Eugeniusz Romer – kartograf, który narysował niepodległą Polskę

GN 08/2024

publikacja 22.02.2024 00:00

Eugeniusz Romer to nie tylko światowej sławy geograf i współautor granic odrodzonej po zaborach Polski. Był przede wszystkim człowiekiem, który już sto lat temu rozumiał, jak powinna wyglądać nowoczesna edukacja.

Eugeniusz Romer – kartograf, który narysował niepodległą Polskę reprodukcje wikipedia

Sejm 9 lutego, uchwałą jednogłośnie uczcił pamięć Eugeniusza Mikołaja Romera. Czytamy w niej, że „był wielkim polskim geografem i kartografem, twórcą geopolitycznej koncepcji pomostowości ziem polskich, która koresponduje ze współczesną koncepcją Międzymorza”, a jego wielkie dzieło – „Geograficzno-statystyczny atlas Polski” – odegrało „dużą rolę w pracach polskiej delegacji na konferencji pokojowej w Wersalu i w ustaleniu granic Polski i państw sąsiednich, odrodzonych po I wojnie światowej”. Sejmowa uchwała przyjęta z okazji 70. rocznicy śmierci wybitnego kartografa akcentuje patriotyczne zasługi Romera. Jej bohater jednak był nie tylko gorącym patriotą, ale przede wszystkim badaczem i nauczycielem, który wyprzedzał swoją epokę. Dlaczego?

Galicyjski grunt, światowe wykształcenie

Był lwowiakiem. Przyszedł na świat 3 lutego 1871 r. w szlacheckiej, średnio majętnej rodzinie. Romerowie od kilku stuleci zamieszkiwali Małopolskę i co jakiś czas w rodzie ujawniał się wybitny umysł. Wśród przodków Eugeniusza byli profesorowie uniwersytetów w Krakowie czy Monachium. Ze strony matki Romer miał pochodzenie węgiersko-rumuńsko-serbsko-chorwackie. I być może właśnie tak skomplikowana genealogia sprawiła, że z domu wyniósł silne postawy patriotyczne, a równocześnie głęboki szacunek do przedstawicieli innych narodowości.

Młody Romer ukończył gimnazjum w Nowym Sączu, a następnie zdobywał wykształcenie na uniwersytetach w Krakowie, Halle i we Lwowie. Zgłębiał tam tajniki geografii, meteorologii, geologii, uzyskał tytuł doktora filozofii. W cesarskim Wiedniu zdobywał specjalizację z glacjologii, czyli nauki o lodowcach. Po tych studiach wrócił do Galicji, by na dłużej związać swoją karierę naukową z Uniwersytetem Jana Kazimierza we Lwowie. Tam się habilitował i zdobył profesurę.

Pierwotnie poświęcał się głównie badaniom wpływu lodowców na rzeźbę górskich terenów. Jednak tym, co przyniosło mu międzynarodowy rozgłos, był sposób opracowywania map hipsometrycznych, czyli takich, w których teren podzielony jest liniami wyznaczającymi określoną wysokość nad poziomem morza. Wydany przez niego w 1908 r. w Wiedniu „Mały Atlas Geograficzny” rozpropagował metodę przedstawiania na mapie określonych wysokości za pomocą barw: od ciemnozielonych (tereny najniżej położone), przez żółte i pomarańczowe, aż po czerwone (najwyższe szczyty górskie). I chociaż pierwsza mapa hipsometryczna opisująca rzeźbę terenu za pomocą poziomic została opracowana już w 1835 r. przez Szweda Carla Forsella, to właśnie Eugeniusz Romer dopracował i upowszechnił tę metodę, nadając określonym wysokościom charakterystyczną i do dziś stosowaną skalę wyrazistych barw.

Równocześnie „Mały Atlas Geograficzny” był pierwszym hipsometrycznym opracowaniem globu. To dzieło nadało profesorowi międzynarodowy rozgłos.

Geograf w służbie niepodległości

Dziś, gdy wobec toczącej się za naszą wschodnią granicą wojny wzrasta zainteresowanie geopolityką, trudno nie wspomnieć, że to właśnie profesor Romer był nie tylko światowej sławy geografem, ale również niezwykle skutecznym geopolitykiem, którego prace badawcze miały realny wpływ na kształtowanie granic odradzającej się po ponad wieku zaborów Polski.

