Jan Paweł II zaliczył ekumenizm do priorytetów swego pontyfikatu

Marcin Jakimowicz

|

GN 03/2024

publikacja 18.01.2024 00:00

Jak wielką cenę płacił za budowanie mostów! „Wybiega przed szereg. Modli się z heretykami” – kręcili głowami sceptycy. A on uparcie powtarzał refren swej encykliki: „Aby byli jedno” i twierdził, że jedność chrześcijan jest jednym z priorytetów jego pontyfikatu.

Jan Paweł II zaliczył ekumenizm do priorytetów swego pontyfikatu istockphoto

O tym, jak bardzo był nierozumiany, przekonaliśmy się dopiero po jego śmierci. Gdy „wiatr zamknął strony księgi na cyprysowej trumnie”, stopniowo zaczęła wylewać się fala krytyki. Na spotkania ekumeniczne w Asyżu, gdy stanął nie tylko wśród chrześcijan, ale i wyznawców innych religii, na fakt, że w 2003 r. jako biskup Rzymu ucałował pierścień biskupa Canterbury Rowana Williamsa. Ten braterski komunikat był przez wielu opacznie zrozumiany, a komentatorzy grzmieli: „Skandal! Następca Piotra korzy się przed przełożonym anglikanów”. A Karol Wojtyła nie bał się oskarżeń o synkretyzm. Co więcej, zaliczył ekumenizm do priorytetów swego pontyfikatu.

Papież przechodzi na islam?

Największe niezrozumienie wywołał jego gest z 14 maja 1999 roku, gdy ucałował podarowany mu przez muzułmańskich dostojników Koran. Po tym wydarzeniu słychać było nawet głosy, że tym samym stał się heretykiem. I choć nie podniósł palca, wypowiadając islamską formułę wyznania wiary (szahadę), oskarżano go nawet o odstąpienie od „świętej wiary katolickiej”. A on ucałował Koran, bo dla ludzi, którzy dali mu tę księgę, była ona święta. Wykonał ten gest z szacunku wobec ich wiary.

„Nie pamiętam, by Jan Paweł II wycofał się z tego gestu czy za niego przepraszał. A przepraszał za wiele rzeczy” – mówił kard. Grzegorz Ryś, dodając dosadnie: „Jan Paweł II, czy obecnie Franciszek byli oskarżani o synkretyzm religijny. A to nie żaden synkretyzm, tylko próba znalezienia w przekonaniach religijnych drugiego człowieka punktu wyjścia do ogłoszenia mu Ewangelii. Tu nie chodzi o to, czy jest atakowany Jan Paweł II, czy Franciszek. To atak na Pana Jezusa i negowanie działania Ducha Świętego w Kościele. Jeśli Jezus tuż przed śmiercią w swym fundamentalnym, duchowym testamencie modlił się o jedność Kościoła, a Duch Święty wzbudza w Kościele pragnienie jedności, to opór stawiany ekumenizmowi jest oporem stawianym Duchowi Świętemu. Nie Soborowi Watykańskiemu II czy Janowi Pawłowi II”.

Nie ma odwrotu

Przed laty na Facebooku napisałem: „Z drogi ekumenizmu nie ma odwrotu”, a gdy wylała się już fala hejtu, podpisałem: „Jan Paweł II. 31 maja 1997 roku we Wrocławiu”. Wówczas część internautów usunęła swe złośliwe komentarze. „Czy możemy być w pełni pojednani z Chrystusem, jeśli nie jesteśmy w pełni pojednani między sobą? Czy możemy pojednać się ze sobą, nie przebaczając sobie nawzajem?” – pytał wówczas Jan Paweł II. „Jedność, najwyższy dar Trójcy Przenajświętszej, jest największą powinnością wszystkich Chrystusowych wyznawców. Wsłuchując się w głos Ducha Świętego, Kościoły i Wspólnoty kościelne czują się nieodwołalnie wezwane do poszukiwania coraz głębszej, nie tylko wewnętrznej, ale także widzialnej jedności, która stałaby się znakiem dla świata, »aby poznał i uwierzył«”.

Uwaga! Heretycy!

– W czasie Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan niektórzy orzekną, że staje Ksiądz Profesor w jednym rzędzie z heretykami – zaczepiłem pallotyna, ks. Sławomira Pawłowskiego, dyrektora Instytutu Ekumenicznego KUL. – A ja powiem, że staję z braćmi – odpowiedział autor pachnącej drukiem książki „Jedność”. – O konieczności przezwyciężenia nieewangelicznego potępiania innych, a już szczególnie pogardy płynącej z chorobliwej pewności siebie, mówił Jan Paweł II w Ut unum sint. Pisał o „braciach w Chrystusie”. Mamy te same główne prawdy wiary, więc nie ma najmniejszego sensu wytykanie sobie nawzajem herezji. Nic nam z tego nie przyjdzie. Mówią o tym wprost kolejni papieże. I to, uwaga, już od czasów Piusa XII! Osobom z nurtu tradycjonalistycznego warto przypomnieć, że 20 grudnia 1949 roku Święte Oficjum wydało dekret De motione oecumenica, który rozszerzył zezwolenie na uczestnictwo katolików w ruchu ekumenicznym i uznał, że to pozytywny znak czasów”.

