33 złote). Polska zaprezentowała się dobrze, zdobywając trzy srebrne i trzy brązowe medale. Zabrakło tylko złota. Najbliżej upragnionego mistrzostwa byli jeźdźcy. Podczas crossu terenowego sędzia zatrzymał Henryka Leliwę-Roycewicza na 20 przeszkodzie, informując, że na 10 popełnił błąd. Polak wrócił, ale okazało się, że błędu nie było, a sędzia się pomylił. Ta pomyłka odebrała mu szansę na złoto.

Srebro we wszechstronnym konkursie konia wierzchowego wywalczyła drużyna w składzie: Zdzisław Kawecki, Henryk Leliwa-Roycewicz i Seweryn Kulesza. Pozostałe srebrne medale dorzuciły lekkoatletki Stanisława Walasiewiczówna i Jadwiga Wajsówna, a brąz zdobyliśmy w strzelectwie (Władysław Karaś), wioślarstwie (Jerzy Ustupski i Roger Verey) oraz rzucie oszczepem (Maria Kwaśniewska). Dobrze spisali się też polscy piłkarze, zajmując czwarte miejsce.

Kwaśniewska przegrała z dwiema Niemkami i wraz z nimi została zaproszona do loży Hitlera. Zdjęcie z tego spotkania pokazywała potem niemieckim strażnikom obozu przejściowego w Pruszkowie, gdzie przetrzymywano Polaków po powstaniu warszawskim. Przedstawiając się jako „przyjaciółka Führera”, wyciągnęła z tego obozu wiele osób, m.in. znanych pisarzy Ewę Szelburg-Zarembinę i Stanisława Dygata.

Tragiczna śmierć podczas okupacji dosięgła dwóch polskich medalistów z Berlina. Jeździec Zdzisław Kawecki został rozstrzelany przez Rosjan w Katyniu w 1940, a strzelec Władysław Karaś – przez Niemców w Magdalence w 1942 roku.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.