Ks. Stanisław Brzóska – generał, kapłan, człowiek

Agata Puścikowska

|

GN 04/2024

publikacja 25.01.2024 00:00

Warto obejrzeć film „Powstaniec 1863”. I warto poznać więcej szczegółów z życia niezwykłego księdza.

Ks. Stanisława Brzóskę zagrał Sebastian Fabijański. Ks. Stanisława Brzóskę zagrał Sebastian Fabijański.
materiały producenta

Film o ks. Stanisławie Brzósce pokazuje nie tyle biografię kapłana, co kontekst historyczny, realia, w których przyszło żyć Polakom pod koniec XIX wieku na Podlasiu. Pokazuje atmosferę, codzienne dramaty Polaków związane z życiem w niewoli rosyjskiej, głębokie pragnienie wolności, wyswobodzenia się spod rosyjskiego jarzma. Coś, co historyk sucho opisze jako „reżim carski”, w filmie po prostu się czuje. Na tym tle go widzimy: kapłana, młodego człowieka, który chciał służyć Bogu i ludziom modlitwą, sakramentami. Czas i miejsce zmusiły go do dokonania dramatycznego wyboru. Musiał stanąć do walki.

Postać ks. Brzóski – w sensie biografii i wierności faktom – jest mocno okrojona. Wydarzenia z jego życia pokazano wyrywkowo, kładąc nacisk na to, co najważniejsze: przyczyny, skutki. Wybór decydującego momentu w życiu, kilku wydarzeń buduje postać od strony psychologicznej, pozwala się wczuć w dramat młodego mężczyzny. W tym sensie uzupełnia biografię, stwarza chęć wniknięcia w tę postać. Zaciekawia nią. A jest to postać wielka, frapująca i może być dla wielu inspirująca. Kapłan powstaniec. Szlachcic z Podlasia, który wybrał służbę Bogu, a historia skłoniła go do służby Polsce. Za co zapłacił cenę najwyższą.

Młody szlachcic

Stanisław Brzóska urodził się 30 grudnia 1832 roku we wsi Dokudów pod Białą Podlaską. Pochodził ze zubożałej szlachty. Był synem Marcelego i Karoliny. Rodzina pieczętowała się herbem Nowina. Mimo że nie byli bogaci, łożyli na edukację syna, bo mieli świadomość, że to bardzo ważne: Stanisław w wieku 17 lat wyjechał do Kijowa, by studiować medycynę. Po trzech latach jednak wrócił, by wstąpić do seminarium duchownego. Skończył je w Janowie Podlaskim i został wikarym w Sokołowie Podlaskim, a następnie w parafii Niepokalanego Serca NMP w Łukowie.

Był blisko wiernych, głównie okolicznych chłopów, doskonale znał ich życie. Szanowano go i chętnie słuchano. Młody kapłan swoją rolę widział szerzej niż wyłącznie jako posługę duszpasterską. Wśród chłopstwa szerzył idee niepodległościowe, mówił o ojczyźnie, budził polskiego ducha. Opowiadał im prosto i zrozumiale o tym, że Bóg jest w historii każdego narodu, a w Bożych planach każdy naród ma swoją rolę do wypełnienia. Ojczysta ziemia była dla niego Bożym darem dla narodu. I tę prawdę głosił ludziom, którzy nawet nie do końca wiedzieli, kim są. Był też pionierem pracy organicznej na Podlasiu. Kazania młodego ks. Stanisława nie podobały się carskim, zaborczym władzom. W marcu 1861 roku został aresztowany przez Rosjan. Otrzymał wyrok dwóch lat więzienia w twierdzy zamojskiej. Karę zmniejszono w rezultacie do roku. Otrzymał propozycję wyjazdu za granicę, ale nie skorzystał z niej, bo chciał pozostać ze swoimi – bronić ich i chronić przed zsyłkami i poborem do carskiej armii.

Młody żołnierz

Po powrocie z więzienia nawiązał wiele kontaktów konspiracyjnych, których celem było obalenie caratu. Konspiratorzy zwani „czerwonymi” szykowali zbrojny zryw i chcieli walczyć o niepodległość z zaborcą. Czy wówczas młody kapłan zamierzał stanąć na czele oddziałów powstańczych? Przypuszczalnie swoją rolę widział inaczej: jako kapelana, który podtrzymuje morale, walczy modlitwą, wspiera i organizuje np. aprowizację. Przystąpił do powstańczego oddziału Karola Krysińskiego właśnie jako kapelan. Odprawiał Msze św., spowiadał. Gdy jego przełożony nie wrócił do oddziału, został dowódcą. Przed wybuchem powstania został naczelnikiem administracji podziemnej powiatu łukowskiego. Stało się tak być może dlatego, że nikogo bardziej kompetentnego do tej roli nie udało się znaleźć.

To właśnie ksiądz Brzóska, na czele ponad trzystu chłopów i zagrodowej szlachty, rozpoczął powstanie na Podlasiu. W filmie pokazano ich udany, sprytnie przemyślany atak na rosyjski garnizon w Łukowie. Działo się to 23 stycznia 1863 roku. Powstańcy zabili pięćdziesięciu Rosjan, a stracili trzech swoich ludzi, zdobyli dużo broni i amunicji.

