Aleksiej Nawalny – kolejna ofiara Putina

Maria Przełomiec

|

GN 08/2024

publikacja 22.02.2024 00:00

Czy ostatnie osłabienie zachodniego wsparcia dla Ukrainy i coraz częściej pojawiające się napomknienia o możliwości negocjacji z Rosją ułatwiły podpisanie wyroku na Aleksieja Nawalnego?

	Aleksiej Nawalny podczas rozprawy przed sądem w Moskwie w roku 2014. Aleksiej Nawalny podczas rozprawy przed sądem w Moskwie w roku 2014.
handout /Moscow City Court press service/AFP/east news

W sobotę 17 lutego w 32 rosyjskich miastach odbyły się demonstracje, w trakcie których policja zatrzymała ponad 400 osób. Tego samego dnia uczestnicy Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa uczcili minutą ciszy rosyjskiego opozycjonistę Aleksieja Nawalnego, zmarłego dzień wcześniej w kolonii karnej nr 3 w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym. Jak poinformowała służba więzienna, ten najbardziej znany rosyjski przeciwnik Władimira Putina miał zasłabnąć podczas spaceru, następnie stracił przytomność i służbom medycznym nie udało się go uratować mimo trwającej pół godziny reanimacji. To oczywiście wersja oficjalna, podana przez władze. A jak mogło być naprawdę? Dwa dni wcześniej Nawalny po raz 27. trafił do karceru. Dzień przed śmiercią odwiedził go adwokat. Polityk nie skarżył się na zdrowie, a matka Nawalnego napisała na portalu X (dawny Twitter), że rozmawiała z synem niedługo przed śmiercią i że jego silny głos nie wskazywał na jakąkolwiek chorobę czy osłabienie organizmu. Oficjalna wersja rosyjskich władz mówi o zatorze, jak jednak zauważają lekarze, to można byłoby stwierdzić dopiero po dokonaniu sekcji zwłok, a nie niemal natychmiast po zgonie. Jedno jest pewne – niezależnie od tego, czy Nawalny został w łagrze zamordowany, czy powolnym brutalnym traktowaniem doprowadzono do jego zgonu, odpowiada za to osobiście Władimir Putin.

Osobisty wróg cara

Aleksiej Nawalny został aresztowany w styczniu 2021 r. po powrocie z leczenia z Niemiec, gdzie dochodził do siebie po próbie otrucia nowiczokiem. Wracał, zdając sobie sprawę, że zostanie natychmiast aresztowany – i tak też się stało. W sierpniu 2023 r. Moskiewski Sąd Miejski skazał go na 19 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. W sumie polityk dostał wyrok niemal 30 lat pozbawienia wolności.

Kim był człowiek, którego rosyjski przywódca uznał za swego osobistego wroga? Nawalny najbardziej znany był z walki z rosyjską korupcją na najwyższych szczeblach, która to walka ściągnęła na niego gniew i zemstę Władimira Putina – najważniejszego z negatywnych bohaterów antykorupcyjnych śledztw. Warto jednak zauważyć, że sam Nawalny nie był postacią jednoznaczną, przynajmniej na początkach swojej politycznej kariery. Jedni widzieli w nim nieustraszonego, skutecznego lidera opozycji, bezkompromisowego bojownika ze skorumpowanymi elitami, inni zarzucali mu populizm i niebezpieczne flirtowanie z nacjonalistami. Nie cieszył się sympatią demokratycznej prozachodniej opozycji, na przykład przebywającego od lat na Zachodzie byłego więźnia putinowskich łagrów Michaiła Chodorkowskiego czy lidera partii Jabłoko Georgija Jawilińskiego. W Rosji był jednak najbardziej rozpoznawalnym przeciwnikiem Kremla, któremu udało się co najmniej kilkakrotnie przestraszyć moskiewskie elity.

	Kolonia karna IK 3, w której więziony był Aleksiej Nawalny.   Kolonia karna IK 3, w której więziony był Aleksiej Nawalny.
ANATOLY MALTSEV /EPA/pap

Nacjonalista z przekonania?

