Zmienia się rola kobiet w Kościele – to logiczne i teologiczne

Franciszek Kucharczak

|

GN 10/2024

publikacja 07.03.2024 00:00

Kobiety przy ołtarzu? Na wysokich stanowiskach kościelnych? Oponenci mówią: nigdy tak nie było. Ale to nie jest argument.

Papież Franciszek z grupą kobiet uczestniczących w rzymskim etapie synodu o synodalności. Jedna z nich – s. Nathalie Becquart jest podsekretarzem synodu. Papież Franciszek z grupą kobiet uczestniczących w rzymskim etapie synodu o synodalności. Jedna z nich – s. Nathalie Becquart jest podsekretarzem synodu.
Alessandra Tarantino /AP Photo/east news

Był rok 1378. Trzej włoscy kardynałowie otrzymali listy o tej samej treści. Zawarte w nich słowa smagały adresatów jak biczem: „Głupcy, głupcy, po tysiąckroć zasłużyliście sobie na śmierć! Jak ślepcy nie widzicie własnego zła. Przez was zapanowało wielkie zamieszanie, a w dodatku sami z siebie robicie oszustów i bałwochwalców!”. To nie papież był autorem reprymendy ani żaden inny hierarcha. Listy napisała… kobieta. Żadna tam królowa. Żeby chociaż zakonnica albo zamężna, ale nie! Katarzyna ze Sieny miała wtedy 31 lat, była świecką tercjarką, zajmowała skromny pokoik w swoim rodzinnym domu. A jednak to z nią liczyli się kolejni papieże.

Katarzyna była człowiekiem Chrystusa i ludzie to widzieli. Jej mistyczne zjednoczenie ze Zbawicielem było tak wyraźne i wywierało tak ogromne wrażenie, że – choć miała wrogów – nikt nie ośmielił się jej potępić, nawet trybunał Inkwizycji. Z jej mediacji korzystały zwaśnione państwa, o radę pytali ją ludzie piastujący władzę. Gdy zmarła w wieku 33 lat, wszyscy wiedzieli, że odszedł największy autorytet epoki. Została kanonizowana w 1461 roku, a cztery wieki później ogłoszono ją patronką Rzymu – obok św. Piotra. W 1939 roku proklamowano ją patronką Italii, a w roku 1970 Pa- weł VI ogłosił ją doktorem Kościoła. Wreszcie na początku roku 2000 Jan Paweł II zaliczył św. Katarzynę Sieneńską do grona patronów Europy, a wraz z nią św. Brygidę Szwedzką i św. Teresę Benedyktę od Krzyża.

Przypadek Katarzyny i innych wybitnych kobiet Kościoła pokazuje, że Bóg nie ma problemu z równouprawnieniem płci. Jeśli chce, obdarza posłuszne Mu kobiety autorytetem, któremu nikt nie zdoła się sprzeciwić.

Pierwszym po Bogu i niekwestionowanym autorytetem w Kościele jest właśnie kobieta: Maryja, Matka Syna Bożego. Archanioł Gabriel pyta Ją o zgodę na przyjęcie niesłychanego planu Bożego. Żadnego pośrednictwa mężczyzn: niebieski posłaniec oczekuje wolnej decyzji kobiety. Od Jej reakcji zależą dalsze losy ludzkości. O Niej mówią proroctwa, w Niej wypełniają się błogosławieństwa. Pokorne przyjęcie planu Bożego otwiera przed Maryją „karierę”, o jakiej nie śnił żaden człowiek. To Ona, jak mówił bł. kard. Wyszyński, „wykarmiła Słowo Boże”. To Jej w okresie dorastania był poddany Syn Boży i Ją z krzyża dał ludzkości za Matkę.

