Szwedzi boją się wojny. Chcą jak najszybciej wstąpić do NATO

Jacek Dziedzina

|

GN 04/2024

publikacja 25.01.2024 00:00

W Szwecji wzrosła liczba dzieci dzwoniących na telefon zaufania… ze strachu przed wojną. To jeden z efektów ogłoszenia przez władze konieczności przygotowania się na atak ze strony Rosji. Szwedzi w ostatnich dwóch latach przeszli przyspieszony kurs geopolitycznej świadomości.

Micael Byden, naczelny dowódca Szwedzkich  Sił Zbrojnych. Micael Byden, naczelny dowódca Szwedzkich Sił Zbrojnych.
PONTUS LUNDA /epa/pap

W połowie stycznia półki sklepowe w Szwecji niemal opustoszały z niektórych towarów. Bynajmniej nie z powodu karnawału – po wypowiedziach władz państwa i dowódców, wzywających do przygotowania się na ewentualną wojnę, niewielu Szwedów myślało o noworocznych zabawach. Premier Szwecji, ministrowie obrony i szef obrony cywilnej oraz naczelny dowódca szwedzkich sił zbrojnych swoimi wypowiedziami wywołali prawdziwy popłoch u i tak dość mocno wystraszonych Szwedów. Wystraszonych od blisko dwóch lat, to znaczy od rosyjskiej napaści na Ukrainę. I choć panika nigdy nie jest wskazana, a same władze Szwecji, widząc, jak zareagowali obywatele, zaczęły tonować nastroje, to trzeba przyznać, że dziś to Szwedzi znajdują się w czołówce krajów oceniających trzeźwo sytuację, w jakiej znalazły się Europa i świat w obliczu groźby eskalacji rosyjskiej agresji.

Studzenie emocji

Poczucie zagrożenia ma w Szwecji wiele źródeł, nie tylko związanych z Rosją. – Musimy pamiętać, że Szwecja jest cały czas w procesie wstępowania do NATO, ale blokowanie tego najpierw przez Turcję, a teraz przez Węgry pogłębia poczucie niepewności u Szwedów – ocenia w rozmowie z GN Kinga Dudzińska, analityczka ds. krajów nordyckich i bałtyckich w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych. – W ostatnich miesiącach państwa nordyckie stały się obiektem wielu ataków cybernetycznych i hybrydowych ze strony Rosji. W oficjalnych oświadczeniach szwedzkie służby donosiły, że przypadki palenia Koranu w Szwecji były najprawdopodobniej motywowane bądź w jakiś sposób powiązane z działaniami służb rosyjskich. Szwecja zmaga się również z coraz większą ilością strzelanin i dokonywanych w ich efekcie zabójstw na ulicy w ramach walki gangów. Nie jest to zjawisko nowe, ale stanowi podłoże też do działań hybrydowych – dodaje analityczka PISM.

Wypowiedzi władz w połowie stycznia dolały oliwy do ognia. Tyle że to, co z polskiej perspektywy wydaje się racjonalne – zagrożenie ze strony Rosji nie jest nierealne – dla Szwedów jest jednak nową jakością. W społeczeństwie, w którym poparcie dla ewentualnego członkostwa w NATO jeszcze 3 lata temu nie przekraczało 30 proc., dziś wygrywają niecierpliwość i żal do Turcji oraz Węgier, które proces akcesji wstrzymały, co zostawiło Szwecję w tyle za Finlandią. Dlatego panika, jaką wywołały rozsądne, jak się wydaje, nawoływania dowódców i premiera, by szykować się na ewentualność wojny, wymusiła na władzach próbę złagodzenia przekazu. – Głośnym echem odbiła się m.in. informacja o tym, że po zapowiedziach mobilizacji zwiększyła się liczba dzwoniących na dziecięcy telefon zaufania nieletnich, którzy zaczęli wyrażać obawę przed wojną – mówi Kinga Dudzińska. – Wtedy w dyskusję włączyła się była premier Magdalena Andersson: zaczęła mówić, że poziom zagrożenia, o którym mówił m.in. szef szwedzkiej obrony cywilnej szwedzkiej, nie jest aż tak wysoki – dodaje.

Zmiana współrzędnych

Dla Szwedów cała ta sytuacja wygląda trochę tak, jak gdyby nagle Szwecja znalazła się w innej szerokości geograficznej. Przez dekady tamtejsza klasa polityczna była przekonana, że nic jej z niczyjej strony nie grozi, czego skutkiem był niemal zupełny zanik szwedzkiej armii. A z pewnością nie były to wojska zdolne do jakiejkolwiek obrony. Owszem, od wielu lat Szwedzi, coraz bardziej świadomi zagrożenia ze strony Rosji (której samoloty wielokrotnie testowały szwedzką przestrzeń powietrzną praktycznie bez reakcji ze strony gospodarzy), coraz ściślej współpracują z NATO, a armia przechodzi przyspieszoną modernizację. Podobnie w relacjach dwustronnych z USA – w 2018 r. Szwecja (wspólnie z Finlandią) podpisała z Amerykanami umowę obronną. Ale to zdecydowanie za mało i obecnie priorytetem jest jak najszybsze wstąpienie do NATO.