Swoją polityczną karierę Nawalny – wówczas młody prawnik i finansista (miał dwa fakultety) zaczął w 2000 roku właśnie od Jabłoka, z którego 7 lat później został usunięty za nacjonalizm. Chyba nie bez podstaw, bo wkrótce Nawalny założył własną organizację Naród i oznajmił, że nacjonalizm jest jednym z „kluczowych punktów definiujących ruch”. Hasłem ówczesnych nacjonalistów było „Rosja dla Rosjan” i domaganie się restrykcji wobec zarobkowych imigrantów z Azji Środkowej. W tych czasie Nawalny uczestniczył także w organizowanych przez nacjonalistów „Ruskich marszach”. Potem jednak kwestie nacjonalistyczne zeszły na dalszy plan. Nawalny zaczyna nową działalność. Na blogu RosPil.info publikuje informacje o odkrytych przez siebie malwersacjach i korupcji w państwowych przedsiębiorstwach, zarówno tych mniejszych, lokalnych, jak i gigantach typu Gazprom. Po roku takiej działalności Nawalny tworzy Fundację Walki z Korupcją. Na jej stronie ukazują się obnażające łapówkarstwo materiały, na przykład świetnie udokumentowany film „On wam nie Dimon” o majątku ówczesnego rosyjskiego premiera Dimitrija Miedwiediewa czy „Pałac Putina” o wybudowanej za równowartość 5 miliardów złotych rezydencji Władimira Putina w Gelendżyku nad Morzem Czarnym. Film o Miedwiediewie doprowadził w 2017 roku w całej Rosji do masowych protestów. Film o pałacu Putina, wyemitowany tuż po aresztowaniu Nawalnego, obejrzało 50 mln ludzi.

Nawalny był najlepiej rozpoznawalnym w swoim kraju opozycjonistą. Według badań przeprowadzonych w 2017 roku słyszała o nim połowa obywateli Federacji Rosyjskiej. Co więcej, ta popularność miała konkretny wymiar. Gdy w 2013 roku władze, uspokojone niskimi notowaniami Nawalnego, dopuściły do jego udziału w wyborach na mera Moskwy, zdobył drugie miejsce, dostając 28 proc. głosów. Powód tej popularności wydaje się prosty: polityk atakował władze nie z pozycji liberalno-demokratycznych, jak cisząca się bardzo małym poparciem w kraju prozachodnia rosyjska opozycja, skutecznie zwalczana przez kremlowską propagandę; on uderzał w najsłabsze punkty reżimu, w dodatku chętnie posługując się trafiającą do Rosjan nacjonalistyczno-patriotyczną narracją. Stąd mocno krytykowane za granicą stwierdzenie, że Krym nie jest kanapką, którą Moskwa może bez szkód zwrócić Ukrainie (dosłownie: „źle, że w taki sposób został do Rosji przyłączony, ale nie jest kanapką, żeby go znowu Ukraińcom oddawać”) czy kuriozalna publiczna debata z, notabene, także skazanym ostatnio przez reżim Putina na więzienie Igorem Girkinem ps. Striełkow, byłym dowódcą donieckich separatystów. W jej trakcie obaj panowie licytowali się, który z nich jest „prawdziwszym” nacjonalistą (rozmowa odbyła się w końcu lipca 2017 roku w opozycyjnej, internetowej telewizji Dożd). O tym, że Krym trzeba jednak zwrócić Ukrainie, Nawalny zaczął mówić już z więzienia 20 lutego 2023 roku, publikując swój 15-punktowy manifest.

I to mógł być jeszcze jeden z powodów nienawiści Kremla – krytykowanie reżimu nie tyle z powodu łamania demokratycznych zasad, ile za nieskuteczność, złodziejstwo i niszczenie potencjału wielkiego, dumnego kraju. Wszystko, co przysparzało Nawalnemu popularności w Rosji, potencjalnie osłabiało pozycję jej „władcy”.