Wyższa pozycja

W środowiskach feministycznych słychać zarzuty, że chrześcijaństwo utrwaliło model kobiety całkowicie zależnej od mężczyzn, a kult maryjny jest swoistą przykrywką dla męskiej dominacji. Prawda jest inna. Wbrew panującym stereotypom już Stary Testament, choć powstały w kulturze patriarchalnej starożytnego Wschodu, przyznaje kobiecie pozycję wyższą niż w innych społeczeństwach. Ks. prof. Andrzej Zwoliński z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie zwraca uwagę na biblijny opis stworzenia człowieka, zawierający prawdę, że Bóg stworzył kobietę jako równorzędną towarzyszkę życia mężczyzny. Miało to konsekwencje. „Zarówno w zakresie prawa karnego, jak i prawa dziedziczenia kobieta była w istocie równa mężczyźnie” – zauważa duchowny w opracowaniu „Geniusz kobiety w nauczaniu Kościoła”.

Zdecydowaną różnicę w podejściu do kobiet znajdujemy w Nowym Testamencie. Wśród uczniów towarzyszących Jezusowi widzimy także kobiety. Ich rola nie była marginalna. To właśnie Maria Magdalena pierwsza ujrzała Zmartwychwstałego i to kobiety miały przekazać apostołom tę najważniejszą z nowin. Jezus „musiał specjalnie powoływać mężczyzn, kobiety szły za Nim same” – stwierdza ks. Zwoliński. Jezus nie unika spotkań nawet z kobietami o skomplikowanej przeszłości, jak w przypadku Samarytanki, wielokrotnej rozwódki czy gdy w domu faryzeusza Szymona pozwolił prostytutce obmyć łzami swoje nogi i namaścić je olejkiem. W tamtej epoce takie zachowanie mocno odbiegało od ustalonego wzorca, ale torowało drogę do zmiany myślenia na temat godności i roli kobiet.

Mają milczeć?

W czasach apostolskich widzimy kobiety aktywnie uczestniczące w życiu gmin chrześcijańskich. Lidia była pierwszą w Filippi ochrzczoną przez Pawła „razem ze swym domem”. W Cezarei Paweł mieszka u diakona Filipa, który miał, jak czytamy, „cztery córki, dziewice – prorokinie” (Dz 21,9). Kobiety często udostępniały swoje domy na zgromadzenia chrześcijan. Należała do nich Pryska (Pryscylla), którą wraz z jej mężem Akwilą Paweł nazywa swoimi współpracownikami w Chrystusie (Rz 16,3-4). Paweł używa także określenia „diakonisa” w odniesieniu do Febe – chrześcijanki z okolic Koryntu (Rz 16,1). Nie wiadomo, na czym polegała jej funkcja, pewne jest jednak, że pełniła konkretną posługę dla Kościoła. „Pozdrówcie Tryfenę i Tryfozę, które trudzą się w Panu. Pozdrówcie umiłowaną Persydę, która wiele trudu poniosła w Panu” – prosi Paweł członków rzymskiej gminy chrześcijańskiej (Rz 16,12).

Ten sam Paweł pisze, że kobiety mają milczeć na zgromadzeniach. „A jeśli pragną się czego nauczyć, niech zapytają w domu swoich mężów! Nie wypada bowiem kobiecie przemawiać na zgromadzeniu” – poleca (1 Kor 14,35). Bibliści wskazują, że tego rodzaju stwierdzenia należy interpretować w kontekście kulturowym epoki i danej gminy, podobnie jak instrukcje na temat stroju, nakrycia głowy czy uczesania. Apostoł w tym samym liście zaleca, żeby kobiety prorokujące podczas zgromadzenia robiły to z nakrytą głową (11,5) – wynika więc z tego, że odzywały się na spotkaniach. Z pewnością nie należy wysnuwać wniosku, jakoby Paweł uważał kobiety za mniej ważne w oczach Bożych. „U Pana ani mężczyzna nie jest bez kobiety, ani kobieta nie jest bez mężczyzny. Jak bowiem kobieta powstała z mężczyzny, tak mężczyzna rodzi się przez kobietę” – pisze apostoł (11,11-12). On też zapewnia: „Nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie” (Ga 3,28).