Romer jeszcze w czasie trwającej Wielkiej Wojny, gdy na horyzoncie pojawiać zaczęła się iskra nadziei na odrodzenie polskiej państwowości, podjął się opracowania wielowymiarowego dzieła: „Geograficzno-statystycznego atlasu Polski”. Tytuł, który dziś może nie robić na nikim wielkiego wrażenia, w 1916 r. był pracą przełomową – było to kompendium wiedzy opisujące w sposób kompleksowy ziemie nieistniejącej przecież wówczas Polski, uwzględniając nie tylko kwestie ukształtowania terenu czy przebiegu rzek, ale również szeroko rozumiane wątki demograficzne, takie jak rozmieszczenie na określonych obszarach ludności polskiej, zagadnienia kulturowe czy językowe. Pomysłodawcą stworzenia takiego kompendium, które mogłoby posłużyć jako podstawa naukowa w razie negocjacji dotyczących odbudowy Rzeczypospolitej, był Franciszek Stefczyk, dziś znany głównie z tego, że zainicjował zakładanie spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych (wówczas ważnego narzędzia w walce z lichwą). To Stefczyk zachęcił Romera do stworzenia wielkiego atlasu ziem polskich i sfinansował druk kilkudziesięciu egzemplarzy dzieła.

Dlaczego atlas był tak ważny dla Polski? Bo przez 123 lata w przestrzeni międzynarodowej polska narracja dotycząca istnienia narodu polskiego i zajmowanego przez niego terytorium praktycznie nie istniała – to zaborcy byli głównymi narratorami tego tematu na dyplomatycznych salonach. Atlas Romera miał być solidną podstawą w dyskusji nad obszarem, na którym Polacy stanowią większą lub przynajmniej istotną część ludności. O tym, jak potężną bronią geopolityczną było to dzieło, niech świadczy fakt, iż niemal wszystkie wydrukowane egzemplarze zostały zarekwirowane przez Niemców i jedynie dwa udało się przewieźć za ocean, gdzie były bezpieczne.

I chociaż sam kartograf gardził polityką, przeprowadzone przez niego badania i międzynarodowy autorytet, jakim już wtedy się cieszył, sprawiły, że został członkiem polskiej delegacji na negocjacje wersalskie, w czasie których ustalano zachodnie granice II Rzeczypospolitej, a także wszedł w skład negocjatorów traktatu ryskiego w 1920 r., gdy zapadały decyzje o wschodniej granicy między Polską i Sowietami.

Umiejętności ważniejsze niż sztywna wiedza

Po wojennych zawieruchach, które stworzyły przestrzeń do odrodzenia Polski, Eugeniusz Romer zaangażował się w to, na czym znał się najlepiej: pracę badawczą i dydaktyczną. W 1921 r. założył Instytut Kartograficzny, a krótko potem przyczynił się do powstania Zjednoczonych Zakładów Kartograficznych i Wydawniczych Książnica-Atlas. Cały czas pracował na uniwersytecie we Lwowie, nierzadko prowadząc też wykłady i prelekcje na najważniejszych uczelniach w Europie i Ameryce. Był nie tylko prezesem Polskiego Towarzystwa Geograficznego, ale też wiceprezydentem Światowej Unii Geograficznej.

Światowa sława nie przeszkodziła mu jednak w prowadzeniu zajęć dydaktycznych. A swojemu warsztatowi nauczycielskiemu poświęcał nie mniejszą uwagę niż pracy badawczej. I również w tej dziedzinie wyprzedzał swoją epokę. Od swoich uczniów wymagał nie tyle opanowania sztywnej wiedzy, co umiejętności posługiwania się narzędziami, jakimi dysponuje geograf. Romer wychodził bowiem z założenia, że szczegółowe ustalenia mogą się zmieniać, a dobry student powinien przede wszystkim doskonale znać metody badawcze, tak by potrafił samodzielnie zdobywać wiedzę, również wtedy, gdy światowa nauka dostarczy nowe dane. Sam tak definiował swoje nauczycielskie priorytety: „Postawiwszy sobie jako cel naczelny nauczania geografii w szkole średniej umiejętność czytania mapy, uważałem, że sprawdzianem osiągnięcia celu będzie nie tyle wiedza, ile uzyskanie instrumentu, który powinien przez całe życie służyć do rozszerzania i pogłębiania tej wiedzy” – przytacza słowa Romera Adam Zaleski w opracowaniu „Sławni Kresowianie”. Dziś, w XXI wieku, gdy otaczająca nas rzeczywistość zmienia się szybciej niż kiedykolwiek wcześniej, metoda Romera jest bardzo aktualna – ważniejsze niż zapamiętanie przez ucznia konkretnych faktów jest to, by opanował samą umiejętność uczenia się.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.