Ośrodek z Wrocławia prowadzi naukowe badania domniemanych cudów eucharystycznych

Karol Białkowski

|

GN 09/2024

publikacja 29.02.2024 00:00

Do przypadków mających znamiona cudu eucharystycznego dochodzi wcale nie tak rzadko. Interdyscyplinarny Ośrodek Badań Muzealiów, Relikwii i Zdarzeń Eucharystycznych we Wrocławiu w ostatnim pięcioleciu zbadał 15 takich zgłoszeń.

	Już samo podejrzenie cudu eucharystycznego jest znakiem, który pobudza do refleksji – zwłaszcza świadków zdarzenia – nad wartością, jaką stanowi Najświętszy Sakrament. Już samo podejrzenie cudu eucharystycznego jest znakiem, który pobudza do refleksji – zwłaszcza świadków zdarzenia – nad wartością, jaką stanowi Najświętszy Sakrament.
Karol Białkowski /Foto Gość

Listopad 2022 roku. Na posadzce kościoła pw. Wniebowzięcia NMP w Topoli na Kielecczyźnie znaleziono prawdopodobnie konsekrowany komunikant. Zgodnie z przyjętą w takich przypadkach tradycją, Ciało Pańskie pod postacią chleba kapłan umieścił w naczyniu z wodą, które nosi nazwę vasculum. Zwykle stoi ono przy tabernakulum i służy do obmycia palców, którymi szafarz rozdaje Komunię Świętą. Chodzi o to, by nie została na nich żadna drobinka konsekrowanego chleba. W vasculum partykuły ulegają rozpuszczeniu. Tak miało się stać również z umieszczonym tam komunikantem.

Po około tygodniu kapłan zauważył jednak, że zamiast zniknąć, konsekrowany chleb przybrał krwisty kolor... Sprawa została zgłoszona biskupowi kieleckiemu Janowi Piotrowskiemu, który nakazał ją zbadać i potwierdzić lub nie, że doszło do cudu eucharystycznego.

Stworzyli procedury

Badaniami nad przypadkiem z Topoli zajmował się powołany w 2019 roku przy Papieskim Wydziale Teologicznym Interdyscyplinarny Ośrodek Badań Muzealiów, Relikwii i Zdarzeń Eucharystycznych. Na jego powstanie zgodził się ówczesny rektor uczelni, ks. prof. Włodzimierz Wołyniec. Teolog dogmatyk przyznaje, że pewną inspiracją do powstania instytucji było zdarzenie eucharystyczne z 2017 roku z terenu archidiecezji wrocławskiej. Wtedy został powołany zespół, który miał ocenić, czy czerwone przebarwienie na konsekrowanym komunikancie ma znamiona cudu. Zanim jednak do badań doszło, materiał zdążył ulec takim zmianom, że się do nich nie nadawał. – Pomysł utworzenia interdyscyplinarnego ośrodka, zajmującego się podobnymi zdarzeniami, wyszedł właściwie z grona świeckich naukowców, którzy zetknęli się z takimi przypadkami. Zaproponowano specjalistów z różnych dziedzin nauki, którzy wyrazili zgodę na udział w zespole badawczym – wyjaśnia ks. Wołyniec. Jednym z celów, jakie sobie postawili, było wypracowanie pewnej procedury działania w sytuacji, gdy zachodzi podejrzenie nadprzyrodzonego wydarzenia eucharystycznego. – Gdy zdarzają się jakieś niezwyczajne sytuacje związane z Najświętszym Sakramentem, to duszpasterz zgłasza tę sprawę swojemu biskupowi, a ten najczęściej powołuje komisję, która podejmuje próbę ich zbadania. Nasz ośrodek ma służyć pomocą w wyjaśnieniu tego, co się wydarzyło, i w profesjonalnej ocenie faktów – zaznacza.

Boża obecność

Aby dobrze zrozumieć i zinterpretować wyniki badań, trzeba pamiętać, czym jest Najświętszy Sakrament, oraz że po przeistoczeniu chleba i wina w czasie Mszy św. w konsekrowanych cząsteczkach pozostaje sakramentalna obecność Jezusa Chrystusa. Tłumacząc, czym ona jest, ksiądz profesor przypomina, że substancja chleba i substancja wina mocą sakramentalnych słów Chrystusa wypowiadanych przez kapłana: „To jest Moje Ciało” i „To jest Moja Krew”, stają się substancjami Ciała i Krwi Pańskiej. Od tej chwili pod konsekrowanymi postaciami chleba i wina jest realnie i sakramentalnie obecny nasz Pan Jezus Chrystus w swoim Ciele i w swojej Krwi. W takiej postaci przyjmujemy Go w Komunii Świętej. – Pomimo przemiany substancji – chleba w Ciało Pańskie i wina w Krew Pańską, pozostają przypadłości chleba i wina, które widzimy i smakujemy. Zmienia się więc substancja rozumiana w sensie metafizycznym jako istota i tożsamość bytu. Dzięki tej zmianie (transsubstancjacja) Najświętszy Sakrament, który przyjmujemy, nie jest chlebem i winem, ale prawdziwie Jezusem Chrystusem obecnym w Ciele i Krwi – wyjaśnia. Dodaje, że zgodnie z żywą Tradycją Kościoła obecność sakramentalna Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie trwa tak długo, jak długo są zachowane przypadłości chleba i wina. Gdy ich zabraknie, sakramentalnej obecności Pana w Najświętszym Ciele i Krwi już nie będzie – wyjaśnia.