Świadomość jednakowej godności każdej osoby ludzkiej była prawdziwą rewolucją w świecie starożytnym. Nowy status kobiet przyniosła choćby sformułowana przez Jezusa zasada nierozerwalności małżeństwa. Odtąd już nie tylko kobieta nie mogła porzucić mężczyzny – także mąż nie mógł porzucić żony. Mąż został zobowiązany do szacunku wobec żony i do traktowania jej tak, jak Chrystus traktuje Kościół: z miłością gotową oddać za nią życie. Ewangelia wykluczyła poligamię, wszelkie haremy, nałożnice i jakąkolwiek niewierność. Dla Kościoła stały się ważne wszystkie kobiety, nie tylko zamężne, ale także dziewice i wdowy.

Lęk przed kobietą

„Chrześcijaństwo stało się m.in. »religią kobiet«, zważywszy na ich znaczącą rolę, jaką one odegrały w Ewangelii i w początkach Kościoła” – stwierdza ks. Zwoliński. Przywołuje naukę ojców Kościoła, m.in. św. Augustyna, który uczył, że Ewa nie zgrzeszyła ciężej niż Adam, zaś grzechem obojga była przede wszystkim pycha. Nauka o grzechu pierworodnym była istotna dla statusu kobiet w świecie, bo w późniejszych wiekach były one oskarżane o spowodowanie upadku człowieka. Liczni teologowie widzieli w kobiecie przede wszystkim źródło pokusy. Uważano, że kobiety są bardziej podatne od mężczyzn na ataki diabła. „Ty jesteś bramą diabła. Ty złamałaś pieczęć Chrystusa! Ty jako pierwsza opuściłaś prawo Boże! Ty ogarnęłaś tego, którego diabeł nie mógł tknąć! Ty tak sprawnie zwyciężyłaś mężczyznę, obraz Boga! Twoja cena, śmierć, kosztowała śmierć Syna Bożego” – oskarżał kobiety Tertulian. Te słowa zyskały dużą popularność w średniowieczu. Nie wszyscy teologowie się z tym zgadzali, m.in. św. Tomasz z Akwinu zdecydowanie sprzeciwiał się umieszczaniu kobiety jako takiej w obszarze zła.

W kolejnych epokach chrześcijańskie podejście do roli kobiety w Kościele ewoluowało, jednak bez istotnych zmian w przestrzeni ściśle kościelnej. Kobiet nie dopuszczano praktycznie nie tylko do studiowania teologii, ale nawet do funkcji ważniejszych niż sprzątanie kościoła.

Połowa ludzkości

Znaczące zmiany nastąpiły w XX wieku. Obradujący w latach 1962–1965 Sobór Watykański II nie zajmował się szczegółowo kwestią kobiet, ale temat ten pojawił się w 1963 roku w kontekście dyskusji nad konstytucją Lumen gentium. Wtedy to kard. Léon-Joseph Suenens złożył wniosek o zwiększenie liczby świeckich audytorów. „Kobiety też powinny zostać zaproszone jako audytorki, gdyż – o ile się nie mylę – stanowią połowę rodzaju ludzkiego” – argumentował. Jego zdaniem kobiety, które w tak wielu obszarach zaczęły podejmować aktywność publiczną, powinny też mieć udział w aktywności Kościoła. Ostatecznie, na dwie ostatnie sesje Soboru, Paweł VI zaprosił 24 kobiety z 14 krajów. Choć żadnej z nich nie wolno było na soborze zabierać głosu (w odróżnieniu od świeckich mężczyzn, którym głosu udzielono kilkakrotnie), to sama ich obecność była czymś wyjątkowym.

