Ogrody w ruinach

Marcin Jakimowicz

Tym, którzy przeżywają ciche dni życzę „Cichej nocy”, miotającym się w czasach chaosu - pokoju serca. Jaki mowicz, takie życzenia.

Ogrody w ruinach

Rozdrapującym rany – przytulenia i bliskości.

Tym, którzy robią wszystko, by „zasłużyć”, doświadczenia, że są wystarczający, by ich kochać.

Nadwrażliwym, by nie tęsknili za gruboskórnością nosorożca, ale docenili to, że przez to, że odczuwają i widzą „więcej”, stają się kanałem, przez który płynie strumieniami Jego łaska.

Postrzegającym Kościół jako cmentarz - wiary w to, że to znakomite miejsce dla proroka, który staje w Dolinie Suchych Kości i woła: „Słuchajcie głosu Pana!”, a później zdumiony milknie widząc, że z przestrzeni, w których ogłosiliśmy śmierć, Bóg wyprowadza życie.

Tym, którzy używają Boga jako straszaka, by doświadczyli, że przychodzi jako „Pan niebiosów obnażony”, a nie „obrażony”.

Tym, którzy zamknęli się błędnym kole oskarżania, doświadczenia na własnej skórze tego, co usłyszałem od ks. Krzysztofa Wonsa: „Bóg z największego zła, bagna, grzechu, jest w stanie wyprowadzić dobro. W największych ranach, wyrwach po grzechu, Bóg sadzi ogrody. Warunkiem jest odkrywanie przed Nim tych zranień, pozwolenie na to, by ich dotknął. Boli…. ale jednocześnie leczy, uzdrawia! On jest delikatny. Jest w nas w miejscach, w których jesteśmy najsłabsi. Tam umiera, zmartwychwstaje. Bóg nieustannie odnawia Kościół: Ecclesia semper renovanda. Duch Święty nie pozwoli Kościołowi zgnuśnieć, pogrążyć się w bagnie grzechu. Zawsze podnosi go, odmładza, odświeża”.

Tym, których pasją jest coraz modniejsze „zaoranie innych”, by zauważyli, że dzięki temu czynią ich glebę spulchnioną i żyzną.

Czytelnikom „Gościa”, by „Imię ponad wszelkie imię” wzbudzało takie emocje jak słowa: „fałszywa pandemia”, „prezes”, „TVP”, czy „synod”.

Tym, którzy nieustannie zamartwiają się o Kościół, by zasmakowali tego, o czym przed miesiącem usłyszałem od kard. Konrada Krajewskiego: „Przecież jest on zbudowany na skale, którą jest Chrystus. A my - myślę również o księżach - nie jesteśmy w stanie go zniszczyć. Jesteśmy często karykaturą Boga, ale ostatnie słowo naprawdę należy do Niego. A Jego drugim imieniem jest miłosierdzie”.

Tego Wam życzę.

PS. Nie wiem, czy napisałbym podobne słowa, gdyby nie wspólnota, w której formuję się większość mojego życia. Jestem bardzo wdzięczny za to, że na co dzień spotykam coraz bliższych sobie ludzi, którzy wzrastają, tęsknią, lgną do Chrystusa i są przez Niego przemieniani. Dziękuję!