Rozczarowanie

Marcin Jakimowicz

Rozczarowanie ludźmi Kościoła sięga zenitu. Rozczarowanie samym sobą sięga zenitu. I co dalej?

Rozczarowanie

Czasami uśmiecham się sarkastycznie pod nosem, czytając gorące debaty na temat nowych skandali czy wypływających na wierzch pęknięć. Nie, nie dlatego, że mnie bawią (nic tu do śmiechu, naprawdę), ale dlatego, że każdego tygodnia słyszę o wielu bardziej gorszących tąpnięciach i dwuznacznościach. To przekleństwo pracy dziennikarza, który z natury swej pracy widzi wiele rzeczy od podszewki. A wysoka wrażliwość naprawdę nie ułatwia zadania…

I mówię Mu: „Panie, jestem zmęczony sobą. Jestem zażenowany dwulicowością postaw budujących swe królestwa duchowych przywódców (duchownych i świeckich), którzy walcząc o czystość „zewnętrznej strony misy”, zasłaniają tym samym bagno grzechu, w jakim ugrzęźli; postawą twórców naprawdę wielkich i pięknych dzieł, którzy nie potrafią sprostać wyznaczonym sobie celom i stają się zgorszeniem maluczkich, liderami dorabiającymi pobożną ideologię do własnych pragnień, całym tym wyścigiem szczurów za zaszczytami, docenieniem, clickbajtami uznania. Nie znajduję żadnej czystej przestrzeni, choć oczywiście zagorzali obrońcy każdej z piaskownic (i katolicy, i protestanci, i charyzmatycy, i tradycjonaliści) udowadniają mi, że zbudowali przestrzeń, w której Najwyższy czuje się jak u siebie w domu”.

A On odpowiada: „Wiem, wiem. Przede wszystkim pielęgnujcie żarliwą miłość względem siebie nawzajem, gdyż miłość zakrywa wiele grzechów” (1P 4,8).

Tak, czasem rozczarowanie samym sobą sięga zenitu. Rozczarowanie ludźmi Kościoła sięga zenitu. Tyle że, paradoksalnie, nie osłabia ono mojej miłości do Tego, który jest Jego głową. Co więcej: to ono właśnie rzuca mnie wprost w Jego ramiona.

Bardzo odnajduję się w intuicji o. Krzysztofa Pałysa: „Nieżyjący już dominikanin, ojciec Isnard Szyper, powtarzał przychodzącym do zakonu braciom: «Najpierw musisz się rozczarować Kościołem, potem zakonem i współbraćmi, a następnie wielokrotnie samym sobą. Tylko wówczas będziesz w stanie oczarować się miłosierdziem Jezusa». Dopiero gdy zawiedziemy się nie tylko na innych, ale przede wszystkim na sobie, możemy odkryć czym jest Boże miłosierdzie”.