To tłumaczy, dlaczego konsekrowany komunikant, który nie może być spożyty przez kapłana, wkłada się do vasculum z wodą. – Po jakimś czasie powinien się on rozpuścić i stracić swoją przypadłość, co będzie znakiem, że nie ma już sakramentalnej obecności Pana, to znaczy – nie ma już Najświętszego Ciała i Najświętszej Krwi Pańskiej pod postaciami chleba i wina. To jest nauka, która pochodzi od św. Tomasza z Akwinu, a później potwierdzona została przez Sobór Trydencki – dodaje.

Najpierw okoliczności

Analiza zgłoszonego zdarzenia eucharystycznego dokonuje się w kilku etapach. Pierwszym jest kontakt bezpośrednio ze świadkami, którzy są poproszeni o przedstawienie dokładnego opisu okoliczności, w jakich do niego doszło. Ks. Wołyniec zaznacza, że nie zawsze jasne jest pochodzenie znalezionego komunikanta. Co więcej, nie ma też czasem pewności, że jest on konsekrowany. Wówczas zespół opiera się na dużym prawdopodobieństwie. – Prawie w każdym przypadku po upływie tygodnia wygląd kawałka chleba się zmieniał. Zamiast białego opłatka w naczyniu pojawiła się krwistoczerwona substancja. Zmieniała się również woda, nabierając żółtej barwy – opisuje. Zaznacza, że w wyniku jakiegoś procesu nastąpiła całkowita przemiana. – Zgodnie z naszą wiarą ta nowa substancja – nie chleb i nie wino – nie kryje w sobie sakramentalnej obecności Pana Jezusa. Czy jest w niej jakiś nowy sposób obecności i jaki – tego nie wiemy – dodaje.

Drugim krokiem jest prośba o dokonanie eksperymentu porównawczego. Nie jest on skomplikowany, polega na włożeniu do wody z tego samego źródła komunikanta niekonsekrowanego, pochodzącego z tego samego opakowania, co ten, na którym zauważono zmiany. – Obserwacja trwa około tygodnia. W żadnym z badanych przez nas przypadków nie doszło do takiej przemiany w materiale porównawczym, jak przy Ciele Pańskim. To była podstawa do tego, by podjąć badania laboratoryjne i uznać, że w danym zdarzeniu jakiś znak od Pana Boga może być – tłumaczy ks. Włodzimierz Wołyniec.

Poszukiwanie ludzkich cech

Kolejnym etapem jest pobranie próbki nowej substancji powstałej w vasculum. Jest ona dzielona na trzy części, które trafiają do laboratoriów genetycznego, histopatologicznego i mykologicznego. Po ich zakończeniu każdy ze specjalistów pisze raport szczegółowy. – O wszystkich zgłoszonych nam przypadkach można powiedzieć to samo – w próbkach nie znaleziono żadnej tkanki z ludzkim DNA, czyli w powstałej substancji nie ma żadnych elementów ciała ludzkiego – zaznacza. Podobnie w przypadku badań histopatologicznych. – Obraz we wszystkich przypadkach dał wynik, który nie wskazywał na ludzkie pochodzenie. Przeprowadzano również badania mykologiczne na obecność takich grzybów, które sprawiają, że podczas zachodzących zmian substancja przybiera kolor czerwony. Zdaniem specjalisty, nie jest wykluczone, że obecność grzybów i bakterii tworzy w badanym materiale jakieś nowe nieznane struktury, które wyglądem mogą przypominać tkanki ludzkie – dodaje kapłan.

Raporty końcowe powstałe po zbadaniu wszystkich przypadków twierdziły, że można przemiany wyjaśnić w sposób naturalny, choć nie w pełni da się określić, czym są powstałe nowe substancje. – Możliwość naturalnego wyjaśnienia była podstawą do zamknięcia dalszego postępowania w sprawie uznawania tych zdarzeń za cuda eucharystyczne. Tak było również w przypadku „cudu” w Topoli.

To wciąż tajemnica

Z naukowego punktu widzenia badane sprawy zostały zamknięte, ale pozostał jeszcze element interpretacji teologicznej i pastoralnej. Ksiądz Wołyniec zwraca uwagę, że badania genetyczne nie biorą – co oczywiste – pod uwagę, że Ciało Chrystusa w Najświętszym Sakramencie jest Ciałem chwalebnym – zmartwychwstałym i przemienionym (nowym, niebieskim Ciałem), a więc nie ma już ziemskiej, materialnej struktury, w tym również kodu DNA. Badania histopatologiczne w kilku przypadkach też nie były jednoznaczne. – Na takie zdarzenia możemy jednak patrzeć szerzej z punktu widzenia filozoficznego i teologicznego. Mamy na uwadze, że Pan Bóg w historii posługiwał się też naturalnymi sposobami wskazywania na swoją obecność. Nie wykluczamy zatem, że w tych zgłoszonych nam przypadkach zachodzą jakieś naturalne procesy, prowadzące do powstania jakiejś nowej struktury materialnej. One mogą wskazywać na obecność Pana Boga – wyjaśnia.

Wiele do myślenia daje fakt, że biały, konsekrowany opłatek zawsze ulega przebarwieniu na kolor czerwony. Na człowieku wierzącym w realną obecność Chrystusa w Jego Krwi musi to wywierać mocne wrażenie. – Przebadane zjawiska wciąż pozostają tajemnicą. Dla mnie osobiście są to jakieś znaki Pana Boga potwierdzające realną i sakramentalną obecność Pana Jezusa, z którą mamy do czynienia po substancjalnym przeistoczeniu – przekonuje. – Myślę, że te znaki są nam dane dla umocnienia wiary w Eucharystię, byśmy nie zagubili tej największej wartości, jaką jest Najświętszy Sakrament, byśmy wracali do prawdy podstawowej, że Chrystus jest obecny wśród nas i daje się nam jako pokarm.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.