Czas żniw

Jan Paweł II wsadził kij w mrowisko, twierdząc w Ut unum sint, że „ekumenizm jest wymianą darów”, a katolicy, dumni z depozytu pełni środków zbawczych, mogą również otrzymać coś od innych wspólnot. Wystarczy zerknąć na gorące internetowe dyskusje, by zobaczyć, jak bardzo ten argument uwiera, przeszkadza i jest kwestionowany. Działa na wielu jak płachta na byka. Co „wszystkomający” katolik może otrzymać od innych denominacji?

„Od braci z Kościołów Wschodu mogę nauczyć się umiłowania ikony i liturgii, od protestantów umiłowania Biblii i radykalnego skoncentrowania się na Chrystusie” – wylicza ks. Pawłowski. „Inni chrześcijanie też mają nam coś do powiedzenia i do dania. Papież Franciszek rozwinął tę myśl, stwierdzając: »Jeśli rzeczywiście wierzymy w wolne i hojne działanie Ducha, ileż możemy się nauczyć od innych! Nie chodzi tylko o otrzymanie informacji o drugich, by ich lepiej poznać, ale o zebranie tego, co Duch w nich zasiał jako dar również dla nas«. W adhortacji Evangelii gaudium wyjaśniał: »Nie chodzi tylko o to, by się lepiej poznać, ale aby zebrać to, co Duch Święty zasiał w innych jako dar również dla nas«. Jeżeli Duch zasiewa w każdym z nas ziarno – a z pewnością tak czyni – to ono potrzebuje czasu, by urosnąć i wydać plon, owoc. A te piękne kłosy czy owoce są nie tylko dla nas samych, ale i dla innych”.

To nie akademia!

Dialog nie jest dyplomacją. Modlitwy w czasie Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan nie są „akademią ku czci”. Kościół katolicki naucza, że podział między wspólnotami „otwarcie sprzeciwia się woli Chrystusa”, „jest zgorszeniem dla świata” i „przynosi szkodę najświętszej sprawie głoszenia Ewangelii wszelkiemu stworzeniu”. Jan Paweł II nauczał wprost, że „dążenie do jedności chrześcijan nie jest czymś dowolnym lub związanym z doraźnymi okolicznościami, ale wymogiem, który wypływa z samej natury chrześcijańskiej wspólnoty”.

„Dla katolika postawa ekumeniczna nie jest opcją, fanaberią dla grupki pasjonatów, tylko obowiązkiem sumienia, wyraźnie i wielokrotnie formułowanym w nauczaniu Magisterium zwyczajnego” – podkreśla ks. dr Grzegorz Strzelczyk. „Dużo czasu upłynęło od 1995 roku, kiedy Jan Paweł II opublikował encyklikę Ut unum sint, więc pewnie trzeba powtórzyć: »Zjednoczenie chrześcijan – także po wszystkich grzechach, które przyczyniły się do historycznych podziałów – jest możliwe. Warunkiem jest pokorna świadomość, że zgrzeszyliśmy przeciw jedności, i przekonanie, że potrzebujemy nawrócenia«” – dodaje.

„Jedność? Tak, ale na naszych warunkach. Gdy inni uznają prymat Piotra” – czytam często. A Jan Paweł II w Ut unum sint pisał, że prymat biskupa Rzymu (który stał się „kością niezgody”) może spełniać… funkcję jednoczącą. „Jako biskup Rzymu dobrze wiem, że pełna i widzialna komunia wszystkich Wspólnot jest gorącym pragnieniem Chrystusa. Zwracając się do Patriarchy ekumenicznego Dimitriosa I, powiedziałem, że »modlę się gorąco do Ducha Świętego, by obdarzył nas swoim światłem i oświecił wszystkich pasterzy i teologów naszych Kościołów, abyśmy wspólnie poszukiwali takich form sprawowania owego urzędu, w których możliwe będzie realizowanie posługi miłości«”.

Z ciemności światło

„Jeżeli nie będzie jedności Kościoła, stracimy rację naszej zasadniczej misji, do której zostaliśmy powołani: »abyśmy byli jedno«. Po co? »Aby świat uwierzył«. Po co światu podzielony, popękany Kościół?” – pytał mnie Andrzej Sionek (czy to przypadek, że odszedł przed dwoma laty w Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan?).

Bóg jest specjalistą od wyprowadzania światła z ciemności, kosmosu z chaosu, błogosławieństwa z sytuacji przeklętych. Jan Paweł II w Ut unum sint zauważył, że podziały w przedziwny sposób, dzięki Bożemu działaniu… pomogły w upiększeniu koinonii, którą jesteśmy jako Kościół, a cierpienie podziałów i zranienia z nimi związane Bóg może przemienić i właśnie przez nie – poprzez przyjęcie daru pojednania – przeprowadzić nas ku dobru i głębszemu poznaniu prawdy. „Przeszłość jest niezmienna, ale obecność przeszłości w teraźniejszości ulega zmianie” – czytam w opracowanym katolików i luteran dokumencie z 2017 roku „Od konfliktu do komunii”. Nie mamy wpływu na historię. Mamy realny wpływ na to, co dzieje się tu i teraz. Kard. Raniero Cantalamessa, sporo miejsca poświęcający tzw. ekumenizmowi ducha, podpowiada: „Im bardziej zbliżymy się do Chrystusa, tym bardziej zbliżymy się do siebie”.

„Nie bójmy się dialogu! Najtwardszą skorupę mają stworzenia bez kręgosłupa” – podsumowuje ks. dr hab. Pawłowski. „Kto ma kręgosłup, ten nie ma skorupy, jest świadomy swej tożsamości i nie boi się wejść dialog”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.