W okresie posoborowym wiele dla zrozumienia „geniuszu kobiety” zrobił Jan Paweł II. Święty papież docenił wyjątkowość kobiety szczególnie w liście Mulieris dignitatem. „Kościół składa dzięki za wszystkie przejawy kobiecego »geniuszu« w ciągu dziejów, pośród wszystkich ludów i narodów; składa dzięki za wszystkie charyzmaty, jakie Duch Święty udziela niewiastom w historii Ludu Bożego, za wszystkie zwycięstwa, jakie zawdzięcza ich wierze, nadziei i miłości: składa dzięki za wszystkie owoce kobiecej świętości” – pisał Jan Paweł II.

Rozwijamy się

Papież Franciszek kontynuuje kierunek obrany przez Pawła VI i Jana Pawła II w kwestii miejsca kobiet w Kościele. Za jego pontyfikatu doszło do przełomowych decyzji, wskutek których kobiety zostały dopuszczone do kierowniczych stanowisk w Watykanie. W 2015 roku szefową papieskiej ochrony na terenie Włoch została Maria Rosaria Maiorino. W 2016 roku papież mianował 41-letnią hiszpańską dziennikarkę Palomę Garcíę Ovejero zastępcą dyrektora Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej. W ten sposób po raz pierwszy kobieta została papieskim rzecznikiem prasowym. Z początkiem roku 2017 stanowisko dyrektora Muzeów Watykańskich objęła Barbara Jatta, włoska historyk sztuki, stając się pierwszą w dziejach Watykanu kobietą na takim stanowisku. Z kolei Włoszka s. Nicla Spezzati objęła funkcję podsekretarza w Kongregacji ds. Instytutów Życia Konsekrowanego. W lipcu 2017 r. politolog Flamina Giovanelli została podsekretarzem w Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju Ludzkiego, w Komisji ds. Migracji, Praw Człowieka, Środowiska i Walki z Ubóstwem. W 2019 roku na czele watykańskiego departamentu teologiczno-duszpasterskiego stanęła Nataša Govekar. W 2020 roku włoska prawniczka Francesca Di Giovanni została wiceszefową dyplomacji watykańskiej. Nigdy dotąd kobieta nie pełniła tak wysokiej funkcji w watykańskim Sekretariacie Stanu. W 2021 roku s. Nathalie Becquart, francuska ksawerianka, otrzymała nominację na podsekretarza Synodu Biskupów. Ona też została pierwszą kobietą z prawem głosu na Synodzie Biskupów. W 2023 r. papież powierzył stanowisko sekretarza w watykańskiej Dykasterii ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego 52-letniej s. Simonie Brambilli. Zakonnica zajęła tym samym drugie najwyższe stanowisko po kardynale prefekcie João Braz de Aviz. To tylko niektóre z kobiet pełniących dziś ważne funkcje w Kościele. Jeszcze sto lat wcześniej było to niewyobrażalne. Dość powiedzieć, że po raz pierwszy kobietę zatrudniono w Watykanie dopiero w 1915 r. w – charakterze pomocnika krawca.

W lutym tego roku trzy kobiety zostały zaproszone do udziału w obradach Rady Kardynałów, podczas której gremium doradcze papieża omawiało rolę kobiet w Kościele. „Konieczne jest słuchanie siebie nawzajem, aby »zdemaskulinizować« Kościół, gdyż Kościół jest wspólnotą mężczyzn i kobiet, którzy podzielają tę samą wiarę i godność chrzcielną” – podkreślił papież we wstępie do książki „Zdemaskulinizować Kościół? Krytyczna dyskusja nad »zasadami« Hansa Ursa von Balthasara”. I dodał: „Prawdziwie przysłuchując się kobietom, my, mężczyźni, słuchamy kogoś, kto widzi rzeczywistość z innej perspektywy, i w ten sposób jesteśmy prowadzeni do rewizji naszych planów, naszych priorytetów. Czasami jesteśmy zdezorientowani. Czasami to, co słyszymy, jest tak nowe, tak odmienne od naszego sposobu myślenia i postrzegania, że wydaje się absurdalne i czujemy się onieśmieleni. Ale to zdezorientowanie jest zdrowe, sprawia, że się rozwijamy”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.