To będzie ogromną zmianą: przecież praktycznie od dwóch stuleci Szwecji udawało się być krajem neutralnym, co pozwoliło też uchronić się przed zawieruchami dwóch wojen światowych. Mówimy o państwie, które ma wcześniejsze tradycje nie tylko zaangażowania militarnego, ale i ambicji przewyższających nawet dzisiejsze ambicje Rosji. Szwecja jeszcze w XVII wieku chciała dyktować warunki w basenie Morza Bałtyckiego, dopiero porażka zadana jej przez carską Rosję na początku XVIII wieku obróciła te plany w proch i pył i zepchnęła kraj praktycznie w niebyt, jeśli chodzi o grę mocarstw na arenie międzynarodowej. Dziś rozwój wypadków każe jej wrócić do gry państw zaangażowanych militarnie, ale już w roli potencjalnej ofiary, a nie agresora.

– Szwecja musiała też dokonać pewnego istotnego przewrotu, jeśli chodzi o podejście do reformowania swojego wojska. O ile znaczny potencjał samego przemysłu obronnego opierał się dotąd na produkcji sprzętu dla marynarki wojennej i lotnictwa, o tyle teraz wszystkie inne rodzaje wojsk muszą zostać wzmocnione, jeśli nie odbudowane – mówi Kinga Dudzińska. – Szwedzi przez lata posiadali armię zawodową, wysoko wyspecjalizowaną i nastawioną głównie na udział w misjach zagranicznych. Co jednak ciekawe, od dawna mieli tradycję obrony cywilnej. W państwach nordyckich i w państwach bałtyckich dobrze rozwijają się formacje, których w Polsce odpowiednikiem jest WOT. W związku z tym świadomość, że samoobrona jest konieczna, była w jakiś sposób u Szwedów obecna – dodaje.

Jednomyślność Szwedów

Analityczka PISM zwraca uwagę na różnice w procesie dochodzenia obu krajów – Szwecji i Finlandii – do zmiany polityki bezpieczeństwa. – W Finlandii to było oddolne działanie, czyli faktycznie to presja społeczeństwa wymusiła na władzach zmianę polityki. W Szwecji odbyło się to w odwrotnym kierunku: szwedzkie elity polityczne zorientowały się, że sprawy zaszły już daleko, gdy Finlandia złożyła wniosek o członkostwo w NATO. A i trochę z perspektywy strategicznej było jasne, że jeżeli Finowie się zdecydują, najprawdopodobniej Szwecja też będzie taki wniosek składać, ponieważ w innym wypadku zostałaby sama. Elity polityczne zainicjowały proces zmian, natomiast to się faktycznie przełożyło na świadomość społeczną. I dziś w ocenie tego, czy Ukraina powinna być członkiem NATO i na ile Szwecja powinna wspierać Ukrainę, Szwedzi są w europejskiej ścisłej czołówce, znajdują się w pierwszej trójce państw, które popierają restrykcyjną politykę wschodnią: ponad 95 proc. społeczeństwa popiera sankcje wobec Rosji i wsparcie militarne dla Ukrainy. To też obrazuje, jak bardzo Szwedzi jako społeczeństwo zmienili swoje podejście i jak postrzegają potencjał zagrożenia ze strony samej Rosji – dodaje K. Dudzińska.

Polityka buforowa

Cała ta historia pokazuje, jak szybko i radykalnie może zmieniać się nie tylko sytuacja geopolityczna, ale i mocno, jak się zdawało, ugruntowane nastroje społeczne. Dziś już nikt w Waszyngtonie o tym nie chce pamiętać, ale jeszcze w 2017 roku w Stanach Zjednoczonych wpływowe środowiska opracowały ofertę dla Rosji: strefa buforowa złożona z państw, które mają być neutralne, a Zachód ma zagwarantować, że nigdy nie znajdą się w NATO. Otwarcie taki program ogłosił Brookings, jeden z poważniejszych ośrodków politycznych w Stanach. Swój raport autorzy zatytułowali nawet dosłownie: „Poza NATO: Nowy kształt bezpieczeństwa dla Europy Wschodniej”. Dość skomplikowany wywód sprowadzał się do wyrażonej wprost propozycji: niech państwa takie jak Finlandia i Szwecja z jednej strony oraz Ukraina, Białoruś i Mołdawia z drugiej, a także Gruzja, Armenia i Azerbejdżan oraz ostatecznie również Cypr i Serbia pozostaną na zawsze państwami neutralnymi, tworząc strefę buforową między Rosją a Zachodem. I trzeba przyznać, że jakkolwiek kuriozalnie taka propozycja by brzmiała (choć – nie oszukujmy się – nie jest to myślenie zupełnie obce zachodnim decydentom), to akurat w przypadku Szwedów jeszcze parę lat wcześniej byłaby odebrana jako zupełnie naturalna i zgodna z ich wizją bezpieczeństwa w Europie. Dziś autorzy raportu zapewne nie odważyliby się stanąć przed Szwedami z taką propozycją. Szwedzki telefon zaufania dla dzieci mógłby nie wytrzymać obciążenia linii, gdyby nieletni Szwedzi usłyszeli, że nie tylko muszą szykować się na wojnę, ale dodatkowo mają zostać pozostawieni sami sobie na niełaskę najeźdźcy.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.