14 marca pod Staninem ks. Brzóska został ciężko raniony w nogę, później jakiś czas ukrywał się w Zwoli pod Żelechowem. W czasie walk chorował na tyfus. Za zasługi, sprawną organizację, niezłomność został mianowany przez Rząd Narodowy naczelnym kapelanem wojsk powstańczych, i to w stopniu generała. Brał udział w wielu potyczkach i bitwach, m.in. pod Siemiatyczami, Włodawą, Sławatyczami czy Fajsławicami.

Mimo że nie miał wykształcenia wojskowego, stał się dobrym dowódcą oddziałów kawalerii powstańczej. W potyczkach, w których brał udział – między innymi pod Sosnówką, Żelechowem, Różą i Parczewem – najczęściej nierozstrzygniętych lub przegranych, dobrze dowodził, miał zmysł dowódcy, ludzie go szanowali i słuchali. Świetnie organizował akcje dywersyjne, co okazywało się bardzo pomocne w walce podjazdowej.

Narodowy zryw, ku zdziwieniu i przerażeniu Rosjan, osiągał sporo sukcesów, jednak w porównaniu z nieograniczonymi możliwościami militarnymi Rosjan i bez pomocy innych mocarstw był skazany na porażkę. Powstanie dość szybko przerodziło się więc w walkę partyzancką. Powstańcy walczyli szlachetnie i długo, stoczyli ponad 1200 bitew i potyczek. Jednak już w maju 1864 roku Rosjanie ogłosili zakończenie powstania styczniowego. Walki na Podlasiu trwały nadal. A stał za nimi ksiądz Brzóska. Wraz z oddziałem kawalerii atakował Rosjan. Nie przestał nawet po straceniu członków Rządu Narodowego, w tym Romualda Traugutta, w sierpniu 1864 roku. Ważną postacią, wspierającą go w każdych okolicznościach, był jego adiutant Franciszek Wilczyński. Kapłan mógł też liczyć na kurierkę – ziemiankę Antoninę Konarzewską (która potem, w czasie potwornych tortur, wydała go). Do końca był wierzący, rozmodlony, wierny liturgii. Był duszpasterzem dla swoich oddziałów.

Jeszcze pod koniec 1864 roku dowodził ponad czterdziestoosobowym oddziałem konnym. Natomiast Rosjanie, którzy wielokrotnie doświadczyli skuteczności działań oddziałów prowadzonych przez księdza, poprzysięgli zemstę. Szukali go wszędzie, tropili. Grał im nie tylko na nerwach, ale i honorze: oto prosty ksiądz jest w stanie wyprowadzić w pole wielu doświadczonych, rosyjskich dowódców. Rosjanie tworzyli raporty o wygranej, które wysyłali do Moskwy. Polacy tymczasem pod wodzą Brzóski, co jakiś czas, jak duchy, pojawiali się na terenach wroga, atakowali, by następnie zaszyć się na bagnach w podlaskich lasach. Wiele miesięcy trwały poszukiwania Brzóski, który z rosyjskich zasadzek wychodził niemal bez szwanku.

W końcu Rosjanom udało się pojmać zarówno Brzóskę, jak i Wilczyńskiego. Ich wspólna egzekucja odbyła się 23 maja 1865 roku na rynku w Sokołowie Podlaskim. Przed śmiercią ksiądz się wyspowiadał. I krzyknął: „Żegnajcie bracia i siostry, i wy, małe dziatki!”. Rosjanie dla przestrogi zostawili jego ciało na szubienicy przez wiele godzin.

Wszystko to miało być pokazem rosyjskiej siły. Stało się wydarzeniem patriotycznym o trudnej do wyobrażenia skali: 10 tys. ludzi modliło się, płakało, trwało wraz z więźniem i skazańcem. Po egzekucji Rosjanie rozebrali szubienicę i chcieli ją ukryć. Jednak Polacy odnaleźli ją, a kawałki drewna, zabierane do chat, traktowano jak relikwie. Kapłana zaczęto uważać za świętego, co – rzecz jasna – bardzo nie podobało się Rosjanom. Nakazano, by ogłosić w parafiach, że kapłana pozbawiono godności duchownego, i mówić o nim „były ksiądz”. Chłopi jednak nie uwierzyli w te plotki i nadal uważali Brzóskę za kapłana bohatera. Jego legenda trwała przez dziesiątki lat na wsiach i w miasteczkach podlaskich.

Czy jednak tak powinien działać i postępować kapłan? Czy powinien walczyć z bronią w ręku? A może raczej wyłącznie z różańcem? Chyba nie nam, współczesnym, jednoznacznie oceniać. Niewątpliwie dzięki ludziom takim jak ks. Stanisław Brzóska polskość w zaborze rosyjskim nie tylko przetrwała, ale i rozwijała się w kolejnych latach. A chęć wywalczenia niepodległości wzrastała, przechodziła z pokolenia na pokolenie. Film o ks. Brzósce doskonale to pokazuje poprzez postać młodego chłopca – ministranta, którego niejako wychował kapłan, a który potem już jako stary człowiek walczył w zwycięskiej bitwie w sierpniu 1920 roku z bolszewikami.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.