	Demonstracja przeciwników reżimu Putina przed ambasadą rosyjską w Berlinie, 18 lutego 2024 r.   Demonstracja przeciwników reżimu Putina przed ambasadą rosyjską w Berlinie, 18 lutego 2024 r.
Fabian Sommer /dpa/pap

Kreml pewny siebie

Czym jednak mógł grozić Putinowi więzień skazany na kilkadziesiąt lat łagru? Czy warto było doprowadzać do jego śmierci niemal w przeddzień prezydenckich wyborów, ryzykując ewentualne demonstracje i jeszcze większy ostracyzm ze strony Zachodu? To prawda, że działająca poza granicami Rosji Fundacja Walki z Korupcją dalej obnażała skandaliczne zachowania rosyjskich elit, ale doniesienia te nikły w cieniu tego, co wyprawiają rosyjskie wojska na Ukrainie.

Według eksperta Ośrodka Studiów Wschodnich Marka Menkiszaka śmierć Nawalnego świadczy o tym, że Kreml jest dosyć pewny siebie. Putin najwyraźniej uważa, że kontroluje sytuację wewnętrzną w kraju i żadnych poważnych zagrożeń przed marcowymi pseudowyborami nie widzi. Co prawda 17 lutego doszło do największych od 2022 roku wystąpień (wtedy były to protesty przeciwko mobilizacji), ale należy przypuszczać, że zostaną one szybko i skutecznie spacyfikowane. Zabicie politycznego wroga być może jakoś wpłynie na frekwencję, ale przecież nikt nie podejrzewa, że głosowanie będzie uczciwe.

Putin najwyraźniej nie spodziewa się także poważniejszych konsekwencji międzynarodowych. Oczywiście liderzy zachodnich państw, w tym Joe Biden, wyrazili swoje oburzenie. Do MSZ-ów kilku krajów zostali wezwani rosyjscy dyplomaci. Śmierć poruszyła także uczestników corocznej Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, którzy uczcili Nawalnego minutą milczenia.

Topniejący sprzeciw Zachodu

Jeszcze w roku 2021 prezydent Biden ostrzegał, że śmierć Nawalnego w więzieniu będzie miała „niszczycielskie konsekwencje”. Przypomniała tę wypowiedź w swoim komentarzu francuska analityk Marie Dumoulin z Europejskiej Rady Polityki Zagranicznej (ECFR), stwierdzając, że „to, czy i w jaki sposób zostanie pociągnięty do odpowiedzialności, będzie miało kluczowe znaczenie dla postrzegania przez Moskwę spójności Zachodu”. I kolejny cytat, tym razem amerykańskiej politolog Uniwersytetu Michigan prof. Eriki Frantz: „Chiny najprawdopodobniej nie odwrócą się od Rosji, ale inną sprawą są amerykańscy politycy, którzy spierają się o wojskową pomoc dla Ukrainy i dyskutują, jak niebezpieczny jest Władimir Putin. Teraz im o tym przypomniano. Dotyczy to także Europy i wielu innych krajów. Wśród wielu ich polityków nastroje antyputinowskie zaczęły ostatnio wygasać. Wojna trwa, wsparcie dla Ukrainy staje się coraz droższe, poparcie coraz słabsze, a amerykański dziennikarz Tucker Carlson swoim wywiadem daje Putinowi wygodne pole dla szerzenia absurdalnej, kłamliwej propagandy. Śmierć Nawalnego przypomniała nam wszystkim: to zabójczy reżim, który nie waha się mordować ludzi”.

Zastanawiam się, na ile ostatnie osłabienie wsparcia dla Ukrainy i coraz częściej pojawiające się napomknienia o możliwości jakichś negocjacji ułatwiły podpisanie wyroku na Aleksieja Nawalnego. Żanna Niemcowa, córka opozycyjnego polityka Borysa Niemcowa, zamordowanego w 2015 roku, wezwała Zachód, by na śmierć Nawalnego odpowiedział militarnym i gospodarczym wsparciem Ukrainy. Oby jej apel okazał się skuteczny. Inaczej grozi nam sytuacja, że zabójstwo politycznego przeciwnika tylko wzmocni pozycję rosyjskiego satrapy. To zaś, jak uprzedza coraz więcej światowych ekspertów, w końcu odbije się na nas samych.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.